16. I'm not guilty

18.5K 947 201
                                    

Andie spacerowała mniej uczęszczanymi uliczkami Los Angeles, mając na głowie kapelusz, a na nosie okulary przeciwsłoneczne. Od czasu do czasu zaczepiał ją jakiś fan, jednak prosiła, by nie zdradzał nigdzie jej obecnego położenia i najwidoczniej każdy dotrzymywał obietnicy, ponieważ nadal nie gonił Andie tłum ludzi.

Szła jakimś targiem z przeróżnym jedzeniem, które kupowała, głównie przez zachęcające kolory (jeśli ona tego nie zje, zjedzą to na pewno chłopcy, więc tym się nie przejmowała). Były tam też różne ubrania i dodatki; to właśnie stamtąd miała kapelusz, który zasłaniał ją przed słońcem. Wybrała też pamiątki dla rodziny. Devinowi kupiła śnieżną kulę (nadal zastanawiała się, co ona robiła na targu w środku lata) z panoramą Los Angeles. Jej brat był jeszcze młody, ale zawsze marzył o takiej rzeczy. Mamie wybrała ładną bransoletkę z muszlami, którą - przy odrobinie szczęścia - założy parę razy więcej niż ostatni naszyjnik. Tacie ostatecznie wybrała ładny krawat z kropkami. Był prawnikiem, więc często nosił takie rzeczy.

Oczywiście, chciała kupić coś także Kylie, jednak - jak na razie - nie znalazła nic, co pasowałoby do jej bliźniaczki. Obiecała sobie, że wyszuka innym razem odpowiedni prezent. Miała jeszcze trochę czasu do powrotu.

Powrót. Jej miesiąc w trasie powoli dobiegał końca. Kto by pomyślał? Tak bardzo nie chciała jechać, lecz po tym czasie oddałaby wiele, by móc spędzić więcej czasu z tą uporczywą czwórką chłopaków. I Mali-Koą, którą polubiła bardziej niż zamierzała. Były na dobrej drodze zostania przyjaciółkami, mimo nieco odmiennego podejścia do życia.

Znalazła się na drodze niedaleko plaży, idąc przed Cameronem, który wykonywał naprawdę sumiennie swoją pracę. Andie miała uśmiech na twarzy, mimo zbyt dużej temperatury.

- Kylie Vanessa Parker! - usłyszała nagle i zamarła.

W jej stronę zmierzała dziewczyna. Fanka? Nie, nie wyglądała na taką. Może jakaś znajoma Kylie? Była zła, a wściekłość malowała się na odrobinę połyskującej twarzy. Jej włosy miały platynowy kolor i sięgały nie dalej niż za ucho, a oczy wydawały się duże i zaczęła się zastanawiać, czy to z powodu genów, czy makijażu.

- Znasz ją? - zapytał Cameron, znajdując się błyskawicznie obok Andie.

- N-nie wiem - odparła w końcu.

Spojrzał na nią z konsternacją.

- Powinienem ją zatrzymać?

- Nie - westchnęła. - Jest w porządku, dam sobie radę.

- Dobra. Ale odejdę tylko na trzy kroki.

Kiwnęła głową i cierpliwie czekała, aż nieznana dziewczyna do niej podejdzie.

- Um... cześć - mruknęła niezręcznie.

- Cześć? Cześć?! Tylko tyle, Kylie, naprawdę? - krzyczała.

- Nie wiem, o co ci chodzi - przyznała w końcu.

- Nie wiesz? Czekaj, mam tu powód swojego zdenerwowania!

Grzebała w torebce, aż w końcu wyciągnęła pogięte zdjęcia z internetu. Na fotografii była Andie i Luke. Trzymał ją w ramionach i przyciskał usta do jej warg; to była tamta chwila w parku. Mimowolnie poczuła szybszy rytm serca na tamto wspomnienie.

- Myślałam, że mnie kochasz! - wysyczała ze smutnymi oczami.

- K-kocham? - szepnęła, zupełnie przerażona. - K-kim jesteś?

- Nie udawaj, Kylie - splunęła. - Lena, do cholery, jestem Lena. Nie pamiętasz imienia własnej dziewczyny?

- Co? - jęknęła.

I'm (not) your girl | L.H. ✔Where stories live. Discover now