Rozdział 51

4.1K 241 27
                                    

Gina z Kacprem, Kat i Kubą zostali na tydzień. Przez cały ten czas nie odstępowałyśmy się z przyjaciółką na krok. Kiedy szłam ćwiczyć ona szła ze mną i przez cały trening śmiałyśmy się i wydurniałyśmy. Moje relacje z Hubertem nie były aż takie złe ale nie mogłam nazwać ich też dobrymi. Igor dalej nie zwracał na mnie uwagi choć mieszkaliśmy w jednym budynku. Strasznie chciałam porozmawiać ponownie z mamą lecz nie wiedziałam czy Charlie zgodzi się na to. 

Kiedy tylko wszyscy pojechali od razu użyłam zegarka żeby porozmawiać z mężczyzną. 

- Pokazałaś mu, że wszystko z tobą dobrze? - Zapytał a ja upewniłam się, że zamknęłam garderobę na klucz. 

- Tak. Chyba nawet trochę przedobrzyłam. 

- Ale nic nie podejrzewa? - Zapytał a ja pokręciłam głową. - To dobrze. Dasz radę. Jeszcze trochę i wszyscy się uwolnicie. 

- Wiem... - Odparłam trochę zasmucona. - To moja rodzina... - Mruknęłam. - On jest moim ojcem.

- Tak Kat. Jest nim ale pamiętaj co ci zrobił. Wszystkie krzywdy były z jego winy. 

- Nie wszystkie. - Odparłam broniąc go chyba pierwszy raz w życiu. - Przepraszam. - Powiedziałam po chwili.

- Nie masz za co. Rozumiem. Tak jak Mia tak i on są twoją najbliższą rodziną i nic nie może tego zmienić. To twoi rodzice. 

- Nie wiem czy byłabym w stanie go... - Powiedziałam niepewnie. - Zabić. - Dokończyłam i przełknęłam głośno ślinę.

- Twoja mama to wszystko rozwiąże. 

- Mam tylko nadzieje, że wszystko wyjdzie dobrze. - Powiedziałam a on przytaknął. - Dobra idę na trening. - Skłamałam nie chcąc dalej rozmawiać. 

                       ***Dwa tygodnie później. 

- Jesteś w stanie ruszyć na akcje? - Zapytał Hubert któregoś ranka. 

- Raczej tak. Kiedy tam byłam nie robili mi przerw więc niczego nie straciłam. 

- Jesteś gotowa opowiedzieć mi o tym co się działo kiedy cię zabrali? - Zapytał a ja zacisnęłam pięści. 

- Nie wracajmy do tego. - Powiedziałam stanowczo. 

- Czy to, iż nie chcesz o tym mówić ma związek z tym co ciągle nosisz w kieszeni? - Zapytał a ja niepewnie na niego spojrzałam.

- Straciłam pamięć na ponad rok. Przez pół roku katowali mnie żeby dowiedzieć się jak najwięcej o tobie. Większość ukryłam ale czasami nie dawałam rady... - Powiedziałam i pokazałam mu bliznę z wielkim B. - Kiedy chcieli przewieźć mnie do Ameryki spowodowałam wypadek żeby uciec ale niestety moja głowa mocno oberwała. Kiedy mnie złapali, ponownie zostałam w nią uderzona i jak już się obudziłam nic nie pamiętałam... - Wyjaśniłam ale kilka razy załamał mi się głos.

- On już nie żyje. Nie ma go. 

- Wiem... W każdym bądź razie jestem gotowa. - Powiedziałam.

- Dobrze. Przyjdź wieczorem to obgadamy szczegóły akcji. - Powiedział a ja pokiwałam głowa i ruszyłam na trening. 

Kiedy wieczorem do niego przyszłam już na mnie czekał. 

- Jest do załatwienia tylko jeden człowiek. Będzie on szedł za spotkanie ze swoim wspólnikiem. Ten drugi mnie nie obchodzi może zginąć nie zależy mi. - Powiedział obojętnie.  Zwykle ma dużą obstawę więc będziesz musiała uważać i niestety będziesz musiała wrócić do Ameryki... - Powiedział a ja próbowałam udawać, że mnie to nie rusza. 

Porwana po raz drugiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz