Capítulo 5

985 54 3
                                    

Obudził mnie promień słońca i śpiew ptaków. No dobra, obudził mnie ból pleców bo oto ja kretynka Pawlicka spadłam z łóżka. Ej, ja spadłam z łóżka. Łóżka?! Nie, nie dziwi mnie to, że z łóżka spadłam bo w domu też takie miałam ale ja jestem u Neymara... W łóżku! I co mordkę cieszysz? Chłopak musiał przez ciebie spać na kanapie, księżniczko.

-Zamknij się głupia!-warknęłam sama do siebie. Jej, mówię sama do siebie. Ta, bo to od dziś...

Zeszłam na dół i poczułam zapach jajecznicy. Jak ja mam się mu pokazać taka jakaś sprana nie świeża...śmierdzę zdechłym kotem. Wzięła bym prysznic ale i tak bym śmierdziała...zdechłym kotem. Whatever.

Po zjedzonym posiłku Ney odwiózł mnie do domu i oznajmił, że będzie za godzinę i weźmie mnie na plaże. Mam tylko godzinę! Pierwszym co zrobiłam było wejście pod prysznic, no bo...śmierdzę zdechłym kotem! Zaraz po tym weszłam do mojej garderoby. Założyłam na siebie to:

 Założyłam na siebie to:

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

i taki strój kąpielowy:

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

i taki strój kąpielowy:

Fajny nie? Kto mi zazdrości? Dobra, nie było pytania

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Fajny nie? Kto mi zazdrości? Dobra, nie było pytania.

Makijażu nie robiłam wcale... Dla kogo miałabym się stroić? Neymar to tylko przyjaciel. 

Siedziałam na krześle i przeglądałam Instagrama jakiejś modelki kiedy usłyszałam dźwięk klaksonu. Wyjrzałam przez okno by zobaczyć Brazylijczyka. Zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłam do auta.

Wszystkie drogi prowadzą do Barcelony KOREKTAWhere stories live. Discover now