41# W gabinecie dyrektorki

1K 62 5
                                    

  Weszłam powoli do gabinetu. Zobaczyłam że siedzą tam już moje siostr. Zajęłam miejsce na krześle obok nich.
  Dyrektorka trzymała w ręku plik papierów. Przez chwilę przerzucała kartki, zapisywała coś i patrzyła w ekran komputera.Moje tętno przyspieszyło:
  -Mam dla was dobrą wiadomość...-zaczęła a ja odetchnęłam z ulgą.
-Wasza ciocia kontaktowała się z nami w sprawie adopcji.
  Poczułam jak zalewa mnie przyjemna fala gorąca:
- Chce się wami zająć. Najpierw jednak muszę zapytać was o zdanie...-
nie zdążyła dokończyć bo weszłam jej w zdanie:
-Tak zgadzamy się! - powiedziałam stanowczo.
Na twarzy kobiety pojawił się lekki uśmiech:
- W takim razie zaczniemy etap kwalifikacji najszybciej jak to możliwe.
- Ile to będzie trwało?- zapytałam.
- Musimy dokładnie sprawdzić czy pani Ewelina spełnia wszystkie wymagania. Powinna dostarczyć różne dokument. To zwykle trwa od 6-9 miesięcy. Jeżeli wszystko pójdzie doborze do nowego domu traficie w przyszłym roku.
- Za rok!- krzyknęłyśmy z Magdą jednocześnie.
  Myślałam że kilka tygodni wystarczy. Jak ja wytrzymam tu 12 miesięcy!:
-Przykro mi ale takie są przepisy. Gdyby chodziło o bliską rodzinę wszystko trwało by krócej. Ale wasza ciocia powiedziała że nie miałyście ze sobą kontaktu. Tak więc traktujemy ją jak kogoś obcego.
  Następną godzinę opowiadała nan o wymaganiach adopcyjnych. Co my powinnyśmy robić oraz jak zmieni się nasze życie kiedy trafimy do nowego domu. Natalka zadawała mnóstwo pytań na które dyrektorka próbowała odpowiadać. W końcu wszystko umówiłyśmy i mogłyśmy wrócić do poprzednich zajęć.
  Kiedy wychodziłyśmy z gabinetu o  16:50 miałyśmy tylko 10 minut do zamknięcia stołówki.
Pobiegłyśmy do jadłodajni. Kucharki właśnie wychodziły. Stanęłam trochę zawiedziona. Niespodziewanie gdy kobiety mnie zobaczymy pomachały przyjaźnie ręką żebym weszła.
  Obróciłam się żeby zawołać Natalkę. Dziewczynka stała kawałek dalej z koleżankami. Ku mojemu zaskoczeniu nie zauważyłam nigdzie Magdy.
  Podziękowałam kobietom że nas wpuściły.  Dostałyśmy zupę pomidorową i kurczaka z ryżem.    Zaraz po tym do sali wparowała Magda. Daleka odległość uniemożliwiła mi usłyszeć o co dziewczyna kłuci się z kucharkami..
Ostatecznie nastolatka wyszła nie dostając posiłku.
  Szybko jednak zapomniałam o tym zajściu.
  Cały czas nie dawało mi spokoju to że adopcja trwa tak długo.
  Natalka poprosiła żebym wyszła z nią na dwór. Zabawa nie trwała długo bo obie miałyśmy kiepski nastrój.
  Wróciłam do pokoju  przygnębiona. Natalka też posmutniała. Jedyną osobą która miała normalny wyraz twarzy była Magda.
  Co z nią jest nie tak?
  Czy ona ma cztery lata że nie rozumie co się wokół niej dzieję?
Chyba powiedziałam to na głos bo dziewczyna zpiorunowała mnie wzrokiem:
- Ja w przeciwieństwie do ciebie nie siedzę z założonymi rękami.
- A co ty niby robisz?!- zapytałam zdenerwowana.
-Do twojej wiadomości próbuję nas z stąd wyciągnąć!- odpowiedziała spokojnie czego się nie spodziewałam.
-W takim razie powodzenia!-dodałam sarkastycznie.
- Możemy się założyć że za dwa tygodnie zapadnie decyzja o naszym wyjeździe-powiedziała stanowczo.
-Zgoda!- odrzekłam niepewnie.
- W takim razie we wtorek za dwa tygodnie o tej godzine będziemy opuszczać to miejsce mam nadziej że na zawsze.
   Co Magda znowu wymyśliła? Czy przez to nie będziemy mieć większych kłopotów?

Bars And Melody change my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz