24. I'm not angry

Zacznij od początku
                                    

- Mamo? Mamo! - jęknął, widząc jej łzy.

Niewiele było potrzebne, by Devin rozpłakał się i zaczął niekontrolowanie chlipać. Ich matka nie była w stanie zająć się nim, więc Andie zgarnęła go w ramiona, przyciskając do swojej koszulki jego mokrą twarz.

- Idź z nim na górę i uspokój go - powiedział tata trójki dzieci. - Już jest wszystko dobrze - skłamał.

Nic nie było dobrze.

Kiedy była niedaleko schodów, zatrzymała się i obejrzała za ramię.

- Och, jeszcze jedno - obwieściła, nie mając już żadnych skrupułów do zakopania swojej siostry w kłótni jej życia. - Uznał, że Dev to mój syn, więc...

- Co?!

Weszła z chłopcem na górę i skierowała się najpierw do jego pokoju, gdzie zgarnęła Pana Batmana, a potem poszła do swojej sypialni. Zamknęła drzwi i puściła głośno jakąś spokojną muzykę, żeby Devin nie musiał tego wysłuchiwać. Była ciekawa słów, które padną w kłótni, jednak ważniejszy był jej mały brat, który drżał w ramionach Andie. Uciszała go i kołysała, pocierając drobne plecy chłopca. Podała mu Pana Batmana, a on wtulił się w maskotkę, mocząc ją łzami. Koszulka blondynki była prawie cała mokra, jednak nie miała tego za złe. Bał się, rozumiała to.

- No już, słońce, jest dobrze - szeptała. - Kochanie... nie płacz.

Devin próbował coś powiedzieć, ale krztusił się płaczem, więc zrezygnował.

Andie usiadła na łóżku z bratem na kolanach.

- Dev. Hej, Dev, spójrz na mnie - poprosiła. Odkleił twarz od pluszaka i uniósł na nią swoje ciemnozielone i zapłakane oczy. - Patrz, jesteś już bezpieczny, tak? Nie płacz już, proszę, to rozdziera moje serce.

Wytarła mokre policzki chłopca własnymi dłońmi, powstrzymując swoje łzy na jego opłakany stan.

- Przepraszam - wychlipał w końcu.

- Za co, słońce?

- K-kazałaś mi siedzieć w kuchni, ale L-lucky Luke się zaciął i ja chciałem, żebyś m-mi pomogła i wtedy m-m... mama i te krzyki.

- Nie gniewam się, jest wszystko dobrze. Już nie płacz, okej?

- O-okej - przytaknął rozedrganym głosem. - M-mam twój telelefon.

- Telefon, słońce - poprawiła go.

Chłopiec podał jej urządzenie ze słuchawkami, a ona upewniła się, że wcześniej wyłączył YouTube. Potem rzuciła telefon na poduszki, ignorując nieodebrane połączenia i wiadomości od Mali-Koy, a także trójki z 5 Seconds Of Summer. Luke chyba nadal im niczego nie wyjaśnił, pomyślała ze zrezygnowaniem.

- Już jest dobrze? - zapytała.

- Tak - pokiwał głową.

- Chcesz coś pooglądać czy od razu pójść spać?

- Obejrzyjmy Lucky Luke'a - poprosił.

Andie zgodziła się, ponieważ, cholera, sama kochała tego kowboja.

***

Dzień później, Andie zdecydowała się zadzwonić do Mali-Koy, która nie dawała jej spokoju. Przy okazji szła na spotkanie z Izzy i była tak bardzo czujna jak jeszcze nigdy w życiu. W ich domu panowała grobowa atmosfera, a Kylie postanowiła wrócić do Londynu już jutrzejszego dnia. Bliźniaczki nie rozmawiały ze sobą, ale Andie uważała to za rzecz w porządku, ponieważ nadal była wściekła na swoją siostrę. Miała do tego mnóstwo powodów i to nie tak, że nie widziała w tej sytuacji także swojej winy, po prostu wolała to zrzucić na Kylie, która zawiniła nieco bardziej.

- Andie Jordan Parker, dlaczego nie znałam twojego prawdziwego imienia od samego początku?

Głos siostry Caluma i jej marudny-ale-żartobliwy ton wywołały uśmiech na twarzy Andie. Mimo to, poczuła w sercu skruchę, ponieważ Mali-Koa była dla niej naprawdę miła i (jak cały zespół 5 Seconds Of Summer) nie zasługiwała na to kłamstwo. Ale czasu cofnąć nie mogła.

- Będziesz na mnie krzyczeć?

- Będę mówić tym rozczarowanym tonem przez chwilę i pytać, dlaczego pozwoliłaś Kylie na wciągnięcie się w to kłamstwo, a potem nawrzucam ci przez to, w jakim stanie jest Luke.

- O j-jakim stanie mówisz?

- Jak to: o jakim? - westchnęła, a Andie mogła sobie wyobrazić, jak przewracała oczami. - Zraniłaś go, Andie Jordan. Przyleciał wczoraj do Australii i jest w kompletnej rozsypce. Poruszyłaś jego serce, a potem je zmiażdżyłaś.

- Mi też nie jest łatwo, wbrew pozorom - powiedziała cicho. - To on poruszył moje serce, nie ja jego.

- Och, Andie.

- Co u reszty? Jak to przyjęli? - zmieniła nieco temat.

- Cóż, Calum na początku zamarł, a potem zaczął udawać, że wiedział od początku, Michael był nieco obojętny i powiedział tylko, że i tak niezbyt lubił Kylie, więc dobrze, że przez ten miesiąc to byłaś ty, a nie twoja bliźniaczka, a Ashton uznał to za niezwykle zabawne.

- Nie tak źle.

- Ta, no wiesz, najbardziej to ruszyło Luke'a i to tak poważnie.

- Próbujesz wywołać u mnie poczucie winy? Niepotrzebnie. I tak zjada mnie od środka.

- Próbuję przywlec twoją dupę do Australii.

- Powiedział, że mam dać mu czas. Właśnie to robię.

- Andie - westchnęła. - On nie miał tego na myśli.

- Jestem pewna, że jednak miał.

- W porządku. W porządku, po prostu się nad tym zastanów.

Andie pożegnała się z Mali-Koą i westchnęła, gniewnie przeczesując swoje jasne włosy. Czy to prawda? Czy Luke przeżywał to tak mocno jak ona?

Nie, na pewno nie.


Od autorki: Błagam, nie oburzajcie się na te przekleństwa, ponieważ to jest tym, co chciałam wpisać w charakter Andie. Plus, Devin jest wrażliwym chłopcem i, owszem, "mimo siedmiu lat" nadal przeżywa. Ktoś kibicuje Kylie? Jutro jadę do Warszawy na Bring Me The Horizon i Counterfeit, więc noszą mną emocje. Kochajmy komentarze. 

I'm (not) your girl | L.H. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz