ROZDZIAŁ 11. Robi się gorąco

423 48 34
                                    


Ash

Jedną z rzeczy, których nauczyłem się podczas pobytu w Arkadii było to, że smoki w rzeczywistości są potężnymi, krwiożerczymi bestiami z piekła rodem, a nie wesołymi, bajkowymi stworkami nieudolnie próbującymi latać.

Minęły trzy tygodnie, odkąd razem z Tarą znaleźliśmy się w Exordii, a przynajmniej tak mi się zdaje. Czas w Arkadii płynie bardzo dziwacznie - raz dzień mija szybko jak z bicza strzelił, a innym razem ciągnie się tak, jakby doba wcale nie miała 24 godzin, tylko co najmniej 40. W każdym razie w ciągu tych tygodni pracowaliśmy ciężko na treningach pod okiem książkowych Bohaterów. Uczyliśmy się samoobrony z Tris i Tobiasem, Percy zapoznał nas z walką na miecze i rzucaniem nożami, a na lekcjach z Haltem - starszym mistrzem ze "Zwiadowców" - poznawaliśmy tajniki kamuflażu i strzelania z łuku. Walka wręcz i za pomocą broni szła mi całkiem nieźle - widziałem u siebie ogromne postępy i z zadowoleniem stwierdziłem, że naciągnięte boleśnie mięśnie przełożyły się na rosnące u mnie muskuły.

Z kolei Tara, o ile ćwiczenia siłowe nie szły jej za dobrze, w jednym znacznie mnie przewyższała - w strzelaniu z łuku. Stała się pupilką Halta i Katniss, którzy zachwyceni obserwowali, jak po odrobinie ćwiczeń trafia koło środka ustawionych tarcz niemal za każdym razem.

Dni w Arkadii mijały nam więc spokojnie i bez większych niespodzianek. Do czasu.

Podczas jednego z treningów łucznictwa zdarzyło się bowiem coś, co wywróciło do góry nogami mój i tak już nieźle wywrócony świat.

Było to któregoś dnia, gdy razem z Katniss Everdeen i Tarą wspięliśmy się na nieco oddalone od zamku wzgórze, aby poćwiczyć strzelanie do ustawionych tam w rządku tarcz. Słońce chyliło się już ku zachodowi, było pochmurno, ale całkiem ciepło. Mieliśmy ze sobą łuki refleksyjne i kołczany ze strzałami. Na szczycie porośniętego krzakami wzgórza zatrzymaliśmy się na chwilę, a ja rozglądnąłem się wokół, przez chwilę podziwiając potężny zamek w dole i przepiękny widok na lasy i pola Exordii.

- To jedno z moich ulubionych miejsc do ćwiczenia - powiedziała Katniss, uśmiechając się do mnie. Oparła się o jedną ze skał porozrzucanych na wzgórzu i sięgnęła do plecaka, który miała ze sobą. Podała mi i Tarze po butelce wody, po czym sama też pociągnęła łyk ze swojej.

Tara wpatrywała się w jakiś punkt przed sobą z rozkojarzonym wzrokiem. Zauważyłem, że od czasu ponownego pojawienia się Ethana stała się dziwnie markotna i ponura. Przez kilka dni w przerwach między zajęciami snuła się bez celu po zamku z nachmurzonym czołem i skwaszoną miną. Gdy raz zapytałem, czy coś się stało, odparła, że nic. Dałem jej więc spokój i tylko mruknąłem coś o tym, że udało mi się dowiedzieć, że Ethan został ukarany więzieniem, a nie śmiercią. Moja siostra ożywiła się wyraźnie na tą wiadomość i chociaż próbowała to ukryć, widziałem, że poczuła ulgę.

Teraz chyba wychwyciła moje spojrzenie, bo uniosła pytająco brew.

- Mogę pierwsza? - zapytała, wstając i podnosząc swój łuk i kołczan.

- Jasne - odparłem, równocześnie błądząc myślami gdzieś daleko. Wiatr poruszał źdźbłami traw i koronami drzew, wprawiając mnie w dziwny niepokój.

Katniss kazała nam zająć pozycje naprzeciwko okrągłych tarcz oddalonych od nas o kilka, kilkanaście i nawet kilkadziesiąt metrów. Tara jako pierwsza nałożyła zaostrzoną strzałę na cięciwę i napięła łuk, prostując ramiona i mrużąc oczy. Katniss delikatnie przekrzywiła jej głowę i uniosła podbródek.

- Pamiętaj, aby mocno napiąć łuk i patrzeć w stronę celu - pouczyła. Podszedłem bliżej, aby też skorzystać z tej lekcji. - Cięciwa powinna niemal dotykać twojego policzka. Gotowa?

Beyond Reality | book multifandomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz