Rozdział 6

1.2K 81 10
                                    

Elaine

Odliczam dni do przyjazdu Harry'ego. Nie, nie stęskniłam się za nim. Jak on przyjedzie nie będę miała wolności. Czekam, aż Max odjedzie spod szkoły. Na tyłach, na parkingu czeka na mnie Zayn. Dzisiaj i tak są jakieś dni szkoły. Nudziłabym się tylko. Czy ja wyglądam uczennicę, która z chęcią bierze udział w takich wydarzeniach? Ani trochę mnie to nie interesuje. 

Biorę plecak i gdy man pewność, że Maxa nie ma, idę na drugi parking. To jest denerwujące, gdy twój własny ojciec organizuje ci ochronę. Mam wystarczająco dużo lat i umiem o siebie zadbać. Tylko o tym zapomina. Rozumiem, że się martwi, ma wielu wrogów, ale nie przesadzajmy.

Podchodzę bliżej czarnego samochodu. Zayn siedzi za kierownicą, rękę opierając o drzwi. Uśmiecham się pod nosem i wsiadam do środka.

- Cześć - mówię, całując go w policzek.

- Cześć. Ładny mundurek - stwierdza i rusza. - To o której zaczyna się godzina policyjna?

- O piętnastej powinnam być w domu. - Uśmiecham się. Mamy czas.

Później też sobie wyjdę. Tata ma dzisiaj jakąś kolację i będzie zbyt zajęty. Jedziemy do jego klubu. On się nie przejmuje przepisami. Dziwię się, że jego policja nie łapie.  Mam wrażenie, że on jest bezkarny. Nic nie można mu zrobić. Tak jak mój tata. W zasadzie imponuje mi to, myślę, że Malik doskonale o tym wie. Jedziemy krótką chwilę, bo zaczyna zwalniać i parkuje pod budynkiem. Wysiadam z samochodu i czekam, aż on to zrobi. Zabiera telefon oraz kluczyki i po chwili prowadzi mnie do środka. O tej porze jest jeszcze pusto, nawet nie ma pracowników.

- Napijesz się czegoś? - pyta, patrząc na mnie przez ramię.

- Może na razie nic mocnego. Ale coś dobrego. - Siadam na krześle I przeczesuję włosy.

- Soczek? - uśmiecha się drwiąco.

- Pepsi. - Wywracam oczami.

- Już się robi. Pepsi dla grzecznej dziewczynki - mruczy, podchodząc do lodówki z napojami.

Wiedziałam, że będzie się czepiał. Po prostu nie chcę pić tak wcześnie. Zaraz będę półprzytomna. I nie wiadomo czy wytrzeźwieję.

- Na początek. Z rana nie piję. - Upieram się.

Zayn patrzy na mnie i unosi ręce do góry w obronnym geście.

- Ja nic nie sugeruję - odpowiada.

Biorę szmatkę z blatu i rzucam w mężczyznę. Śmieje się, po czym podaje mi butelkę coli. Opiera się rękoma o czarny, lśniący blat i patrzy na mnie. Wspominałam już, że ma piękne oczy? 

- Masz dziś jakieś fajne plany? - pytam z trudem dobierając słowa.

Wiem, że przy nim często będę miała taki kłopot.

- Ja zawsze mam fajne plany. Ale najpierw muszę zrobić coś nudnego.

- Co takiego? Może ci pomóc? - pytam i biorę łyk gazowanego napoju.

- Muszę podpisać faktury.

- Rzeczywiście nuda. - Uśmiecham się I idę rozejrzeć po klubie.

W sumie nigdy nie miałam okazji. Zawsze jest za dużo ludzi. Nie żałuje na nic pieniędzy. Kanapy są drogie, wystrój tez. Na jednej ze ścian są czarne białe zdjęcia motorów. Elegancko, z wyczuciem. Zayn nie oszczędza pieniędzy na dekoracje. Naprawdę mi się tutaj podoba. Wchodzę w korytarz dla personelu i mijam kilka ciemnych drzwi. Dochodzę do tych ostatnich z napisem "biuro". Uśmiecham się i wchodzę do środka. Zayn siedzi za biurkiem, zajmując się dokumentami. Jest skupiony. Przygryzam wargę i idę w jego kierunku, żeby chwilę później usiąść mu na kolanach.

- Więc skoro nie mogę ci pomóc, to może poprzeszkadzam, hm? - Mruczę mu do ucha.

- Zawsze to przyjemniejsze. - Kładzie dłonie na moich udach. 

Teraz siedzę okrakiem na jego kolanach. Uśmiecham się i zaczynam całować go po szyi. Przesuwam ręką po torsie Malika. Rozpinam kolejne guziki jego ciemnej koszuli. On w tym czasie wsuwa dłonie pod moją spódniczkę. Uwielbiam czuć jego dotyk na swojej skórze.

