Rozdział 24

1K 50 13
                                    


- W szkole się nie znamy – wyjaśniłam, po czym przeczesałam dłonią włosy chłopaka. Widziałam, że podobał mu się ten gest.

- To dziwne – stwierdził Jack – Udawać, że się nie znacie. Tym bardziej, że on robi ci różne afery.

- Wiem, wiem – przytaknęłam – Ale... To Christopher. Od... Śmierci rodziców całkowicie się zmienił. Żyje głównie imprezami, a mi każe siedzieć w domu. A jak nie...

- To co? – zapytał, owijając sobie kosmyk włosów wokół palca. Oparłam się lekko o tors Johnsona, a nogi wygodniej ułożyłam na jego nogach.

- To ciągle wrzeszczy. Dzisiaj rozbił talerz – westchnęłam.

- Z jakiego powodu? – zadał kolejne pytanie.

- Powiedziałam mu, że się zakochałam. Z wzajemnością. Była niezła awantura. A potem coś mu odbiło i zaczął gadać jakieś głupoty – odparłam, uśmiechając się.

- Czy... On cię kiedykolwiek uderzył? – zapytał blondyn cicho, a ja zesztywniałam. Przełknęłam ślinę.

- Nie – szepnęłam cicho.

- Jeśli stanie się coś złego, powiesz mi o tym, prawda? – dopytywał chłopak, podnosząc mój podbródek tak, bym spojrzała mu w oczy.

- Tak – odpowiedziałam.

- Obiecujesz?

- Tak – powtórzyłam.

- Pamiętaj, że teraz masz mnie – powiedział, a ja przytuliłam się mocniej do Jacka. 

 Nasz spokój przerwał dzwonek mojego telefonu. Ponieważ już zapadał zmierzch, bałam się, że to mój brat. Niechętnie wyjęłam komórkę i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła Caroline.

- Hej, Car. Coś się stało? – zapytałam zaniepokojona.

- Tak – odparła, płacząc. Momentalnie oderwałam się od chłopaka i zmarszczyłam brwi.

- Car, co się stało? – powtórzyłam pytanie zdenerwowana. Obawiałam się najgorszego.

- Wizażystka się rozchorowała i jej nie będzie, florystce nie przywieźli kwiatów i nie przywiozą, a zespołowi zepsuł się sprzęt. Oprócz tego Andrew urósł i nie mieszczę się w sukienkę – płakała gorzko, a ja westchnęłam mimowolnie.

- Okej, to nic takiego. Panny młode miały większe problemy. Wszystko się uda. Przyjadę do ciebie w czwartek po południu i ci pomogę. Zaraz poszukam nowej florystki i wizażystki. Niech Hunter pojedzie do tego zespołu i spróbuje naprawić sprzęt, przecież jest w tym dobry. A sukienka? Hm... - zamyśliłam się, patrząc na Jacka – Niech ją troszkę powiększą. I dlaczego Andrew?

- Masz rację. Po prostu te nerwy i ciąża. Hunter wymyślił to imię. Właśnie... On teraz ciągle gdzieś wyjeżdża. Co, jeśli mnie zdradza? – zapytała, pociągając co chwila nosem.

- Car, uspokój się. Wypij melisę albo i dwie. Jedź do babci, ona zawsze ją ma. Przez tę ciążę masz jakieś urojenia, więc się uspokój. Siedzisz teraz sama?

- Nie – odpowiedziała – Wujek Roman już przyjechał. Powiedział, że czeka na ciebie i że będzie z tobą pił. A co z twoim partnerem, będzie?

- Tak – uśmiechnęłam się kolejny raz tego dnia – Siedzimy razem i gadamy.

- To był kod, prawda? - zapytała, a ja przytaknęłam. -Te nasze kody! – zachichotała – Ja jeszcze nie chcę być ciocią!

Lepszy początek || MagconWhere stories live. Discover now