11

6.1K 229 7
                                    

Od razu weszłam na parkiet i zaczęłam tańczyć. Po chwili dołączył do mnie jakiś chłopak. Był dość przystojny i miał czapkę na głowie, przez co nie widziałam jego twarzy. Nie przejmowałam się tym i dalej tańczyłam.
- Może wyjdziemy na zewnątrz? - zaproponował.
Od razu się zgodziłam i zaczęłam iść za chłopakiem. Gdy byliśmy na podwórku zaczęliśmy rozmawiać.
- Jestem Justin.
- Ja Isa.
Po chwili chłopak wyjął coś z kieszeni.
- Chcesz? - zapytał.
- A co to? - zapytałam i mimowolnie się zaśmiałam.
Znowu alkohol daje się we znaki.
- Czysta marihuana. - powiedział.
- A skoro tak to chce.
- Widzę ostra dziewczyna z Ciebie. - powiedział i dał mi skręta.
Zaciągnęłam się i od razu poczułam się lepiej. Po chwili chłopak znikną mi z oczu, a ja zostałam sama. Trudno poradze sobie bez tamtego fiuta. Po chwili poczułam, że ktoś mi wyrywa skręta z ręki.
- Co do cholery? - krzyknęłam.
- Co Ty kurwa robisz? Narkotyki serio? - usłyszałam tylko męski głos.
- Kim ty kurwa jesteś żeby mi mówić jak mam żyć?
Nie usłyszałam odpowiedzi, jedynie usłyszałam że ktoś wzdycha.
- Jak na razie ratuje Ci tą zajebistą dupę. - powiedział i pociągną mnie za rękę.
- Gdzie mnie ciągniesz? - krzyknęłam.
- Spokojnie nie zgwałce Cię. - powiedział rozbawiony.
- A wiadomo.
- Nie rusze Cię przysięgam. Tylko teraz chodź.
- Ale dlaczego?
- Policja tu jedzie, a nie wiem czy wiesz, ale ta impreza jest nielegalna.
- Jak to? - krzyknęłam zdezorientowana.
- Na tej imprezie jest wszystko narkotyki, nielegalny alkohol i dużo innych rzeczy.
- Ale tam została Emily i Aron. - powiedziałam i zaczęłam iść w stronę klubu.
- Już mówiłem Aronowi on tym wie i napewno już jest w domu z dziewczyną. Chodź. - powiedział i otworzył samochód.
Wsiadłam do samochodu, a chłopak odpalił silnik.
- Może przynajmniej zdradzisz mi swoje imię.
- Nie będziesz zadowolona. - powiedział i podrapał się nerwowo po karku.
- Gadaj. Ja wszystkich lubię. - powiedziałam, ale po chwili dodała. - Chyba wszystkich lubię.
- Mnie nie. - powiedział.
- Jezu nie mów zagadkami. Ja proszę o twoje imię i tyle. Gadaj przystojniaku. - powiedziałam i zachichotałam.
Kurwa znowu ten alkohol.
- Chris. - powiedział.
- No widzisz. Bardzo ładne imię. - powiedziałam, ale po chwili się ocknęłam.
- Smith?
- Mhm. - powiedział lekko speszony.
- Super jeszcze mi Ciebie tu brakowało.
- Nie narzekaj. Miałabyś policję na głowie i nie wiem co jeszcze. - powiedział oburzony.
- Poradziłabym sobie. Jakoś. - powiedziałam mało przekonana swoją odpowiedzią.
- Tak tak. Ty zawsze sobie sama radzisz. - powiedział rozbawiony.
- Ha ha. To było takie śmieszne.
- Wiem.
- To był sarkaz dałnie. - powiedziałam ledwo powstrzymując śmiech.
Chłopak tylko popatrzył na mnie ze smutną miną i wybuchł śmiechem. Przez co ja też zrobiłam to samo.
- Dobra lepiej uwarzaj na drogę. - powiedziałam i od razu stałam się poważna.
- Ok. - powiedział i skrzywił się na moją powagę.
Resztę drogi nuciłam sobie piosenki z radia, a chłopak mi się uwarznie przyglądał.
- Na stałe się tu przeprowadziłeś czy na chwilę? - zapytałam mając nadzieję, że to drugie.
- Nie wiem jeszcze. - powiedział.
- Aha.
- A co?
- Nic. - powiedziałam.
- A ty dlaczego się tutaj przeprowadziłaś?
Tylko popatrzyłam na niego jak na idiotę i nic więcej nie powiedziałam.
Chłopak znowu podrapał się po karku i nic nie mówił.
- Jesteś na mnie zła prawda? - powiedział bardzo cicho.
- Pff. To pytanie nie miało sensu, bo wiadomo jaka jest odpowiedź.
- Płakałaś przeze mnie? - wypalił po chwili.
- Co? Yyy nie. Niby czemu? - szybko skłamałam.
- Bo ostatnio płakałaś przeze mnie. - powiedział i popatrzył się na mnie podejrzliwym jak i smutnym wzrokiem.
- Nie dziw się. - powiedziałam bardzo oschle.
Chłopak tylko westchnął i zatrzymał samochód.
- Nie będę Cię przepraszać, bo wiem, że to nic nie da, ale jakoś Ci to wynagrodze. - powiedział i lekko się do mnie uśmiechnął.
- Nie musisz. Naprawdę ja umiem sobie sama poradzić.
- Ta właśnie widziałem.- powiedział.
- O co Ci chodzi?
- Jeszcze picie i imprezowanie przeżyje, ale narkotyki. Serio Isa?
- Nie twoja sprawa. Ty też nie jesteś święty skoro znalazłeś się na nielegalnej imprezie. Hmm? Jak to wytłumaczysz? - powiedziałam.
- Nie ważne. - powiedział zły.
- Już teraz nie ważne. Napewno sam nie jesteś lepszy.
- Może i nie jestem święty ok przyznaję się, ale Ty wcale nie musisz być taka sama.
- Nigdy nie będę taka sama jak Ty. Ja przynajmniej szanuje ludzi, a nie jak to niektórzy mają wszystkich gdzieś.
- Ja mam gdzieś? Gdybym miał Cię gdzieś to nawet bym Ci nie pomógł.
- No i dobrze. Cześć. - powiedziałam i wyszłam z samochodu.
- Isa czekaj. - krzyknął.
- Spadaj.
- Do Twojego domu jest przynajmniej 10 kilometrów.
- Trudno. Z tobą już nigdy nigdzie nie pojadę.

-----------------------------------------------------------
Hejo jak myślicie co zrobi Isa?
Wierzycie Chrisowi czy nie do końca?
Miłego czytania życzę.
Zostawcie tam jakąść gwiazdkę 😉

Spotkanie po latach |Chris Collins| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz