Rozdział 2

1.8K 167 55
                                    

Po skończonym treningu walki wręcz przyszedł czas na manewry przestrzenne. Eren nie mógł się doczekać aby pokazać kapitanowi co potrafi. A nóż, widelec się uda, pomyślał. Co wszystkich zaskoczyło; Levi też brał udział w ćwiczeniach. Aktualnie stojąc obok Jaegera sprawdzał swój sprzęt - czy aby nic się nie zacina.

Na sygnał wszyscy wystartowali. Żołnierze manewrując między drzewami za zadanie mieli "zabić" jak najwięcej imitacji tytanów. Jak można się było domyślić pierwszą kukłę załatwił właśnie kapitan. Czarnowłosy ciągle obserwował swojego młodego kochanka. Dzieciak nieźle sobie radzi, przemknęło mu przez myśl. Eren tymczasem skupiał się na wypatrywaniu makiet. Jedna po prawej, chłopak czym prędzej skręcił w jej stronę, zatapiając ostrza w karku "tytana". W następnej chwili z powrotem podążał tuż za Ackermanem. Po ostrym skręcie w lewo czas się dla niego zatrzymał. Widział przed sobą jak kotwiczka sprzętu Levia nie wbija się w pień wysokiego drzewa a on sam spada na ziemię. Najszybciej jak potrafił skierował się w jego stronę. Kiedy stanął na ziemi jego kapitan leżał nieprzytomny obok drzewa w które uderzył spadając. Podniósł czarnowłosego i usadził na swoich udach, tak że ten siedział okrakiem. Obok nich zebrali się pozostali żołnierze szeptając między sobą i próbując zrozumieć co się stało. Po kilku minutach Levi odzyskał przytomność. Spojrzał w zielone oczy swojego podopiecznego po czym oparł głowę na jego ramieniu, a prawą ręką objął kark, jednocześnie lewą dłonią podpierał się o udo Erena. Nastolatek ostrożnie położył dłonie na plecach kochanka po czym cicho zapytał
-Wszystko w porządku kapitanie?- Levi poruszył się nerwowo
-Głowa mnie boli dzieciaku- burknął wtulając twarz w jego włosy, aby choć trochę osłonić się od rażących go promieni słońca dodatkowo potęgujących silny odruch wymiotny.
-Może zaniosę Pana do medyka?- kobaltowooki powoli skinął głową czując kolejną fale mdłości. Eren pomógł mu się podnieść po czym sam wstał, następnie ostrożnie wziął kapitana na ręce chwytając go pod kolana i plecy a ten ponownie wtulił twarz w zagłębienie jego szyi zamykając oczy. Nastolatek szybkim krokiem ruszył do skrzydła medycznego. Po przejściu kilkunastu metrów Levi rzucił niewyraźnie
-Eren do cholery nie machaj tak mną bo zwymiotuję!- szatyn zwolnił trochę starając się poruszać tak aby czarnowłosy odczuwał jak najmniej jego gwałtownych ruchów. Gdy przechodzili obok kwatery Ackermana ten odezwał się ponownie
-Zanieś mnie do mojej łazienki. Szybko- chłopak posłusznie wszedł do pokoju i postawił mężczyznę przed drzwiami toalety. Ten szybko je otworzył i w ułamku sekundy znalazł się w środku po czym zaczął wymiotować. Eren cicho wszedł do pomieszczenia i przykucnął obok kapitana. Odgarnąłszy z czoła kochanka czarne kosmyki delikatnie je przytrzymał. Po kilku minutach kobaltowooki wstał, przemył twarz wodą i powoli odwrócił się do szatyna. Ten tylko uśmiechnął się lekko i pokonał dzielącą ich odległość, objął niższego mężczyznę w pasie i złożył na jego czole pocałunek. Po chwili szepnął do niego
-Idziemy dalej?- kiedy jego ukochany przytaknął ponownie wziął go na ręce. Wychodząc z łazienki uważał aby nie uderzyć jego głową o framugę, tak samo przy wyjściu z pokoju. Kiedy dotarli do medyka, młoda pielęgniarka poprosiła go aby zaczekał na korytarzu. Po kilku minutach mógł wejść z powrotem. Pokój był niewielki cały biały i sterylnie czysty. Gdy pozostali opuścili salę usiadł na łóżku gdzie leżał jego kochanek po chwili odezwał się cicho
-I co ci dolega?- Levi westchnął cicho i odpowiedział
-Silne wstrząśnienie mózgu i kilka siniaków-Eren skinął głową- Zaniesiesz mnie do mojej sypialni?- chłopak natychmiast podniósł się z miejsca i uniósł delikatnie czarnowłosego.

