Rozdział 20

36 3 0
                                    




- Natalie zostaw... - Nathaniel kolejny raz wyrwał mi się, gdy chciałam opatrzyć mu ranę

- Nie wierć się - powiedziałam już trochę poddenerwowana

- Nat na serio nie musisz - chwycił moje dwie ręce - czuję się dobrze - westchnęłam zrezygnowana i usiadłam na podłodze

- A co jeśli wda się infekcja? - zapytałam przejęta, Nathaniel skrzywił się lekko

- Dam sobie radę - usiadł obok mnie i pocałował mnie w czoło - nie martw się...


Ale co jeśli ja nie dam...


******


- Natalie! - jak tylko usłyszałam moje imię zamknęłam szafkę uprzednio biorąc potrzebne na dziś książki i odwróciłam się

- Cześć Alex - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko

- Hej - powiedział zdyszany - Mam.Do.Ciebie.Sprawę - powiedział między wdechami

- O co chodzi? - zaczęłam kierować się powoli do mojej sali

- Nathaniel... On jest ranny - stanęłam w miejscu

- Wiem... - powiedziałam smutno

- Wszystko okey? - położył rękę na moim ramieniu i posłał mi troskliwe spojrzenie

- Tak, tak... Jasne mów dalej...

Zasmuciło mnie to, że Nathaniel jest ranny i nie chciał dać sobie pomóc, a fakt, że to przeze mnie jest ranny dobija mnie jeszcze bardziej. Naprawdę go polubiłam. Wiem nie znamy się długo, ale co ja na to poradzę?

Nic...

Dzisiaj do szkoły przyjechałam z Nathanielem. Shane nie jest zadowolony z tego, że się z nimi zadaje. "Nimi" to znaczy Steve'm, Nathanielem, Alex'em, James'em, Justinem i Colinem.

Dzisiaj po szkole chciał się ze mną spotkać, ciekawe dlaczego...

- Nat chodzi o to, że on nie chce iść z tym do szpitala - prychnęłam w duchu, ale się odzywałam - ani do żadnego lekarza... Nat on nie chce nawet tego opatrzyć, ani zdezynfekować

- Wiem - powiedziałam szybko

- Jak to wiesz? - zapytał zdziwiony

- Próbowałam tydzień temu, wtedy kiedy to się stało - powiedziałam

- Nie wiedziałem... Myślałem, że wrócił do domu w nocy... - pokręciłam głową

- Nie wrócił, na początku trochę się pokłóciliśmy, a wtedy on wyszedł i trzasną drzwiami- usiadłam na łąwce przed klasą i spuściłam wzrok na moje buty - ale jak zdałam sobie sprawę z tego, że on wyszedł na zewnątrz, tam gdzie kręcą się różni podejrzani ludzie, wybiegłam za nim... - spojrzałam na Alexa, który wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem i otwarta buzią - Znalazłam go... - zaśmiałam się - tak właściwie on mnie... - znowu popatrzyłam na buty - gdy wracaliśmy ktoś nas zaatakował i Nathaniel kazał mi uciekać, na początku sie opierałam, ale w końcu uległam i pobiegłam do domu

- Oh...

- Co?

- Martwiłaś się o niego... a on za to znowu cię uratował... - skrzywiłam się lekko, skąd o o tym wiedział?

- Skąd wiesz, że już wcześniej mnie uratował? - zdziwiłam się

- Yyyyy - w tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje, Alex odetchnął z ulgą

- Ale masz szczęście... - powiedziałam, a chłopak się uśmiechnął się promiennie - jeszcze wrócimy do tej rozmowy... - chłopak przestał się uśmiechać i zaczął mordować mnie wzrokiem, a ja jak gdyby nigdy nic odeszłam do klasy

***

Po skończonych lekcjach udałam sie na parking gdzie miał na mnie czekać Shane. Wyszłam przed szkole i zaczęłam sie rozglądać w poszukiwaniu szatyna. Shane stał oparty o swoje Czarne Ferrari, które tak uwielbiał. Podeszłam do niego, a on gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął sie i otworzył drzwi mod strony pasażera. Nic nie powiedziałam tylko wsiadłam. Po chwili jechaliśmy juz do domu Shane'a.

- Mogę wiedzieć czemu jesteś na mnie zła ? - zapytał po chwili jazdy

- Nie jestem na ciebie zła - powiedziałam, a jak tylko auto stanęło szybko z niego wysiadałam i podeszłam do drzwi wejściowych.

Czekałam na chłopaka nerwowo tupiąc nogą. Nie byłam na NIEGO zła, po prostu trochę zdenerwowało mnie zachowanie Nathaniela. Za wszelką cenę nie chce iść z tym do lekarza, a jestem pewna ze wdali sie jakieś zakażenie. On nawet nie chce tego opatrzyć, a co najgorsze kula nadal jest utkwiona w jego ciele.

Shane otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka.

Dobrze Natalie uspokój sie. Nie możesz rozładowywać emocji na chłopaku, który w niczym nie zawinił.

- Natty! - krzyknęła mała dziewczynka, która od razu przytuliła sie do moich kolan

- Hej Izzy - pogłaskałabym ja po głowie

- Izzy zostaw Natalie. Musimy porozmawiać i nie mamy czasu - powiedział stanowczo Shane i odciągnął ode mnie dziewczynkę, która jak sie zdaje obraziła sie na brata.

Posłałam jej współczujące i smutne spojrzenie po cy zostałam pociągnięta za rękę na górę do pokoju Shane'a.

- Oczym chciałeś porozmawiać ? - zapytałam jak tylko weszliśmy do pomieszczenia

- Ehh jak by to powiedzieć - podrapał sie po karku

- No po angielsku... Proste - uśmiechnęłam sie i usiadłam na łóżku

- Natalie musimy porozmawiać i nas ... - odpowiedział, a ja zastygłam w miejscu

__________

W mediach Caroline

HiddenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz