ALLY'S POV
Z głośnym westchnięciem walnęłam się na łóżko. Nie ogarniałam tego kolesia, a przecież powinno być odwrotnie. To zawsze chłopcy nie nadążają za dziewczynami. Możliwe, że trochę przesadziłam ze słowami. No trudno. Zobaczymy jutro.
Sama z siebie wzruszyłam ramionami i zabrałam się za odrabianie lekcji. Nie chciałam zaliczyć kolejnej wtopy na matematyce.
***
Przygotowałam się w miarę szybko. Ze względu na czas wszystko zrobiłam byle jak. Makijaż nie do końca mi wyszedł, ubrałam jakieś w ogóle nie pasujące do siebie rzeczy, aż szkoda mówić o fryzurze. Chciałam zrobić przynajmniej ładnego kucyka, ale niestety musiałam zostać przy oklapniętym warkoczu.
Wyrwałam Ashtona z łóżka, przypominając mu o jego dzisiejszym meczu, którego oczywiście nie miał. Musiał zawieźć mnie do szkoły, bo byłam już spóźniona, a na same słowo "mecz" zrywa się jakby wygrał w totka.
- Który dzisiaj jest? - spytał nakładając swoje jeansy.
- No... dzień meczu, nie? - wydukałam.
- Czekaj. - zerknął w moją stronę z przymrużonymi oczami. - Znowu mnie nabrałaś.
- Widzisz... no, bo... ja...
- Zabiję cię, wiesz o tym? - warknął.
- No dobra, ale to nie teraz. Proszę, zawieź mnie do szkoły. Nie zdążyłam na pierwszą lekcję, ale jeśli się pospieszysz dam radę dotrzeć przynajmniej na drugą. Proooszę. - zrobiłam smutną minę.
- Ja pierdole. - mruknął. - Zabiorę cię do tej pieprzonej szkoły.
- Dzięki braciszku! - uścisnęłam go. - A teraz się sprężaj.
Już po kilku minutach znalazłam się przed moim liceum. Jak nienormalna, prędko wparowałam do środka. Zajęcia minutę temu powinny się zacząć, ale jeśli ma się lekcje z panem Stewartem nic nie będzie punktualne. Wbiegłam na samą górę i odetchnęłam z ulgą widząc moją klasę. Spowalniając nieco swój krok podeszłam do "mojej ekipy". O dziwo nikt nie zwrócił uwagi na mój nietypowy strój i wygląd.
- Jak się ma nasza spóźnialska? - zaczął Mike.
- A nie widać? - pokazałam dłońmi na siebie.
- Wyglądasz... powalająco. - zaśmiał się Scott.
- Spadaj, idioto.
Na korytarzu znikąd pojawił się nasz pan od muzyki. Jak zawsze wyglądał specyficznie. Włosy lekko zakręcone i sterczące, okrągłe okularki, fioletowy sweter z którego wystawał kołnierzyk, za krótkie spodnie, długie skarpety i szpiczaste buty. Mój ideał normalnie.
Cały wyprostowany i skupiony wpuścił nas do wnętrza sali.
Jego lekcja polegała jedynie na tym, że on gra, a my mamy powtarzać jakieś głupie motywy. Czasami nawet próbuje wytłumaczyć nam co to jest tonacja, albo metrum, ale i tak to wszystko na nic. Większość osób specjalnie fałszowała, by zdenerwować nauczyciela, ale wtedy daje nam więcej nut do rozpracowania w domu. Masakra.
- Panie Collins, jest pan pierwszy raz na mojej lekcji, prawda?
Na to nazwisko automatycznie uniosłam głowę. Nie zauważyłam go wcześniej, a to bardzo dziwne, bo jest to osoba na którą potrafię patrzeć godzinami.
Przypadkowo, oczywiście.
Jak zawsze rozwalony na krześle niechętnie przytaknął głową.
YOU ARE READING
My Personal Prince PL || Christian Collins
Fanfiction- Ale gdzie mój całus? - spytała, uśmiechając się do mnie zalotnie. - Ally, serio, nie mam zamiaru się teraz z tobą całować, rozumiesz? - oznajmiłem wciąż ciągnąc ją za rękę. - Niby czemu? Obrzydzam cię? - Nie o to chodzi. - rzuciłem. - No to o co...