Rozdział 27

3.8K 277 20
                                    

Już od pół godziny siedział w swoim gabinecie razem z panną Granger i Weasley. Wciąż nie wiedział z jaką sprawą do niego przyszły. Zdziwiło go, że są same. Domyślił się, że pragnęły zacieśnić krąg osób w tej sprawie, lecz wykluczyły także Ronalda. Wydawać by się mogło, że są razem bardzo blisko. Nie ufały mu na tyle? Chłopak nie będzie zadowolony, kiedy się o tym dowie.

- ... niebezpieczeństwo może rosnąć. Uważam, że w tej sytuacji powinien pan profesor... - starsza Gryfonka ciągnęła swój monolog.

Przeniósł na nią swoje zmęczone spojrzenie i westchnął, po czym oparł głowę na ręce. Nie mogła zadać jednego, prostego pytania? Już wolałby, gdyby to Ginny przedstawiła jej cały problem. Przecież mogły to rozwiązać same. Wiedział, że młodsza dziewczyna nie chciała poruszać tego tematu bardziej niż to było konieczne. Wciąż bardzo przeżywała wydarzenia z jej pierwszego roku. Najwyraźniej odcisnęło to na niej swoje piętno. Dlatego pragnęła, by to on stawił temu czoła. Jednak z drugiej strony minęło już cztery lata, a ona i tak nie pamięta za wiele z tego okresu. Jeszcze nie zdołała się po tym pozbierać? Nie wyglądała na tak słabą. Aktualnie siedziała cicho na fotelu ze wzrokiem wbitym w podłogę. Nie reagowała. Nie zamierzała nic powiedzieć Hermionie.

Przetarł ręką czoło i poprawił się na swoim miejscu. Był naprawdę zmęczony.

- Skończ, moje dziecko – przerwał jej, machając ręką.

Twarz szatynki zastygła w niezrozumieniu. Nie była przyzwyczajona do takiego zachowania dyrektora.

- Chciałam przedstawić mój punkt widzenia... - odparła cicho.

- Lecz przerwa obiadowa nie trwa wiecznie, a z tego co wiem, macie jeszcze inne lekcje. Dlatego proponuję przejść do rzeczy. Co was do mnie sprowadza? – uśmiechnął się ciepło.

- Przecież cały czas o tym mówiłam – zmrużyła oczy.

- Dziecko, nie powiedziałaś nic. Wciąż opisywałaś wszystko dookoła, a nie zajęłaś się najważniejszym tematem – pokręcił głową, śmiejąc się pod nosem. – Zauważyłem, że nie ma Ronalda.

- Tak – potwierdziła. – Stwierdziłyśmy, że lepiej mu nie mówić.

- Czemu? – zdziwił się, jednak jego głos się nie zachwiał.

- On ma długi język. Mógłby powiedzieć to komuś innemu. Zresztą lepiej, gdy będziemy tylko we dwie.

- Czy ty też twierdzisz, że taj będzie lepiej, panno Weasley? – zerknął na nią, podnosząc jedną brew.

- T-tak – mruknęła cicho.

Nie wyglądała zbyt dobrze. Już od kilku minut nerwowo wykręcała swoje palce. Ani razu nie spojrzała w górę. Czasem Albus miał wrażenie, że się trzęsie. Bała się, ale czego? Dziwne, że jej przyjaciółka tego nie dostrzegła. Zmrużył oczy.

- Coś się stało? – zaczął się poważnie martwić.

- Nie... Czemu pan pyta? – widocznie zesztywniała.

- Bo widzę, moje dziecko. Nie masz się czego obawiać.

- Ginny, co ci jest? – Hermiona położyła rękę na jej ramieniu, na co ta westchnęła i podniosła wzrok.

- A co jeśli ktoś się o tym dowie? – wyrzuciła z siebie.

- Przecież ani ty, ani ja nic nikomu nie powiemy... Nikt nie będzie wiedział – zapewniła ją.

- Ostatnio też tak myślałam – mruknęła, zamykając oczy.

Czyli to o to chodzi. Nagle wszystko stało się jasne. Obawiała się, że wszystko się potoczy tak jak kiedyś. Wiedział, że wystraszyła się, kiedy jej powiedział, że najprawdopodobniej dziennik nie został zniszczony, ale do takiego stopnia? Ona... panikowała.

Harry Potter Powrót od śmierci [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz