Rozdział 51

1.5K 287 23
                                    

Rozdziały pewnie będą pojawiać się rzadziej, bo jednak trochę się zacięłam... I aktualnie mam napisane jeszcze dwa następne rozdziały, które pewnie wrzucę jutro. '-'

~~~

Banany z nutellą są zawsze dobrym rozwiązaniem, kiedy twój chłopak przez ból w dolnych partiach ciała nie ma siły, żeby zrobić wam śniadanie. A kiedy dodasz do tego jeszcze tosty, to w ogóle możesz trafić do raju.

Siedziałem pod kanapą, karmiąc Kyungiego, który leżał na brzuchu i czasem rzucał mi mordercze spojrzenia. Prawdę mówiąc, dominowałem dopiero drugi raz i dlatego wciąż nie bardzo wiedziałem, jak powinienem to robić. Za pierwszym razem nie poszło mi najlepiej i musiałem potem pomóc Soo w inny sposób, a teraz za to zrobiłem to zdecydowanie za mocno. W trakcie obu nam się podobało, ale teraz DO miał pewne kłopoty z poruszaniem się. Na szczęście nie mieliśmy żadnych planów na niedzielę, więc biedak mógł odpocząć.

- Wiesz, Nini, tak się zastanawiałem... - zaczął Kyungsoo, oblizując palce z czekoladowej masy. Spojrzałem na niego pytająco, dekorując swojego tosta bitą śmietaną. - Czy ten teledysk Taemina już wyszedł?

Zamrugałem zaskoczony. Prawdę mówiąc, nie zwróciłem najmniejszej uwagi na planowaną datę comebacku mojego przyjaciela. To chyba oznaczało, że byłem zimnym draniem, bo powinienem wyczekiwać tej chwili ze zniecierpliwieniem i pogratulować Tae.

- Nie mam zielonego pojęcia - przyznałem, odpychając delikatnie łebek Jjanggu, który węszył zawzięcie w okolicach mojego posiłku. Odwróciłem się na chwilę w stronę telewizora, żeby przełączyć na kanał muzyczny, na którym najprędzej się czegoś dowiemy. To znaczy, mógłbym ruszyć się po laptopa albo telefon, ale oba te przedmioty leżały w sypialni, więc nie miałem na to siły.

Nagle Kyungsoo wydał z siebie pełne bólu stęknięcie. Odwróciłem się szybko w jego stronę, a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Jjanggu, kochający wskakiwać nam na brzuchy, nagle uznał, że pośladki DO są idealnym miejscem na ulokowanie tam własnych. Zagwizdałem na niego ostro i wskazałem podłogę, ale nieposłuszny szczeniak nadal leżał na moim biednym, obolałym Soo.

- Zdejmij go - jęknął mężczyzna w bardzo niemęski sposób. Szczerze mówiąc, miałem ochotę się trochę potargować, ale jego wypełnione bólem oczy odebrały mi na to chęć i jak najszybciej ściągnąłem pieska z tyłka Kyungiego. Ten zaczął mnie obszczekiwać, totalnie niezadowolony i próbował ponowić swój manewr, ale złapałem go za obrożę i przytrzymałem przy ziemi.

- Nie wolno - stwierdziłem stanowczo. Kyungsoo wyciągnął się i pocałował moje ramię, wywołując tym samym przyjemne dreszcze. Jjanggu chyba chciał przez chwilę odgryźć mi palec, ale potem najwyraźniej się obraził i opuścił salon. Miałem wielką nadzieję, że nie nasika mi do butów.

- Chodź tu - zamruczał Soo, kładąc dłoń na moim karku. Uklęknąłem przed kanapą i ostrożnie go pocałowałem. Mężczyzna przygryzł moją dolną wargę, więc pozwoliłem, żeby jego język znalazł się w moich ustach. Mocno zakręciło mi się w głowie z przyjemności, ale Kyung po chwili przerwał pocałunek i z lekkim trudem podniósł się na kolana. Zrobił mi miejsce na kanapie, więc chętnie się tam położyłem, a on od razu zawisł nade mną, całując mnie mocno i namiętnie. Niemalże wiłem się pod nim, a gdy zaczął ocierać się swoim kroczem o moje, nie wytrzymałem i jęknąłem cicho. DO zjechał z pocałunkami na moją szyję. Oddychałem ciężko, wplątując palce we włosy i delikatnie pchając jego głowę w dół, żeby dać mu do zrozumienia, czego chcę.

- Ty mały, niewyżyty niedźwiedziu - roześmiał się Kyungsoo, a jego ciepły oddech połaskotał mnie w obojczyki. W odpowiedzi jęknąłem tylko, bo dłonie mężczyzny podwinęły moją koszulkę. Kyungie zaczął całować mnie po brzuchu, powolnością swoich działań doprowadzając mnie do szaleństwa. To nie miał być mój pierwszy raz w ten sposób, bo bądź co bądź, miałem kiedyś kilka dziewczyn, ale z Soo jeszcze nigdy tego nie robiłem.

DO wsunął dłonie pod gumkę moich dresów, chcąc je zdjąć, gdy nagle na korytarzu rozszczekał się Jjanggu. Mężczyzna zamarł na chwilę, nasłuchując.

- To nic - powiedziałem słabo, masując kciukiem jego głowę. - Zrób to, pro...

Kyungsoo odsunął się gwałtownie, przeklinając pod nosem. Zgrzyt kluczy w zamku był aż nazbyt wyraźny i zmroził mnie w środku.

- To Sehun - jęknąłem, puszczając głowę swojego chłopaka. - Ja pierdole, jakie on ma wyczucie, to po prostu niesamowite.

Kyung roześmiał się głośno i złożył jeszcze jeden mokry pocałunek na moim podbrzuszu, powodując, że jęknąłem.

- Zamknąłem na zasuwkę, od zewnątrz nie otworzy. Spływaj do łazienki, a ja się nim zajmę.

Szybko przygładziłem mu fryzurę i zniknąłem w toalecie, żeby trochę ochłonąć. Moja twarz była cała czerwona, więc ochlapałem ją zimną wodą, ale oczywistego znaku podniecenia nie mogłem ukryć.

- Cześć, nie przeszkadzam? - Dobiegł mnie z korytarza głos Huna. - Dzwoniłem, ale Jongin nie odbierał.

Zganiłem się w myślach za własną głupotę. Oczywiście, mój telefon leżał w sypialni. Wyciszony. Nie byłem nietoperzem i nie słyszałem jego wibracji, a mojego najlepszego przyjaciela nie obchodziło za bardzo, czy zgadzam się na jego wizytę. Inna sprawa, że już wiedział, że ja i Kyungsoo jesteśmy razem, więc mógłby czasem ruszyć swoją tępą makówką i domyślić się, że od czasu do czasu konsumujemy nasz związek i wolimy nie mieć przy tym świadków.

- Nie, nie przeszkadzasz - odezwał się beztrosko Soo. - Napijesz się herbaty?

- Chętnie.

Prychnąłem, bez trudu wyobrażając sobie uśmiech Sehuna. On raczej wolał bubble tea od zwykłej, ale przy moim chłopaku zamieniał się we wzór cnot. Westchnąłem, jeszcze raz przemywając twarz wodą i w końcu opuszczając łazienkę. Nie miałem najmniejszych wątpliwości, że Hun bez trudu dostrzeże, czym razem z DO mieliśmy zamiar się zająć. 

Housekeeper // KaisooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz