Part 8 - The Resistance

134 7 2
                                    


Obudził mnie telefon ze szpitala. Jacob był przytomny i kontaktował ze światem. Najszybciej jak to możliwe ogarnęłam się,ubrałam, zjadłam śniadanie i zakluczyłam apartament. Dzisiejszy dzień chciałam spędzić sama.  Wzięłam ze sobą deskorolkę.

Gdy dotarłam do sali na, której leżał Jacob wzięłam głęboki oddech. Zapukałam i weszłam.

-Hej - zaczęłam nie pewnie - jak się czujesz? - usiadłam na krześle obok łóżka.

-Chujowo. - jego głos był taki obojętny. Został z niego wrak człowieka.

-To może ja pójdę. - chciałam wstać ale Jacob złapał mnie za rękę.

-Proszę zostań. Nie mam nikogo więcej. Wiem, że zjebałem ale proszę nie odchodź. - prawie płakał.

-Tylko nie wracaj do Ezia. Nie mogę patrzeć jak cię wciągnął w nałóg, a potem powoli niszczył.

-Nie zamierzam. A co z nami Sky? - wolałabym nie usłyszeć tego pytania.

-Będzie mi ciężko ponownie tobie zaufać jako przyjacielowi. Przepraszam cię ale muszę iść. - wstałam i wyszłam. Spojrzałam na telefon - trzy nie odebrane od Enzo, pięć od Seth'a. Włączyłam tryb samolotowy, wsadziłam słuchawki w uszy po czym pojechałam do skeatparku na drugim końcu miasta grzechów.

Po całym dniu jeżdżeniu i skakaniu oraz obiedzie, wyłączyłam tryb samolotowym. Podsumowując - pięćdziesiąt nieodebranych od Paige, tyle samo od Enzo, sześćdziesiąt nieodebranych od Seth'a i sms od Finna. Od reszty nawet nie chciało mi się liczyć. Tyle zamieszania jakbym uciekła do Meksyku sprzedawać koks. Wybrałam numer Seth'a.

-Sky, ty żyjesz!

-Jak komuś powiesz, że dzwonie to ci wyjebie. A teraz słuchaj. Wyśle ci sms'a gdzie jestem. Przyjedź i nikomu nie mów.

-Ok. Postaram się być najszybciej jak się da.

Nie czekałam długo. Brunet od razu zaczął na mnie krzyczeć.

-Czy ty serio myślisz czasami?! Wychodzisz sobie od tak, bez słowa. Nawet nie raczysz odebrać telefonu!

-Zamknij się do kurwy. Nie jestem małym dzieckiem aby nie móc wyjść bez czyjejś wiedzy. I teraz żałuje, że po Ciebie zadzwoniłam.

-Świetnie. To ja już pojadę. - był wściekły.

-Zostań. Potrzebuję cię. - kurwa. Czemu ja to powiedziałam. Obiecałam sobie, że już nigdy nie będę czuła czegoś więcej niż przyjaźń do faceta. A tu nagle pojawia się Seth Rollins, który w przeciągu paru dni udowadnia, że mam coś takiego jak serce. Świetnie.

-Znam jedno miejsce gdzie możemy porozmawiać. Tylko jedynie idzie tam dojść pieszo.


Seth zaprowadził mnie na wzgórze z, którego było widać panoramę miasta. Trochę podjechaliśmy autem, zaś na polankę już szliśmy.

-Tu jest tak pięknie. - było widać panoramę Las Vegas. Zbliżał się zachód słońca a niebo robiło się różowo fioletowe.

-Wiem. - Seth objął mnie w talii.  Nie wiem kiedy ale puścił z głośniczka muzykę.

-Skąd wiedziałeś, że lubię Skillet?

-Zgadywałem. A może teraz zatańczymy? Nie mieliśmy zbytnio okazji. - od razu zaczęliśmy tańczyć. Było tak romantycznie. W pewnym monecie spojrzałam w piwne oczy Seth'a. Przy moich szaro niebieskich, były piękne. Wpatrywałam się w nie o trzy sekundy za długo. Skarciłam siebie w myślach. Całą tą scenę popsuło dzwonienie mojego telefonu.

-Musze odebrać. - brunet mnie puścił. Dzwonił Finn.

-Halo?

-Hej Sky, co robisz?

-Nic ważnego, a co? - spojrzałam na Seth'a. Chyba go to zabolało.

-Mam propozycje nie do odrzucenia, a mianowicie wypad do kina.

-A możemy pójść jutro? Nie mam teraz zbytnio jak.

-Em, ok. To pa. - rozłączył się.

-Wracajmy. Robi się już późno. - powiedział Seth.

-Ok.

Całą drogę spędziliśmy w ciszy. Czułam pewien opór przed przyznaniem, że czuję coś do Seth'a. Starała się nie traktować tego poważnie. Przecież nie byłam dla niego kimś znaczącym. Tak mi się przynajmniej wtedy wydawało.


Czy ktoś zauważył mały easter egg, związany z tytułami?
Zastanawiam się także, czy nie wprowadzić sekwencji widzianych oczami Seth'a. Ktoś byłby zainteresowany tym?

Girl with lennon glasses [zawieszone] [w Trakcie korekty] Where stories live. Discover now