ROZDZIAŁ 21. Melanż w pałacu

292 31 45
                                    

Ash

Mówcie co chcecie, ale wygranie Głodowych Igrzysk potrafi nieźle człowieka zmęczyć. Coś o tym wiedziałem.

Dopiero wieczorem udało mi się uwolnić od Bohaterów, którzy chcieli ze szczegółami dowiedzieć się o moich wrażeniach z pobytu na arenie, nie zważając na to, że ze zmęczenia padałem z nóg. Gdy w końcu znalazłem się sam na sam w swojej komnacie, westchnąłem ciężko i opadłem na łóżko. Spojrzałem na sufit i przeczesałem dłonią włosy. 

Udało mi się. Pokonałem Jade i wygrałem Igrzyska.

Ale ze mnie kozak.

Uśmiechnąłem się szeroko i po chwili zeskoczyłem z łóżka. Chociaż marzyłem jedynie o tym, aby iść już spać, udałem się jeszcze do łazienki, aby wziąć prysznic i się przebrać. Zabrałem z pokoju piżamę, którą przygotowała mi królewska służba. Otworzyłem drzwi łazienki przylegającej do komnaty, ziewnąłem szeroko i podszedłem do lustra, po czym spojrzałem w swoje odbicie i... prawie dostałem zawału.

Zobaczyłem bowiem parę błyszczących, czerwonych oczu patrzących na mnie z powierzchni lustra.

Zdusiłem krzyk i odskoczyłem na bok jak oparzony. Zesztywniałymi z przestrachu palcami chwyciłem się brzegu umywalki. Wziąłem głęboki oddech i z bijącym sercem spojrzałem znowu w lustro. 

Tym razem wszystko było w porządku. Napotkałem spojrzenie moich niebieskich oczu i nieco się uspokoiłem. Musiało mi się przewidzieć. Od nadmiaru wrażeń najwyraźniej wpadam w paranoję i mam jakieś zwidy. 

Już spokojniejszy, zacząłem się rozbierać, gdy ze zdziwieniem natrafiłem na coś w mojej kieszeni. Sięgnąłem głębiej i wyjąłem z niej pióro, które zabrałem z areny. Dziwiłem się, dlaczego wciąż mam je ze sobą, skoro moje ubrania z "Igrzysk" zniknęły. Wzruszyłem jednak ramionami i po chwili wahania włożyłem pióro z powrotem do kieszeni, a spodnie złożyłem i umieściłem w szafie.

Miałem dziwne przeczucie, że pióro jeszcze kiedyś mi się przyda.


***

Tara 

Nikt z nas nie był szczególnie szczęśliwy, gdy dowiedzieliśmy się o wieczornym bankiecie. Bohaterowie jednak nalegali, więc nie mieliśmy zbytnio wyboru.

Było to następnego dnia po naszym szczęśliwym powrocie do Arkadii. Podczas śniadania w Sali Jadalnej w pałacu dowiedzieliśmy się od Hermiony, że Król wyprawia na naszą cześć uroczysty bankiet w pałacu.

- Musimy przyjść? - Ash jakby wyjął mi to pytanie z ust, krzywiąc się. - Koniecznie?

- Cóż, jest to bankiet na waszą cześć, więc wypadałoby - odparła Hermiona. - Królowi zrobi się przykro, jeśli odrzucicie jego zaproszenie. 

- Będzie cała śmietanka towarzyska Arkadii, Główni Bohaterowie wielu książek, Międzydusze... będzie fajnie, zobaczycie - dodała Annabeth, uśmiechając się. 

- Bohaterowie? Nie pozabijają się? - mruknął Ash, nachylając się nad talerzem pełnym jajecznicy, boczku i białego chleba. - Jak Harry i Percy, gdy spotkaliśmy was po raz pierwszy?

Hermiona zawahała się. 

- Przy Królu wszyscy zachowają spokój - mruknęła.  

Zastanawiałam się, czy Ethan też jest zaproszony. Nie widziałam się z nim od poprzedniego dnia. Szczerze - wolałabym, żeby tak zostało, bo po tym, co się stało między nami na arenie, chyba ciągle rumieniłabym się i nie byłabym w stanie zamienić z nim ani słowa. 

Beyond Reality | book multifandomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz