czwarty.

430 39 4
                                    

Następnego wieczora postanowili wybrać się do klubu z członkami obozu, którzy ukończyli osiemnasty rok życia, czyli większą częścią młodzieży. Ci, którzy jeszcze nie byli pełnoletni zostali w hotelu z rezydentami, którzy mieli im zorganizować jakoś czas, przypilnować oraz mieć względnie wszystko pod kontrolą.

- Wygląda jak mojito. - zaczęła Red, siedząc w jednej z wolnych lóż, jakie znaleźli w klubie. Drugie, znacznie lepsze życie zaczynało się toczyć po dwudziestej drugiej, kiedy to kluby ozdobione neonami błyszczały pośród nocnej poświaty, zachęcając, aby wejść do ich wnętrza, zapomnieć, pobawić się, poczuć, że się żyje. Miała na sobie czarną, dłuższą z tyłu sukienkę oraz niezbyt wysokie buty na obcasie. Włosy zostawiła rozpuszczone, a jej twarz przyozdobił lekki, pasujący do całości makijaż. Podobała się sobie w tym wydaniu, Michaelowi skrycie też, nawet pofatygował się, aby to przyznać. 

- Hemmings, wiesz, że nie powinniśmy. - mruknął Clifford. Siedział obok brunetki. Ubrał zwykły tank top, spodnie z przetarciami oraz trampki. Jedyne, co odznaczało się w jego wyglądzie, to czerwone włosy. Odkąd przyszli Jels postanowiła bawić się z młodzieżą na parkiecie, Luke poszedł po coś do picia, a pozostała dwójka znalazła miejsca siedzące. 

- Nie dramatyzujcie. - blondyn przewrócił oczami, nie widząc nic złego w tym, że zamówił drinki. - To nie jest oryginalne mojito.

- Więc, co to jest? - Red spojrzała na kolegę, gdy ten usiadł obok Michaela.

- Dziewicza wersja, czyli bezalkoholowa. Nie ma w sobie rumu, nie bójcie się tak. - wyjaśnił, zabierając swoją szklankę. - Na zdrowie, ciołki. - dodał, śmiejąc się cicho, po czym upił łyk, a na końcu Michael trzepnął go z dłoni w ramię. 

- Sam jesteś ciołkiem, deklu. - burknął Clifford, na co brunetka zachichotała cicho, po czym spróbowała napoju, jaki podsunął jej Luke. 

- Pierwszy raz pije mojito bez alkoholu. - przyznała szczerze, opierając się wygodniej o kanapę. Założyła nogę za nogę, patrząc się na swoich towarzyszy. Nuciła pod nosem piosenki, które dudniły ze wzmacniaczy porozstawianych w całym pomieszczeniu. Wszystko powoli się rozkręcało. Ludzie na parkiecie byli coraz odważniejsi, kolejka przy barze powoli się zmniejszała, dodatkowo DJ podtrzymywał dobrą atmosferę serwując dobre kawałki uznane za hity tego lata. 

- Idę do Jels. - stwierdził Luke, po czym wstał i tyle go widzieli. 

- Jeśli nie skończą w łazience, to będę w szoku. - zaśmiał się Michael, przysuwając się bliżej dziewczyny. Pokręciła głową, śmiejąc się i jakby nie dowierzając, że to powiedział. Ten wieczór zapowiadał się na całkiem przyjemny i miły. 

***

Ciemne kosmyki rozsypane na poduszce, spokojnie unosząca się i opadająca klatka piersiowa i ciało okryte prześcieradłem. Red spała w najlepsze, podczas, gdy Michael gładził jej odkryte ramię opuszkami palców. Nie pamiętał dokładnie, co się stało w klubie, gdy Luke wrócił z kolejnymi drinkami, podającymi się za bezalkoholowe wersje, a potem były tylko jakieś urywki z windy, w której zaczynało się robić gorąco, przez pocałunki, jakie sobie skradali, aż nie dotarli do pokoju. 

- Dzień dobry. - uśmiechnął się, zauważając, że poranne promienie słońca wkradające się do pokoju zza zasłon powoli budzą dziewczynę.

- Dzień dobry. - przywitała się nieśmiało, pocierając powieki dłońmi. Ciche ziewnięcie opuściło jej usta, przy czym zmarszczyła uroczo nos, na co Michael uśmiechnął się lekko. Zaczerwieniła się mocno, przypominając sobie, co nastąpiło w nocy, zakrywając twarz włosami. 

- Nie wstydź się. - zaśmiał się, obejmując ją w tali, przez co spłonęła jeszcze bardziej. Był dla niej prawie obcym człowiekiem, a widział ją nago po zaledwie paru dniach znajomości. Westchnęła cicho, mając nadzieje, że nie odstraszy go swoim porannym wyglądem i dmuchnęła na grzywkę, która przysłoniła jej widok. Chłopak zawisł nad nią, a ona nawet przez materiał prześcieradła poczuła chłód naszyjnika, z którym się nie rozstawał, gdy wylądował pomiędzy jej piersiami. Uśmiechnął się, układając dłonie bo bokach jej głowy. Uśmiech był zaraźliwy, bo zaraz wpełznął na twarz Red. 

- Chciałbym, abyś wiedziała, że to dużo dla mnie znaczyło. - zaczął, muskając jej usta. Z początku była zbyt zajęta oddawaniem pieszczoty, aby odpowiedzieć. 

- Dla mnie też, choć trochę źle się czuje z tym, że zrobiliśmy to tak szybko. - odpowiedziała cicho, ściskając w dłoniach rąbek prześcieradła. Uśmiechnął się, zjeżdżając pocałunkami niżej, nie przejmując się tym, że prawdopodobnie spóźnią się na śniadanie. 

- A mi nie. - mruknął, przygryzając skórę przy jej obojczyku. - Jesteś piękna i powinnaś mieć tego świadomość. Cieszę się, że mogłem cię zobaczyć nago, bo jesteś wtedy jeszcze piękniejsza. - dodał, splatając ich dłonie razem, po czym ułożył je nad jej głową, chuchając w zaczerwienione miejsce. 

- Nie jestem. - pokręciła głową, a potem odwróciła ją, aby nie mógł wpatrywać się w jej oczy swoim prześwietlającym spojrzeniem. - Zawstydzasz mnie, wiesz o tym?

- Jesteś, nie będę tego powtarzał więcej razy, ani się o to kłócił. - poluzował uścisk w jednej dłoni, a drugą zabrał z jej, aby móc odwrócić jej głowę. Spojrzała w jego oczy, potem na usta i znowu na oczy. Były urzekające. Cholernie urzekające i intensywnie zielone. - Wiem, ale to chyba będzie moje ulubione zajęcie. - zachichotał, znowu muskając jej usta. Odwzajemniła pocałunek, zamieniając ich pozycjami, teraz ona mogła patrzeć na niego z góry, ale wolała się przytulić, czując dodatkowe ciepło, jakie dawało jego chciało.

- Powinniśmy zejść na śniadanie. - zaczął Michael, rysując palcami jakieś wzroki w dole jej pleców.

- Powinniśmy. - powtórzyła. - Ale nie musimy. - dodała, opierając brodę o jego klatkę piersiową. Uśmiechnął się, zawijając pasmo jej włosów na swój palec. Znowu zamienili się miejscami, przez co Red zachichotała cicho.

- Kusząca propozycja. - mruknął, znajdując się już pomiędzy jej nogami. - I chyba z niej skorzystamy. - dodał, rozpoczynając kolejny, długi pocałunek. 

~*~

no grubo, hehe


vacation • cliffordWhere stories live. Discover now