10 |

33 13 0
                                    

Podjechałem pod bramę Chloe, po czym szybkim krokiem wysiadłem i udałem się w stronę drzwi. Zapukałem 3 razy, nikt nie otwierał. Do zbawienia znowu przyszła drabina oparta na garaż. Poszedłem po nią, po czym położyłem w odpowiednim miejscu. Wdrapałem się na szczyt i na moje szczęście okno było otwarte, więc postanowiłem wejść. Znajdowałem się w jej pokoju, który był wbrew pozorem jednym z czystszych jakie w życiu widziałem, jednak jej w nim nie było. Zauważyłem, że na szafce nocnej stoi nasze zdjęcie oprawione w ramkę. Porozglądałem się, mimo że nie byłem tam pierwszy raz. Nic się nie zmieniło. Białe, duże łóżko było zaścielone, każda poduszka ułożona równo. Na biurku leżały zeszyty i różnego rodzaju notatki, co mnie szczerze trochę zdziwiło. Na toaletce leżały równo ułożone kosmetyki, których Chloe niestety często używała. W rogu pokoju stał wielki stojak z ubraniami dziewczyny. W całym pomieszczeniu unosił się jej zapach, mimo że jej tam nie było. Postanowiłem jej poszukać. Tradycją się stało, że gdy miałem iść do Chloe, wchodziłem przez okno, więc w pełni nie wiedziałem, gdzie jest jakie pomieszczenie. Wyszedłem wolnym krokiem, moje serce biło bardzo mocno. Stresowałem się, nie wiedziałem, co się stało i co zrobiłem. Zauważyłem, że jej dom był bardzo schludny i czysty. Bardzo przejrzysty. Wszedłem na dół po schodach, prosto do salonu. Siedziała tam. Na kanapie. Zawinięta w koc oglądała Zmierzch, co zauważyłem po telewizorze. Była odwrócona plecami, więc słabo ją widziałem. Chciałem do niej podejść, gdy niechcący zrzuciłem z komody wazon, który od razu się potłukł, robiąc przy tym ogromny hałas. Dziewczyny natychmiastowo się obróciła, a ja przełknąłem ślinę. Wyglądała bardzo źle. Podkrążone oczy, cała zapłakana.

Co ja zrobiłem?

-Chloe-e, przepraszam - zająkałem się, zbierając z podłogi potłuczone szkło.

-Zostaw to. Co ty tutaj robisz? - rozkazała, na co ja wstałem i na nią popatrzyłem.

Nie wiedziałem kompletnie, co miałem jej powiedzieć.

-Przyszedłem zapytać, czemu mi tak odpisałaś.. czy ja coś zrobiłem? - zapytałem, po czym podszedłem bliżej. - Czemu płaczesz? To przeze mnie?

-Odejdź. Idź stąd i nie wracaj, proszę Isaac. - jęknęła, po czym usiadła i wtuliła się w poduszkę.

-Przeze mnie!? - podniosłem głos, na co dziewczyna pociągnęła nosem.

Wciąż na mnie nie spojrzała.

-Tak. Przez ciebie, jesteś totalnym dupkiem, takim jak każdy chłopak. - powiedziała, patrząc na telewizor. - Tylko chuje się zakładają o dziewczyny, wiesz?

Na te słowa zamarłem. Byłem w totalnym szoku. Czułem się jak chuj. Jak frajer. Miała rację. Nie myślałem o tym w ten sposób, chciałem jej to wszystko wytłumaczyć.

-Wyjdź - powiedziała, na co spuściłem głowę.

-Przepraszam.. - podszedłem do niej, usiadłem obok i złapałem ją za rękę. - Na początku to był tylko głupi zakład, ale później wszystko się zmieniło, naprawdę... Bardzo się w tobie zauroczyłem, przepraszam za to wszystko.

Dziewczyna tylko na mnie spojrzała, po czym przybliżyła się do mnie i złożyła na moich ustach głęboki pocałunek, który odwzajemniłem. Byłem szczęśliwy, że mi wybaczyła.

-A teraz spierdalaj, nie wierzę ci. Nie wracaj nigdy, nigdy ci tego nie wybaczę. - uśmiechnęła się w moją stronę, a na mojej twarzy wymalowana była złość.

Miałem ochotę coś rozwalić, kogoś pobić. W moich żyłach buzowała krew, ciężko oddychałem i po prostu po krótkich poszukiwaniach znalazłem drzwi i wyszedłem, głośno trzaskając.

Nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Ostatnią deską ratunku była Kendall, więc wybrałem jej numer. Nie odebrała, więc postanowiłem, że do niej również pojadę. Modliłem się, żeby nie okazało się, że powiedziałem też coś o Kendall.

***

Zapukałem do jej drzwi, a po chwili jej mama otworzyła.

-Dzień dobry, zastałem Kendall? - powiedziałem poddenerwowany zaglądając w głąb domu.

-Jest, Isaac.. ale nie wydaje mi się, żeby chciała z tobą rozmawiać - odpowiedziała mama Kendall, na co westchnąłem.

-Co znowu zrobiłem?

-Powiedziała, że nie chce cię widzieć, bo zdradziłeś jej sekret. Nie mam czasu Isaac, daruj sobie po prostu.

-Dobrze, mimo wszystko dziękuję..

Odszedłem zrezygnowany, po czym wróciłem do domu. Moja głowa aż pękała od bólu, marzyłem tylko, żeby się w tamtym momencie położyć na łóżku i o wszystkim zapomnieć. Wszedłem do domu, a przed wyjściem zauważyłem walizkę.

-Leo? - krzyknąłem, a mój brat od razu się pojawił.

-Tak, już jadę do wujka. Nie będę ci więcej życia uprzykrzał. - westchnął i zaczął pakować resztę rzeczy do torby. - W tym roku.

Wtedy wpadłem na pewien pomysł, który chyba był lekkomyślny, ale nie miałem nic do stracenia. Liczyłem na mojego brata.

-Mogę jechać z Tobą?


----------------------------------------------------------------------------

Hejka, jak się podoba? Bo mi bardzo? <3

Nie będę spojlerować, ale teraz akcja zmieni się o 180 stopni.

Dziękuję za wyświetlenia, gwiazdki

Kocham was

suddenlyheal

Lucky || d.sWhere stories live. Discover now