1. Witajcie w Hogwarcie

759 38 27
                                    

Rok 2019

Pierwszy września dla większości dzieci i nastolatków jest jednym z najgorszych dni w roku. To dzień w którym muszą one wrócić do okropnej rzeczywistości jaką jest nauka, a co za tym idzie, brak zabawy. Jednak nie można tego powiedzieć o uczniach szkoły magi i czarodziejstwa - Hogwart. Hogwartczycy wręcz przeciwnie, nie mogą doczekać się tego dnia i z wielkim entuzjazmem zrywają kolejne kartki w kalendarzu byle tylko im oczom ukazał się wielki napis : 1 Września.

James Syriusz Potter, najstarszy z trójki dzieci Harry'go i Ginny Potterów jak każdego roku obudził się o dość wczesnej jak dla niego porze. Swoje zaspane oczy skierował na zegar który właśnie wskazywał godzinę 9:20 rano. Niechętnie wstał z łóżka lecz kiedy uświadomił sobie jaki jest dzień uśmiechnął się szeroko i w podskokach zszedł do jadalni na śniadanie które przygotowała jego rodzicielka. Przy stole siedzieli już prawie wszyscy domownicy, dlatego chłopak zajął swoje stałe miejsce. Ojciec nastolatka pił swoją czarną kawę i czytał "Proroka", jego młodszy brat Albus jadł swoje naleśniki i zaglądał przez ramię wybrańca ponieważ zauważył bardzo ciekawy artykuł, Ginny jadła jajecznicę i ze zmartwieniem przyglądała się córce, która grzebała widelcem w swoim śniadaniu. Lily miała dzisiaj po raz pierwszy pojechać do Hogwartu, cieszyła się z tego ale również strasznie martwiła się tym do jakiego domu przydzieli ją Tiara. Obawiała się, że nie trafi do domu Lwa tak jak Al , który koniec końców wylądował w domu węża. Nikt jednak nie miał mu tego za złe, po za jej najstarszym bratem który lubił mu z tego powodu dokuczać. James Syriusz miał charakter swoich imienników, tak samo jak jego młodszy brat Albus Severus, a jak wiadomo imiennicy ci nie darzyli się zbyt dużą sympatią, nie licząc starego, poczciwego Dropsa. Ciszę przy stole przerwał nagły krzyk ślizgona.

- James, ty gumochłonie..- uniósł się zielonooki a wszystkie spojrzenia skierowane zostały na niego- czy dokuczanie mi to twoje Hobby czy cel życiowy ?- dodał zdenerwowany Potter.

Szukający uśmiechnął się niewinnie i już miał coś dodać, lecz zamilkł pod wpływem groźnego spojrzenia swojej matki. Harry spojrzał z nad gazety na swoich synów i również miał coś dodać lecz tak jak jego syn został potraktowany srogim spojrzeniem małżonki i wrócił do lektury. Ginny znów spojrzała z troską na swoją córkę, rozumiała jej strach, lecz nie chciała aby martwiła się na zapas.

- Liluś, skarbie - przemówiła w końcu ruda - jesteś blada jak ściana a zamiast jeść grzebiesz widelcem w tej jajecznicy już od piętnastu minut. - dodała zatroskana. Dziewczynka spojrzała na matkę i uśmiechnęła się blado.

- Mamo - odparła rodzicielce - a co jeśli nie trafię do Gryffindoru, albo Slytherinu ? Tam byłabym z którymś z braci, a tak mogę być sama ! - stwierdziła z rozpaczą w głosie - A co jeśli nikogo nie poznam, albo nikt mnie nie polubi ? Albo...

- Oj Lilka nie stresuj się już tak bardzo - przerwał córce Harry- pamiętaj, że bez względu na wszystko my z twoją matką byliśmy, jesteśmy i zawszę będziemy z ciebie dumni - rzekł wskazując ręką na żonę, na co ta przytaknęła - a poza tym, mogę się założyć, że znajdziesz wielu wspaniałych przyjaciół.

- Dzięki tatusiu - uśmiechnęła się szeroko Potterrówna - zawszę mogę na ciebie liczyć - dodała i cmoknęła ojca w policzek. Ten uśmiechnął się szeroko, lecz kiedy stwierdził że jest już po dziesiątej zwrócił się do swych pociech aby te zniosły swoje kufry i postawiły je przed drzwiami.

Po pięciu minutach wszyscy Potterowie udali się na King Cross i przebiegli przez ścianę a ich oczom ukazał się peron 9 i 3/4. W tłumie dostrzegli Rona Weasleya i jego rodzinkę. Hermiona, robiła wykład swym pociechom, żeby nie rozrabiały, lecz gdy zobaczyła Potterów szybko chwyciła męża pod ramię i udała się w ich kierunku. Do odjazdu pociągu zostały cztery minuty więc zarówno Potterowie jaki i Weasley'owie weszli do pociągu zajmując sobie przedziały wcześniej żegnając się z rodzicami, a tuż za nimi wszedł Scorpius Malfoy, przyjaciel Ala. Kiedy tylko pociąg odjechał nasolatkowie zaczęli zajmować się sobą. Al i Scor dyskutowali w swoim przedziale o artykule który czarnowłosy przeczytał rano w gazecie, James, Teddy i Hugo rozmawiali o tegorocznym starciu w Quidditch'a , a Lily i Rose jadły fasolki wszystkich smaków.

********

Po uczcie powitalnej Lily z uśmiechem na ustach opadła na swoje łóżko w dormitorium nr 2. W głowie wciąż odtwarzała moment w którym została wyczytana przez starą Profesor McGonagall.

Wspomnienie :

- Lilliana Potter - wyczytała profesorka. Lily usiadła na stołku i już po chwili usłyszała.

- GRYFFINDOR !!!

Wszyscy Gryfoni zaczęli bić brawo, a ruda z szerokim uśmiechem zasiadła do stołu, przy którym siedzieli jej kuzyni i brat patrzący na nią z dumą. Dziewczynka spojrzała na stół ślizgonów i dostrzegła drugiego brata który wraz ze Scorpiusem unieśli kciuki w górę z bladymi uśmiechami.

Koniec wspomnienia.

Rudowłosa wstała z łóżka i poszła do łazienki wziąć prysznic.

- Zbyt wiele emocji jak na jeden dzień- rzekła i zniknęła za drzwiami toalety.

W tym samym czasie w dormitorium nr 9 chłopców z domu Lwa

- James, jest pierwszy września a ty i Hugo już się spiliście !- krzyknął Lupin- czy wy choć raz moglibyście... - nie dokończył ponieważ szukający który zmierzał w jego stronę rzucił na niego zaklęcie. Metamorfomag stracił na chwilę swój głos lecz dalej gestykulował rękoma. Dwójka gryfonów zaczęła się niekontrolowanie śmiać. Lupin popatrzył na nich z wściekłością i już po chwili odzyskał głos.

- Oj Teddy, czy ty zawsze musisz tak przynudzać - odparł głupio Hugo - jesteśmy młodzi, przystojni, co nam szkodzi trochę się zabawić , a po za tym Lilka jest Gryfonką, trzeba to opić !

- Wiecie co ?! - krzyknął chłopak a jego włosy zrobiły się czerwone- idę do PŻ , bo już nie mogę na was patrzeć. - kiedy to powiedział wyszedł z dormitorium, a jego przyjaciele przedrzeźniali go i śmiali się dalej. Młody potomek Huncwota od jakiegoś czasu czuł samotność , pustkę i inność, a zachowanie przyjaciół tylko go w tym utwierdzało.

********

Chłopak siedział w PŻ już od dwóch godzin i patrzył w kominek w którym wesoło trzaskał ogień. Nie mógł zrozumieć tego, że jego przyjaciele zawsze robią coś głupiego. Jego chrzestny - Harry zawsze powtarzał, że przypomina mu swego ojca - Remusa. Na te wspomnienie chłopiec uśmiechnął się blado. Zawsze chciał poznać Huncwota, porozmawiać z nim, lecz nie mógł tego zrobić, gdyż ten zginął wraz z jego matką w Bitwie o Hogwart. Wiedział o nim tylko tyle ile zdołał powiedzieć mu wybraniec, jednak to było dla niego za mało. Samotna łza spłynęła po jego policzku.

- Dlaczego ta cholerna wojna odebrała mi tych których tak kochałem ? - Zapytał sam siebie, a z jego oczu poleciały kolejne łzy - Tato, Mamo... tak bardzo mi was brakuje. Gdybyście żyli może powiedzielibyście mi dlaczego mimo tego, że jestem wśród przyjaciół czuję się tak bardzo samotny?

Przetarł dłonią spuchnięte od płaczu oczy i już miał wrócić do dormitorium, lecz coś przykuło jego wzrok. Na komiku dostrzegł mały element, który wyglądem nie pasował do rzeźbień które go zdobiły. Zbliżył się do niego powoli i prawą ręką dotknął małej czerwono-złotej, ozdobnej litery H . Oczy zabłysły mu z ekscytacji a jego włosy które wcześniej z żalu i rozpaczy były czarne, teraz były zielone. Z płomieni w kominku wprost pod nogi czarodzieja spadł plik listów zgrabnie związanych sznureczkiem. Chłopak schylił się i niepewnie podniósł pakunek, a gdy to zrobił, jego oczom ukazała się czerwona przyczepiona do listów karteczka na której widniał wielki, złoty napis :

Panowie : Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz -był święcie przekonany, że skądś pamięta te przezwiska- mają zaszczyt poinformować Cię, że właśnie znalazłeś LIST DO POTOMKÓW HUNCWOCKIEJ KRWI !

********

To znowu ja. Dziękuję za wasze gwiazdki i komentarze, to naprawdę miłe. Przepraszam za błędy i życzę miłego czytania, a jeśli się wam spodoba to do komentowania i dawania gwiazdek.

Wasza Huncwot_ka <3

List Do Potomków Huncwockiej KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz