8. Poznajmy się

5K 262 6
                                    

Po meczu zeszliśmy na bok.
- Za chwile zamykają orlik. Idziemy do parku wypić browce?
- Nie ma dla wszystkich.
- Ja to załatwię. - powiedział Radek wyciągając telefon, a ja wciąż przysłuchiwałam się rozmową chłopców. Muszę wyrobić się przed 23:00, a została mi tylko godzina. Pożegnać się z nimi i iść? Nie, nie chce, tu się dobrze czuje. Do tego jest tu Radek, patrzący czasami na mnie i wyglądający jak milion dolarów. Hahah, głupie stwierdzenie. Nie zakochuj się. Kurde, ale zakład! Muszę cos zrobic.
- Dobra to tam nam przywieź. - powiedział Radek i się rozłączył, pózniej podszedł do nas i wszyscy zaczęli sie zbierać.
- To gdzie idziemy?- spytał jeden z nich, po czym dowiedział sie ze do parku. Gdy dotarliśmy, usiadłyśmy na ławkach, dla mnie zabrakło miejsca. Filip zszedł mi, żebym usiadła , a ja mu podziękowałam.
Nagle przyjechał jakiś samochód i wyszedł z niego utytułowany koleś, ten sam co grał z Radkiem w karty przed klubem.  Gdy mnie zobaczył podniósł brew i spojrzał na Radka.
Radek przejął jego reklamówki i kazał mu usiąść.
- Nie, dzięki, wpadłem na chwile wam to dać. Lecę, nara! - krzyknął i jeszcze mi się przyglądał wsiadając do auta.
Radek zaczął rozdawać browary. Gdy był przy mnie z wyciągniętą ręką podając mi browca, nagle go zabrał, gdy ja zmarszczyłam brwi i wyciągnęłam dalej rękę, żeby mi go dał, on uśmiechnął się pokazując zęby, zamurowało mnie. Tak mega wyglądał.
- Dawaj- udawałam, że mnie to nie ruszało, ale nagle on oparł się o górę ławki, mając jedną rękę po mojej prawej, a drugą po lewej stronie i z tym swoim uśmieszkiem zbliżał się do mnie.
- Nie udawaj takiej twardej- zaśmiał się- przynajmniej, nie bądź taka dla mnie.
- Czemu?- powiedziałam zdezorientowana.
- Bo to ja w tym związku będę dominował.- powiedział ciszej i popatrzył na stojącego koło drzewa Dawida. Przyrzekam, ze mnie zamurowało, szeroko otworzyłam oczy i gapiłam się na niego. Odszedł dumny z siebie. Skąd on wie o zakładzie?!
Później wypiliśmy browary śmiejąc się przy tym jak zwierzęta, bo obgadywaliśmy ludzi.
- A widzieliście tà Weronikę? Ty ją znasz- zwrócił się do mnie Michał- jak ona wygląda? Ten puder.. Pewnie co wieczór panienka chodzi do klubów.
- Kurna jak mnie denerwują te paniusie chodzące do klubów- powiedział jeszcze kolejny. Zawstydziłam się, bo przypomniałam sobie jak pierwszy raz zobaczyłam Radka. Przed klubem. On tez sie na mnie patrzył. Zmienię się, te kilka godzin spędzone z chłopakami uświadomiły mi jak się zachowywałam. Mama miała racje.
- Chłopcy, ja już muszę iść.
- Tak wcześnie?
- Już jest ciemno.
- Zostań.
- Nie dzięki- uśmiechnęłam się widząc ich rozczarowane miny. Radek wstał i jeszcze bardziej na mnie patrzył.- Odprowadzisz mnie? - spytałam ciszej do niego, ale chłopcy usłyszeli i zaczęli gwizdać.
- Coś się kroi- powiedział ze śmiechem gangster- nie zabłądźcie w krzakach.
- Ty zaraz zabłądzisz w drodze do szpitala- rzucił do gangstera Radek, a chłopcy zaczęli się śmiać.- dobra idźmy.
Kontem oka zobaczyłam zestresowaną minę Dawida, boi się, że przegra.
Szliśmy chwile w ciszy, ale ten moment był cudowny. Szedł z rękami w kieszeniach patrząc na buty, ale był uśmiechnięty.
- Skąd o tym wiesz?- spytałam naiwnie.
- O czym?- widać było, że udaje.
- Czemu to powiedziałeś?
- Co?
- Przestań, widzę, że wiesz.- zatrzymał sie, a ja zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz podświetlaną przez lampę na ulicy, w około było ciemno.
- Nie wiem o czym mówisz.- na te słowa westchnęłam i ruszyłam nie zważając na niego, a on mnie dogonił.
- Jakiej muzyki słuchasz?
- Zależy...- byłam zdziwiona zmianą tematu- ale mam ulubiony zespół.
- Jaki?
- Linkin Park.- na te słowa chłopak zdumiony stanął i podniósł do góry brwi przyglądając mi się.
- Mój tez.-  stanął i podniósł koszulkę do góry, a moim oczą ukazał się tatuaż ,,Linkin park".
Po 1 byłam zszokowana, że wytatuował sobie na klacie zespół, mój ulubiony zespół, jego ulubiony zespól !
Po 2. Zdjął koszulkę, a ja nie mogłam oderwać wzroku, serce biło mi szybciej. Miał umięśnione ciało, a w świetle lamp wyglądał bardzo pociągająco.
- Już za dużo szczęścia- zaczął się śmiać i założył koszulkę. Zmrużyłam oczy i szlam dalej.
- Jesteś głupi.
- Ale i tak ci się podobam- zaczął się śmiać, a ja przewróciłam oczami, choć przyznane, ze to zdanie mi się podobało.
- Nie prawda.
- Zaraz to sprawdzę.- szybko zbliżył się do mnie, położył swoją umięśnioną dłoń na moim sercu uważając, by nie dotknąć piersi.- podobam ci się?- powiedział, a moje serce tak szybko zaczęło bić i ja nie mogłam tego powstrzymać, wydało się!
- Tym sposobem nigdy mnie nie oszukasz, podobam ci się jak cholera- zaśmiał się.
- Ty jesteś cholera.- powiedziałam wciąż w szoku, to było takie dziwne, ale takie cudowne wydarzenie, jednak musiałam powiedzieć coś, żeby się obronić. Roześmialiśmy się.
- To tu- po chwili pokazałam na mój dom.
- Nie wiedziałem, że tu mieszkasz, inaczej wyobrażałem sobie twój dom.- skrzywiłam się na te słowa. Dom był nowoczesny, duży i zadbany. Bałam sie, że uzna mnie za bogatą, przemądrzałą laske. W sumie nie byliśmy bogaci, a dom był na kredyt.
- Chciałbym zobaczyć kiedyś jak wygląda w środku- powiedział stojąc koło mnie i przyglądając się mojemu mieszkaniu. Uśmiechnęłam się miło do niego, a on to odwzajemnił.
- Gdzie masz pokój?
- Tam- pokazałam mu okno nad ogrodem.
Naszą rozmowę przerwał nadjeżdżający samochód.
- Mój tata!- krzyknęłam, a chłopak odwrócił sie do mnie.
- Zepsuł nam pożegnanie, a już miałem to tak dobrze zaplanowane.- uśmiechnął się a ja wiedziałam, że
chodziło mu o pocałunek. - Narka- dodał i odwrócił się na pięcie.
- Pa- odpowiedziałam zdumiona.

Rozkochać bad boyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz