26. I'm not destroyed

Zacznij od początku
                                    

***

- Jesteś idiotą, Luke.

Słowa Mali-Koy rozdarły jego drzemkę, w którą już powoli zapadał. Jęknął i przetarł oczy pięściami, nie unosząc twarzy z poduszki. Dziewczyna usiadła na łóżku Luke'a, opierając się plecami o ścianę, a blondyn zauważył także Caluma, który zajął krzesło obrotowe obok biurka. Chłopak pomachał do niego energicznie z dużym uśmiechem.

Luke zauważył, że brązowa farba zniknęła z włosów Mali-Koy i zastąpił ją jasny blond, który oczywiście przywodził mu na myśl Andie. Jęknął znowu i schował twarz w poduszce.

- Co wy tu robicie? - zapytał, mrugając gwałtownie.

- Ja próbuję wbić ci do głowy to, jak wielkim idiotą jesteś - rzuciła Mali-Koa - a Calum przyszedł, żeby posłuchać.

- O co ci znowu chodzi?

Luke usiadł na łóżku, ignorując swój brak koszulki. W nocy było niemiłosiernie ciepło i pomyślał, że tęsknił za chłodem Londynu i skóry Andie. Zganił się za taką myśl natychmiast, skupiając na pozytywach Sydney. Było tu słońce i nie trzeba nakładać zbyt wielu ubrań - czy mógłby to nazwać rajem? Nie, ponieważ kogoś mu brakowało. I ta świadomość raniła najbardziej.

- Dzwoniła do mnie Andie. Wyrwała mnie ze snu o ósmej, a ja poświęciłam swój czas marzeń, żeby spełnić jej prośbę. A teraz pakuj się, Hemmings, bo czeka cię wycieczka do Hiszpanii.

- O czym ty pierdolisz? - wymamrotał, rozciągając się.

- Cholera jasna, słuchaj mnie. Andie zadzwoniła, ponieważ chce to wszystko między wami naprawić, więc zaprosiła cię do Hiszpanii, a przez to, że nie odbierasz od niej telefonu, to zwróciła się z tym do mnie - wytłumaczyła mu znowu.

- Nigdzie nie jadę - burknął.

Mali-Koa prychnęła, mamrocząc pod nosem jego słowa w stylu "jest okropnie głupi i udowodnię mu to, powtarzając po nim". Nienawidził tego tonu siostry Caluma, ponieważ zawsze spełniał jej rozkaz, by mieć spokój od okropnej rozmowy z nią i prawdy, którą rzucała w jego twarz.

- Jesteś ułomny, Luke - powiedziała w końcu. - Calum, spakuj go do Hiszpanii. Bez dyskusji - dorzuciła, kiedy zobaczyła, że Luke otwierał usta, by zaprotestować.

Calum bez słowa zaczął pakować czyste rzeczy Luke'a, który czuł się dziwnie przez Hooda obwąchującego jego koszulki i oceniającego, czy mógł je wrzucić do walizki w rogu. Ale ostatecznie Hemmings nie skomentował tego w żaden sposób.

- O co ci chodzi? - spróbował ponownie, patrząc na dziewczynę.

- Jezusie, Luke. Zrozum, że to twoja szansa na odbudowanie związku z Andie, okej? Wiem, źle, że ci nic nie powiedziała, że skłamała, ale czy miała wybór? Przecież obietnice mają dużą moc, cały czas to powtarzam. I musisz wiedzieć, że jeśli nie ty, to ktoś następny ją będzie miał, a wtedy pożałujesz, ponieważ twoje pozostanie w Australii stałoby się największym błędem, który mógłbyś popełnić.

- Zraniła mnie - wykrztusił.

Luke musiał przyznać, że czuł się nieco zdruzgotany mocnymi słowami Mali-Koy, ale to właśnie zaczynało działać i powoli dostawał energii, by polecieć do tej pieprzonej Hiszpanii i odzyskać Andie. Ponieważ, cholera, kochał ją, nieważne, że go okłamała. Uznał, że wolał to niż jakąkolwiek zdradę, bo dzięki temu miał nadzieję na ponowne zaufanie.

- No i co z tego, do jasnej cholery? - powiedziała Mali-Koa uniesionym głosem. - Zrani cię jeszcze milion razy, ty ją także! Do diabła, oboje się teraz ranicie, ale właśnie wyciągnęła białą flagę w twoją stronę i zaproponowała weekend na zgodę w Hiszpanii, a ty co? Chcesz gnić na dupie, pod tym okropnym kocem? Czy to jest to, co chcesz zrobić ze swoim przeklętym życiem, kiedy twoja wielka miłość przemyka ci koło nosa?

- Ja... nie - wymamrotał. - Cholera jasna, niech ci będzie. - Nie wierzył w to, że go przekonała.

- Zajekurwabiście! - wykrzyknął Calum, unosząc ręce do góry.

- Błagam, Cal, już nigdy tak nie mów - jęknęła Mali-Koa.

- Sorry.

- A ty, mój drogi przyjacielu, kierunek: Hiszpania!

***

Barcelona okazała się być miastem zatłoczonym, tętniącym życiem i posiadającym wielu surferów, którzy prawie szturchali się swoimi deskami, trzymanymi pod pachami. Luke nie wiedział, czy to było na pokaz, czy może faktycznie na tamtejszym morzu dało się posurfować, ale nie obchodziło go to, nie w tamtej chwili. Wychodząc z samolotu, nie miał żadnego planu. Właśnie dlatego przejrzał każdy esemes od Mali-Koy w poszukiwaniu adresu, a kiedy go nie znalazł, wcisnął wiadomości od Andie. Zignorował wszystkie poprzednie z bólem serca, skupiając się na nazwie ulicy, którą mu podała.

Nazwa brzmiała na typowo hiszpańską wymowę, więc Luke nie fatygował się wymawianiem tego. Nigdy nie był dobry w językach, bardziej skupiając się na przedmiotach ścisłych. Zdał francuski i tyle mu wystarczało, chociaż mógł powiedzieć, że nie cierpiał tamtych lekcji. Właściwie, to przez zespół ledwo zdał szkołę i miał tu na myśli fakt, że potrzebował prywatnego nauczania i nigdy nie potrafił znaleźć na to czasu. Jednakże, zadbał o to na tyle, by móc kiedyś - w razie czego, oczywiście - wybrać się na studia.

Luke pojechał taksówką i to było dosyć dużym osiągnięciem, ponieważ wszyscy z taksówkarzy byli jak "to język angielski nadal jest używany?" i nikt z nich nie znał najpopularniejszych zwrotów, więc ostatecznie pokazał jednemu z nich nazwę ulicy, a ten przytaknął i gestem zaprosił go do czarnego samochodu z żółtymi drzwiami.

Wysiadając, tuż po zapłaceniu, Luke wziął głęboki wdech, a potem zapukał do drzwi. Nikt mu nie otworzył, a w oknie zobaczył Andie, która poruszała się powoli w rytm jakiejś muzyki. Nacisnął klamkę, a wejście odblokowało się bez przeszkód.

Wziął głęboki wdech i przekroczył próg, mogąc myśleć jedynie o tym, jakie pytania jej zada.

Od autorki: Dodatek. Jestem załamana wynikami z egzaminu.

I'm (not) your girl | L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz