Capitulo 9

685 41 12
                                    

A może my jesteśmy nie normalni. Nie wiem ciągle się waham nad odpowiedzią na to pytanie ...

-Dobra,koniec tej dziecinady! Jedziemy na plaże!-zaczął się wydzierać Messi'uś

-My rozumiemy, że masz swoje lata Leo i nie dosłyszysz sam co mówisz ale po chuj się drzesz!-zripostował Ney. Ej, a to była riposta co nie? Właśnie mam problem... Myli mi się... Moje obrzydliwie inteligentne rozmyślania przerwał Le Łoś.

-A taki podekscytowany jestem... Cała Barca będzie na tej plaży...-no i się zaczęło... czworo oczu skierowanych na mnie, a reakcji brak... Jak dzieci te piłkarze. Czasem to takie panienki trochę...Mniejsza o to. Super Niania Martina musi rozwiązać ten jakże zacny problemik.

-Ja zostaję... Nie mam ochoty...-próbowałam się wywinąć ale jak się pewnie domyślacie nie pykło mi coś tak trochę zjebałam sprawę bo zaczęłam się jąkać. Co się ze mną dzieje?! Zawsze kłamałam pierwsza klasa, a teraz wystarczy jedno spojrzenie w te jego piękne oczy i..

-Martina,nie ma mowy. Jedziesz ze mną. Wszyscy cię tam lubią i jesteś w naszym gronie mile widziana więc nawet numer z mdleniem ci nie wyjdzie...-i tu się wtrącił Le Łoś.

-Ale Martina ty masz świadomość, że to spotkanie "zorganizował"Bartra z Roberto i od razu usłyszałem rozkaz: -Masz zwerbować wszystkich, cała Barcelońska rodzinka i ich partnerki, czyli Shakira, Anto, Martina, itp. Liczę na ciebie Messi, od tej misji zależy twoje życie. Bez odbioru.-zaczęłam się śmiać w niebo głosy. On to jest udany.

-No dobrze-dodałam wzdychając

-Czyli,że się zgadzasz?!-co za rak

-No a mam inne wyjście?-spytałam z lekkim uśmiechem nie czekając nawet na odpowiedź i udałam się na górę

Ubierałam właśnie strój w łazience, kiedy Ney do niej wszedł.

-Ej,a ciebie kto tu wpuścił co?-ledwo powstrzymywałam się od śmiechu, o matko pewnie jestem już czerwona jak burak i to dojrzały

-To mój dom kotku.-Neymar zaczął zbliżać się na niebezpieczną odległość. Po chwili płynęliśmy w pocałunku gdy sprytnie wypchnęłam mojego rebla za drzwi.

Piękny, słoneczny dzień. Barcelońska rodzinka w komplecie. Rozmawiałam właśnie z moim chyba chłopakiem o takich różnych głupotach gdy dobiegły nas piski. Wiem, że się powtarzam ale znów jestem głuchoniema moi drodzy. W naszą stronę szły trzy szprychy. To znaczy w mojej interpretacji to zwykłe puszczalskie suki bo ja raczej nie odsłaniałabym piersi przed moim największym idolem...

-Cześć Neymar!-kuźwa lepszy chórek niż w zespole śpiewu i tańca Mazowsze ...

-Hey bebe, w czym mogę pomóc tak pięknym paniom?-spytał uwodzicielskim głosem... halo? Ja tu jestem! Nie chcąc dalej słuchać tego dialogu odeszłam na bok rzucając okiem na piłkarzy i ich partnerki bawiących się w ciepłych taflach wody. Oni to mają szczęście.Mimowolnie uśmiech wkradł się na moje usta. Odwróciłam się, a serce nie miłosiernie mnie zakuło on - mój kochany i słodki oraz opiekuńczy Ney'uś zakładał kosmyk włosów za ucho tej wywłoce!Nie wytrzymałam i ruszyłam do nich z rękami. Odepchnęłam tą..tą...brak mi słów no! I zwróciłam się do mojego ex

-Oszalałeś?!Zachowujesz się jakbym była nie widzialna! A ty wywłoko?! Wstydu nie masz?!-wpadłam w szał, a krew wrzała w moich żyłach.

-Martina uspokój się! Zachowujesz się jak jakaś pieprzona księżniczka!Nie jesteś pępkiem świata! Prawda jest taka, że się do nas przyczepiłaś jak rzep do psiego ogona ale twój czas już minął.Bay!

-Neymar oszalałeś! Co ty mówisz?!-wtrącił się Messi, a reszta chłopaków i dziewczyny były w większym szoku niż ja.

-Dobrze mówi polać mu!

-A ty się dziwko nie wtrącaj!-warknęła do niej Shakira, a Anto pomyślała o najważniejszym...

-Dzwonię po ochronę. To strzeżona plaża nie możecie tu przebywać. W Y N OC H A !!!

-To ja idę z nimi!-uznał Neymar i posłał w moją stronę szyderczy uśmiech gdy się oddalał

-Kochani przepraszam ale chcę teraz zostać sama. Przejdę się i jutro się do was odezwę, dobrze?

-Na pewno nie chcesz żeby cię pod wieść kochana?-spytała czule Rafka

-Nie,dam sobie radę -uśmiechnęłam się lekko...


Gdy wracałam pozwoliłam łzą strumieniami lać się po moich różowych i zimnych policzkach. W pewnej chwili poczułam się bardzo słabo.Złapał mnie silny skurcz brzucha i upadłam na ziemię. Po chwili moje powieki zrobiły się nie naturalnie ciężkie. Nawet lampy uliczne zgasły. A może zgasłam ja?


Hej misie! Jak się podoba przebieg wydarzeń? Piszcie w komentarzach! Do następnego! :* 

Wszystkie drogi prowadzą do Barcelony KOREKTATempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang