30. I'm not famous

18.9K 836 69
                                    

Upewnij się, że przeczytałeś/aś poprzedni rozdział.


- Mamo - jęknęła, rozmawiając przez telefon.

Jej mama zadzwoniła wczesnym (i miała na myśli; naprawdę wczesnym) rankiem, budząc Andie i Luke'a. Blondyn, co prawda, przewrócił się na drugi bok, jednak ona zebrała się z łóżka i wyszła do kuchni, czując przy okazji głód.

- Nie narzekaj, Andie Jordan, jesteś tam sama z chłopcem, muszę się martwić - zganiła ją.

- Ale mamo, nie musisz pytać o takie rzeczy! - wymamrotała.

- Po prostu nie chcę zostać tak wcześnie babcią! Wiesz, że jestem na to za młoda.

Andie mimowolnie przewróciła oczami.

- Tak przy okazji, połowa twoich koleżanek jest babciami.

- O Jezu, chcesz mi coś zasugerować? - pisnęła ze zdenerwowaniem.

- Jedynie tyle, żebyś wyluzowała, mamo. Nie mam zamiaru zachodzić w ciążę teraz, jeśli się zastanawiasz. Dobrze byłoby chociaż skończyć studia.

- Na wszelki wypadek odpukaj w niemalowane.

- Po prostu zmieńmy temat - błagała.

Andie postarała się, by jedną ręką odwrócić naleśnika na patelni i to był jeden z nielicznych razów, kiedy jej się udało. W duchu przybiła sobie piątkę, zupełnie dumna z tego wielkiego osiągnięcia. Przełożyła telefon do drugiej dłoni i kontynuowała rozmowę.

- Okej, niech będzie - zgodziła się jej mama. - Widziałam was w gazetach.

- Co? - jęknęła. - Jakim cudem?

- No wiesz, prawdopodobnie jakiś fotograf zobaczył was i zrobił zdjęcie swoim apa...

- Mamo, okej, jeszcze raz, wiem, jak się robi zdjęcia. Bardziej zastanawia mnie, jak nas tu znaleźli - przerwała jej.

- Skąd mam to wiedzieć?

- W porządku, nieważne - westchnęła. - Co tam w Sheffield?

- Po staremu, kochanie. Devin trochę narzeka, bo znowu cię nie ma, a ojciec pracuje całymi dniami, jak to on.

Andie drgnęła nagle, czując ręce na swojej talii. Spojrzała w lewo na Luke'a, który przytulił się do niej z boku, wtulając twarz w szyję dziewczyny. Pozostawił tam pocałunek, a ona uśmiechnęła się do blondyna, wskazując talerz z naleśnikami. Prawie skończyła.

- Zdecydowanie powinniście sobie z ojcem zrobić wolne - zaproponowała.

Znała swojego ojca; miała z nim średnie kontakty przez pracę, w której spędzał całe dnie. Nadal kochał ich całym sercem, a szczególnie swoją żonę, jednak poświęcał rodzinie zbyt mało czasu. Ale lubił być prawnikiem i przynajmniej tyle było z tego dobrego.

Jej matka westchnęła po drugiej stronie połączenia.

- Myślisz, że mu tego nie proponowałam? Wykręcił się masą rozwodów do załatwienia i brakiem opiekunki dla Devina. Powiedziałam, że możemy go zabrać nawet ze sobą albo zostawić u mojego brata, ale i to nie podziałało.

- Więc załatw to z jego szefem. Mam na myśli; jego urlop. Wykup jakąś wycieczkę albo trochę czasu w innym kraju, zabierz mu telefon i po kłopocie - powiedziała z cichym śmiechem.

- Hm... - mruknęła. - Na to jeszcze nie wpadłam. To trochę desperacja, nie uważasz?

- Świat czasami potrzebuje i tego - zażartowała.

I'm (not) your girl | L.H. ✔Where stories live. Discover now