5. Bo przed nami, Huncwotami nic się nie ukryje !

439 27 9
                                    

Filmik autorstwa Lua Lobo

Harry od jakiegoś czasu był bardzo zapracowany. W momencie kiedy na wolność powrócił groźny przestępca, mężczyzna popadł w jeszcze większy wir pracy i całe dnie spędzał w swoim biurze. Zdawał sobie sprawę, że jego dzieci, głównie James są w niebezpieczeństwie, ale wiedział, że w Hogwarcie nic im nie grozi, a przynajmniej na razie. Mimo to, wolał być przygotowany na każdą sytuację. Ten dzień, tak jak poprzedni spędzał nad ogromnym stosem papierów - akt Jordana Cartera. Chciał znać każdy jego ruch, wiedzieć czego może się po nim spodziewać. Kiedy po raz kolejny czytał ten sam raport usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Podniósł wzrok znad druku, a jego oczom ukazała się zatroskana, rudowłosa kobieta. Mężczyzna uśmiechnął się mimowolnie i wstał z fotela.

- Ginny, co ty tutaj robisz ? - zapytał żonę.

- Wróciłam jakiś czas temu z pracy, ale nie mogłam znaleźć sobie miejsca w domu. Martwię się o dzieci i o ciebie. - odpowiedziała.

- O mnie ? Dlaczego ? - zapytał zdziwiony.

- Dlatego, że całe dnie tu przesiadujesz. Widzę jak się męczysz i szukasz jakichś poszlak. To wspaniałe co robisz, ale nie możesz się przemęczać skarbie. Chodźmy do domu, jest już późno. - zakomunikowała mu ruda.

- Miałem zamiar przejrzeć te papiery, - powiedział wskazując na pliki kartek porozwalanych na jego biurku- ale wedle życzenia zrobię to jutro, o Pani mego serca. - uśmiechnął się głupio i złapał teatralnie za serce. - A teraz chodźmy, nim zmienię zdanie. -Para wyszła z pomieszczenia i teleportowała się do Doliny Godryka.

********
12 Listopada 1971 roku. Perspektywa Remusa Lupina.

Każdy człowiek czasem zadaje sobie pytanie : Co by było gdyby ? Ja również. Moje życie jest skomplikowane bardziej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Codziennie obawiam się tego, że ktoś nieodpowiedni pozna mój sekret i będę skończony. Boję się także o moją przyszłość, no bo kto chciałby przyjąć do pracy kogoś takiego ? Nigdy nie zaznam miłości, ponieważ taka bestia jak ja na nią nie zasługuje. Ale kiedyś tak nie było! Byłem radosny, ciekawy świata, normalny, do czasu gdy miałem pięć lat. Tamtej pamiętnej nocy moje dotychczasowe beztroskie życie zmieniło się w piekło za sprawą Greybacka...

Wszystko nabrało sensu kiedy przyjechałem tutaj, do Hogwartu i poznałem chłopaków. Jestem szczęśliwy, że są moimi przyjaciółmi, bo dzięki nim wszystko stało się prostsze, a w ich towarzystwie problemy nie mają miejsca. Na początku jednak obawiałem się tego, co mogłoby się stać, gdyby poznali prawdę. Bałem się, że ich też stracę, teraz wiem, że niepotrzebnie.

Jak na listopad pogoda była całkiem ładna. Słońce swymi jesiennymi promieniami oświetlało mury zamku i błonia, złociste liście spadały z drzew wirując na chłodnawym wietrze. Prawie wszystkie ptaki odleciały już na zimę, wiewiórki kończyły robić swoje zapasy, a uczniowie ubierali cieplejsze ubrania w ochronie przed chłodem. Wszystko i wszyscy szykowali się do zbliżającej zimy. Mimo iż dzień zapowiadał się cudownie, chciałem aby już dobiegł końca. Ból towarzyszący mi od kilku dni osiągnął apogeum i utwierdzał mnie w przekonaniu, że to właśnie dziś nadejdzie mój koszmar. Chcąc nie chcąc musiałem wziąć się w garść, dlatego po śniadaniu na którym nic nie zjadłem i lekcjach na których nie mogłem się skupić udałem się do skrzydła szpitalnego. Pani Pomfrey kazała mi zająć wolne łóżko, co natychmiast uczyniłem z obawy iż zemdleje. Głupio było mi okłamywać chłopaków kolejny raz. Przez kilka dni martwili się o mnie, a ja kłamałem, że to grypa i zbywałem ich. Nie zasługiwali na to. Leżałem w SS już od kilku godzin i gapiłem się bez sensownie w sufit do momentu w którym szkolna pielęgniarka powiadomiła mnie, że niedługo nastąpi pełnia. Wstałem i na chwiejnych nogach udałem się na błonia w eskorcie kobiety. Zostawiła mnie ona pod bijącą wierzbą, po czym we własnym towarzystwie wszedłem do tunelu prowadzącego do Wrzeszczącej Chaty i już po chwili stałem przed drzwiami budynku.

List Do Potomków Huncwockiej KrwiWhere stories live. Discover now