Gdy znaleźli się w pedantycznie czystym pokoju kapitana nastolatek delikatnie ułożył ukochanego na łóżku, ściągnął jego buty i pomógł rozebrać mundur oraz pasy opinające ciało. Kiedy kobaltowooki pozbył się niewygodnego munduru Eren podszedł do szafy skąd wydobył wygodniejsze ubrania. Z pokaźnym rumieńcem na twarzy dopomógł kochanka w założeniu ich. Kilka minut później Levi leżał już spokojnie w łóżku, przykryty do pasa kołdrą. Po postawieniu szklanki z wodą na stoliku Eren pochylił się nad czarnowłosym i złożył na jego ustach ostrożny pocałunek. Dłuższą chwile później odsunął się od niego. W samą porę, ułamek sekundy po tym usłyszeli pukanie do drzwi. Z prędkością światła nastolatek stanął na baczność obok łóżka.
-Wejść- padło zezwolenie z ust kapitana a do pomieszczenia wkroczył dowódca Erwin.
-Witaj Levi, jak się czujesz?- rozległ się głos blondyna
-Jak gówno-burknął czarnowłosy. Erwin zaśmiał się krótko i skinął głową na nastolatka
-Możesz już iść Eren. Chcę porozmawiać z kapitanem w cztery oczy- chłopak zasalutował po czym opuścił pokój. Blondyn usiadł na krześle które przystawił do łóżka i zaczął mówić
-Chciałbym omówić pozycję twoją i Erena na najbliższej wyprawie- w głosie dowódcy brzmiały zdecydowanie i determinacja
-O czym chcesz jeszcze rozmawiać? Dotarło do mnie na jakiej pozycji będziemy. Ty tu jesteś dowódcą nie JA. Więc naturalną koleją rzeczy ja słucham rozkazów które wydajesz ty- w głosie Levia słychać było coraz większą irytacje. Erwin uśmiechnął się łagodnie

-Cieszę się że zrozumiałeś, po twoim wczorajszym pokazie "wytrzymałości" zacząłem wątpić. A tak między nami, to mam wrażenie że spodobało ci się bycie noszonym przez Erena- w pomieszczeniu rozbrzmiał śmiech Erwina i głośne prychnięcie Levia
-Idź już- kapitan zamknął oczy czując że po raz kolejny ogarniają go mdłości. Smith spojrzał uważnie na niego i zmarszczył brwi
-Zaraz przyśle do ciebie Erena, na wypadek gdybyś się źle poczuł. Zdrowia- po wypowiedzeniu tych słów zniknął za drzwiami. Zaraz przyjdzie Eren, myśl przeszyła jego obolałą głowę. Sięgnął po szklankę z wodą czując wzmagający się odruch wymiotny. Upiwszy kilka łyków opadł z powrotem na poduszki i zamknął ponownie oczy próbując zasnąć.

Obudziło go zamknięcie drzwi i kroki na kamiennej podłodze. Ostrożnie uniósł powieki. Czując jak ostre promienie słońca, po raz kolejny, powodują silne mdłości jęknął cicho i położył dłoń na oczach. Eren widząc to podszedł do okna i zaciągnął zasłony. Delikatnie ukucnął przy łóżku i pogłaskał ukochanego po policzku. Mężczyzna czując lekki dotyk zdjął rękę z twarzy i spojrzał na nastolatka.
-Jak się czujesz?- po tonie jakim chłopak przemówił i brzmieniu jego głosu łatwo było się domyślić że nastolatek jest wyraźnie zmartwiony.
-Tak samo jak wcześniej. Ile spałem?- Levi powoli podniósł się do siadu.
-Trochę ponad pół godziny. Przyszedł bym wcześniej ale Pani Hange mnie zatrzymała. Skończyła już sprawdzać twój sprzęt. Po prostu kotwiczka się stępiła i nie mogła się przez to wbić.
-Całkiem możliwe. W końcu nie zdążyłem ich sprawdzić- nastolatek westchnął i usiadł przy nogach kapitana. Zmrużył na chwilę oczy oparłszy się o ramę łóżka. Po kilku minutach ponownie usłyszał głos czarnowłosego
-Eren, zaprowadź mnie do łazienki- chłopak domyślił się po jego tonie że znowu męczą go mdłości, a przez silne zawroty głowy ciężko mu było samemu chociażby wstać. Nastolatek czym prędzej podniósł się z miejsca. Wziąwszy ukochanego na ręce skierował się do toalety i tak jak poprzednio kucając przy nim odgarnął z jego czoła niesforne kosmyki. Gdy Levi skończył przemywać twarz wodą odwrócił się w stronę bruneta stojącego za nim, zrobił kilka kroków do przodu po czym wtulił się w Erena. Chłopak lekko uniósł podbródek kobaltowookiego i złożył na jego ustach namiętny pocałunek. Kiedy się od niego oderwał Levi westchnął ciężko i oparł głowę o ramię piętnastolatka i powiedział cicho

-Przed chwilą wymiotowałem a ty mnie teraz całujesz. To nie higieniczne- Eren zaśmiał się cicho i wziął ukochanego z powrotem na ręce po czym zaniósł go do łóżka. Gdy leżał już oparty o poduszki odezwał się ponownie
-Oi Eren, nie idziesz na noc do lochów? Już późno- chłopak widocznie się zmieszał nim udzielił odpowiedzi na pytanie
-Etto... Dowódca Erwin prosił żebym został z tobą do rana. Woli nie ryzykować że rozbijesz sobie głowę o podłogę próbując dojść do łazienki- wypowiedź zakończył nerwowym śmiechem. Levi przesunął się na łóżku w kierunku ściany
-Chodź, będziesz spał ze mną. Tylko ściągnij buty, żebyś nie na syfił dzieciaku- Jaeger posłusznie wykonał polecenie po czym ostrożnie ułożył się za Leviem i delikatnie objął go ramieniem w pasie a ten odwrócił się do niego twarzą i wtulił w jego klatkę piersiową. Po kilku minutach oboje zasnęli.

Zielone Oczy✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz