Rozdział 8

66 4 1
                                    

Następnego dnia jak tylko się obudziłem, ogarnąłem się trochę zjadłem śniadanie i poszedłem prosto do kwiaciarni. Kupiłem bukiet jakichś ładnych kwiatków, których nazwy nie znam i jakoś nie kusi mnie by ją poznać i poszedłem do szpitala. Wszedłem do sali gdzie leżała blondynka, podszedłem do jej łóżka, odłożyłem kwiaty na bok, przesunąłem krzesło i usiadłem na nim. Wziąłem jej dłoń - była zimna - i ucałowałem. Spojrzałem na nią i przeskanowałem każdy milimetr jej twarzy. Miała piękne duże oczy, a ich kolor był jeszcze piękniejszy. Spojrzałem na jej drugą dłoń i w tym momencie jej palec wskazujący się poruszył. Moje oczy momentalnie się zaszkliły. Ona żyje... Zawołałem lekarza, który ją zbadał i powiedział, że jej stan jest stabilny i jeszcze dzisiaj powinna się obudzić. Siedziałem przy niej już 4 godziny, a ona nic. Nagle zaburzało mi w brzuchu. No tak nie jadłem nic od około 5 godzin,a ja juz jestem głodny. Wyszedłem z sali i skierowałem się w stronę sklepiku.

Odebrałem od starszej kobiety moje zamowienie tj. Kanapka z szynką i serem, kawę i szarlotkę.

Zjadłem wszystko, wziąłem swoją niedopitą kawę i wróciłem do sali. Wszedłem dla środka, a to co tam zastałem przerosło moje wszelkie oczekiwania

- Shane... - powiedziała ze łzami w oczach

- Mama... - moja mama, która nie obudziła się przez półtorej miesiąca, kiedy cały czas przy niej byłem, obudziła się, gdy poszedłem coś zjeść w szpitalnym sklepiku...

Podbiegłem do niej i mocno przytuliłem. Tak bardzo za nią tęskniłem... Rozmawiałem z nią dość długo w między czasie przyszedł lekarz i zrobił jej szybkie badania, lecz gdy spostrzegłem, że za oknem jest już ciemno postanowiłem się zbierać. Pożegnałem się z mamą i wyjąłem jednego kwiatka z jej bukietu. Pomyślałem, że sprawdzę jak czuje się niebieskooka dziewczyna, która leży w sąsiednim pokoju. Zapukałem do drzwi, ale odezwała się cisza, wiec wszedłem do środka. Wygladała jakby spała, ale tak właściwie nie wiem co jej dolega, wiec to bardzo możliwe, że ona po prostu śpi. Położyłem kwiatka na stoliku obok jej łóżka i wyszedłem z sali, a potem ze szpitala. Właśnie wsiadałem dla samochodu, gdy usłyszałem jak ktoś krzyczy moje imię. Wyprostowałam się i błądziłem wzrokiem parkingu, zauważyłem sylwetkę jakiejś kobiety biegnącej w moją stronę. Nie widziałem jej twarzy, ponieważ było juz ciemno, a oświetlenie na parkingu słabe

- Shane - wysapała kobieta, gdy do mnie dobiegła to była mama tej niebieskookiej dziewczyny - chciałam ci podziękować za pomoc...

- Nie musi pani

- Ale to zrobię... Dziękuje ci za to, że przeniosłeś Natalie - Natalie... A więc to tak ma na imię

- To na prawdę nic, kiedy ona wyjdzie ze szpitala? - kobieta spuściła głowę

- Nikt tego nie wie... A lekarze nawet nie wiedzą co jej dolega

- Na pewno wszystko będzie dobrze...

- A co z twoją mamą? - to pytanie mnie zdziwiło... Skąd ta kobieta znała moją matkę ?

- Wszystko dobrze. Lekarz powiedział, że jak tylko dojdzie do siebie to będę mogła opuścić szpital

- To dobrze. Jeszcze raz ci dziękuje i już nie zabieram ci czasu. Dowidzenia - i odeszła wracając z powrotem do szpitala.

Postanowiłem, że się przejdę do skateparku i popatrzę jak jeżdżą. Po kilkunastu minutach byłem juz na miejscu

- Shane! Stary! Kupę lat! - po chwili podjechał do mnie Zack, mój kumpel, którego ostatni raz widziałem 2 lata temu oprócz tego, ze miał troszkę dłuższe włosy to nic się nie zmienił. Przybyliśmy sobie piątkę, a potem to już szybko poszło. Zack przedstawił mi swoich kumpli i jego dziewczynę Mię. Pamiętałem ją z obozu skejterów, na którym byłem razem z Zack'iem. Razem z jego znajomymi spędziłem cały wieczór. Jeździliśmy, wygłupialiśmy się i graliśmy w jakieś głupie gry.
Jak wróciłem do domu było koło 5 rano, lecz tego co w nim zastałem nigdy bym się nie spodziewał.

Jak tylko przekroczyłem próg, moja twarz ukazywała tylko jedno. Złość. Po całym mieszkaniu walały się kolorowe plastikowe kubeczki, butelki po alkoholu, puste paczki po chipsach, a poza tym w każdym kącie pokoju było pełno nastolatków. Super Tori znowu urządziła imprezę. Pewnie dlatego, że ojciec, jego dziewczyna i jej córka - Melanie wyjechali na długie wakacje i nie będzie ich przez 4 miesiące. Mel skończyła już szkołę i jest po studiach. Z zawodu jest architektem, a więc ma zawsze dużo pracy. W zeszłym tygodniu się zaręczyła i jestem pewny, że jej narzeczony wyjechał razem z nią.

W skrócie ja i Tori mieliśmy całą chatę dla siebie przez 4 miesiące, a ona postanowiła to uczcić, ale zapomniała mnie zaprosić o czym sobie z nią kiedyś pogadam...

*następny dzień*

Po uprzątnięciu całego syfu po imprezie Tori. Rzuciliśmy się zmęczeni na kanapę. Po chwili Tori podniosła się i przeciągnęła

- Idę zrobić sobie herbatę. Też chcesz ? - Pokiwałam przecząco głową i położyłem się zajmując połowę kanapy. Nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem.

HiddenWhere stories live. Discover now