- Caroline Charlotte McCourtney! – skarciłam ją, śmiejąc się. – Już się uspokoiłaś?
- Tak, dziękuję. Już nie mogę się doczekać, aż poznam twojego księcia z bajki! Muszę lecieć, Hunter przyjechał. Dzięki za rozmowę. Kocham cię, buziaczki!
- Ja też cię kocham! Zadzwonię wieczorem, pa! – rzuciłam do telefonu, po czym rozłączyłam się.
- Z kim gadałaś i żegnałaś się tak długo? – zapytał Johnson.
- Ze spanikowaną ciężarną panną młodą – odpowiedziałam – Właśnie! Musisz kupić sobie krawat. Najlepiej koloru lazurowego.
- Jakiego? – zapytał chłopak.
- Lazurowego! – jęknęłam, mimowolnie przewracając oczami – Poszłabym z tobą na zakupy, ale jeszcze nie jestem całkiem zdrowa. Lox z tobą pójdzie.
- Co?! Nie! – krzyknął blondyn, a ja popatrzyłam na niego zdziwiona – Proszę cię, nie rób mi tego. Nie z Lox, błagam...
- Dlaczego nie?
- Nigdy nie byłaś z nią na zakupach i powinnaś za to dziękować Bogu. – powiedział, a ja westchnęłam.
- Jack, zrób to dla mnie. Ten jeden jedyny raz – poprosiłam, przybliżając twarz do chłopaka i przyciszając głos.
- Ten jeden jedyny raz – oznajmił, a ja pisnęłam, szczęśliwa. Jack pocałował mnie czule. Wysłałam krótkiego smsa do Mahogany, a ona od razu się zgodziła.
- Jutro o 10.00. Mah będzie na ciebie czekać w centrum handlowym przy fontannie, a ja już muszę lecieć. Jest ciemno – stwierdziłam, patrząc na niebo.
- Odprowadzę cię – zaproponował Johnson.
- Nie, dzięki. Spotkajmy się jutro. Cześć – rzuciłam, po czym pocałowałam chłopaka w policzek. Oddaliłam się szybko, czując narastający katar w moich nozdrzach. Miało mnie nie być chwilę, tymczasem rozmawialiśmy ze sobą pięć godzin. Mimo wszystko byłam szczęśliwa. Po kilku minutach doszłam do domu. Wszędzie panowała ciemność.
- Chris?! Wróciłam! – krzyknęłam lekko zachrypniętym głosem, lecz odpowiedziała mi cisza. Chłopaka nie było w domu. Napaliłam w małym kominku, po czym weszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kolację oraz gorącą czekoladę. W swoim pokoju odpaliłam laptopa i rozpoczęłam poszukiwania florystek w Malibu. Zaczęłam dzwonić, jednak bez skutku. Zapowiadała się ciężka praca...
*************
Głośna, rockowa muzyka dotarła do moich uszu. Jęknęłam mimowolnie, po czym przeciągnęłam się na łóżku. Obok moich nóg leżał włączony laptop, a ja przypomniałam sobie o moich wcześniejszych poszukiwaniach. Spojrzałam na zegar. Wskazywał północ.
- Co do cholery...? - mruknęłam, kiedy muzyka nasiliła się jeszcze bardziej.
Spojrzałam na ekran laptopa. Dostałam nową wiadomość od wizażystki, która była gotowa do pracy. Odpisałam jej i otworzyłam drzwi od pokoju. Panował półmrok. Słyszałam czyjeś głosy i śmiechy, przedzierające się przez piosenki. Westchnęłam. Już wiedziałam, kto za tym stał. Wściekłym krokiem skierowałam się na dół. W salonie siedziało dwóch chłopaków, w tym mój brat. Grali w nieznajomą dla mnie grę na telewizorze. Podeszłam do wieży stereo, która stała za kanapą, po czym wyłączyłam nieznośną muzykę.
- Co do cholery?! – wrzasnął mój brat, odwracając się szybko.
- No właśnie. Co tu się dzieje do cholery?! – krzyknęłam, a mój głos zapiszczał trochę.
- A gówno cię to powinno obchodzić! Mój dom! – stwierdził głośno i przybił piątkę z drugim chłopakiem.
- To jest mój dom! Za moje pieniądze! – odparłam zła.
- To ja tu za nas odpowiadam! – oznajmił i wstał z kanapy. Serce podskoczyło mi.
- Skończ tę imprezę! – nakazałam, ale Chris jedynie parsknął śmiechem.
- Patrz. To jest Nick. Nick jest fajnym chłopakiem. Powinnaś być z Nickiem, a nie z jakimś frajerem – powiedział, a ja zacisnęłam wargi w wąską linię. Widziałam puste butelki po piwie oraz wódce.
- Właśnie. Chętnie wezmę cię w obroty, mała – powiedział ów Nick, podchodząc do mnie – Moja dziewczyna o niczym się nie dowie – szepnął mi do ucha.
- Odwal się, debilu! – krzyknęłam, odpychając chłopaka.
Rzuciłam tylko zrozpaczone spojrzenie Christopherowi i pobiegłam do swojego pokoju. Upadłam na łóżko, a mój laptop prawie spadł. Spojrzałam na fotografię w ramce, która przedstawiała naszą rodzinę.
- Mamo... Dlaczego? – jęknęłam ze łzami w oczach.
******************
Hej! Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale w domu Internet mi się skończył, więc no... Teraz siedzę u siostry i pilnuję jakiegoś robotnika, więc jest rozdział! Mam już w gotowości następny, który będzie w czwartek!
Kocham Was mocno!
~~Zmierzchu :*
YOU ARE READING
Lepszy początek || Magcon
FanfictionZawsze wydawało mi się, że życie jest piękne. Szczęśliwa rodzina, przyjaciele, wymarzony chłopak oraz rozwijająca się pasja. Idealnie poukładane życie, prawda? Jedno wydarzenie całkowicie mnie odmieniło. Pociągnęło za sobą kolejne, niczym reakcja ł...
Rozdział 24
Start from the beginning