Między nami nie doszło jeszcze do czegoś więcej, ale nie zamierzam się nad tym zastanawiać. Czym niby ryzykuję? Jestem wolna, młoda i mam prawo do zabawy. Malik daje mi szczęście.

Ufam mu. Obejmuje mnie dłonią w talii i sadza na biurku. Patrzę w jego oczy i przyciągam do pocałunku. Jedną dłonią przesuwam po jego ramieniu i zsuwam mu koszulę. Zayn dalej przesuwa ręką pod moją spódniczką. Jego palce dotykają mnie przez materiał bielizny. Wzdycham i przygryzam jego wargę, podczas pocałunku.

- Zayn... - mruczę, chcąc zacisnąć uda.

W odpowiedzi uśmiecha się i ściąga ze mnie majtki, które od razu rzuca na podłogę. Nie odrywam się od jego ust, pragnąć jeszcze więcej pocałunków. A on z chęcią mi je daje. Zachłannie, wręcz brutalnie, napiera na moje usta.

Z urywanym oddechem odsuwam się po kilku minutach. Schodzę z biurka, a Zayn prowadzi mnie na kanapę. Rozpinam mu spodnie, całując go po szyi i ramionach. Dla mnie jest idealny. Jego opalona, oliwkowa skóra, pokryta tatuażami, to coś co mogę podziwiać. Jego mięśnie są twarde.

Sprawnie ściąga ze mnie spódniczkę od mundurka. Wsuwa we mnie palce. Jęczę zaskoczona i patrzę mu w oczy. Nigdy nie byłam tak spragniona. Ale też nikt nie budził we mnie takich uczuć. Czuję się pusta kiedy zabiera swoje palce, ale po chwili we mnie wchodzi. To jeszcze lepsze.  Czuję ból, ale też tę cholerna przyjemność. Niezła mieszanka. Podoba mi się to jak się we mnie porusza. Powoli, ale mocno.Jęczę mu wprost do ucha, wbijając paznokcie w ramiona mężczyzny. Zayn całuje mnie po szyi i tym samym łaskocze swoim zarostem.

Wyginam się. Chcę więcej. Z każdym jego pchnięciem moje pragnienie rośnie. Wiem, że zaraz nie wytrzymam. Niewiele mi brakuje do spełnienia. Trafia w mój czuły punkt. Zamykam na oczy. Moje mięśnie się napinają. Krzyczę jego imię dochodząc.

Nie wiedziałam, że to może być takie nieziemskie przeżycie. Ciągle leżę pod nim. 

- Teraz jesteś moja- szepcze mi do ucha. Przechodzi mnie dreszcz.

- W każdym tego słowa znaczeniu?

- W każdym - odpowiada. Brzmi to trochę jak groźba.

Całuję go w podbródek i przytulam się. Mój ojciec tego nie zaakceptuję. Ale chociaż raz chcę zrobić coś dla siebie. Nawet jeżeli to nie będzie zadowalać taty. Zawsze robiłam to co on chciał. Teraz będzie inaczej.

***

Zayn odwozi mnie niedaleko domu. 

- Nie idź - szepcze mi zmysłowo do ucha. - Pojedziemy do mnie. Nie będziesz się nudzić.

- Nie mogę - odpowiadam z trudem. Przy nim ciężko jest myśleć. - Dopiero, gdy tata wyjdzie na kolacje.

- Przecież raz na jakiś czas możesz złamać zasady. - Łapie mój podbródek. Patrzę w jego oczy.

- Łamię je ciągle. W końcu mnie nie wypuści - szepczę i przygryzam wargę.

- Wypuści. Ja cię mogę nie wypuścić. - Drugą ręką sięga za mnie i zamyka samochód. - W domu mam coś po czym zapomnisz o zasadach i tatusiu.

- Zayn... - zaczynam go całować, bo zbyt na mnie działa.

- Napisz, ze nocujesz u tej swojej koleżanki - rozkazuje i podaje mi telefon.

Nie odmawiam mu. Wysyłam tacie wiadomość. Nawet nie czekam na odpowiedź. Rzucam telefon na tylne siedzenie. Zayn patrzy na mnie zadowolony. I dosłownie rozbiera mnie wzrokiem. 

- Teraz mam bardzo dużo czasu, by podziwiać to co moje. - Zwilża językiem dolną wargę.

- Tak mówisz? - Uśmiecham się I wyciągam rękę, żeby bawić się jego włosami.

- Tak - szepcze mi wprost do ucha. - Zbadam każdy kawałek ciebie.

Całuję go jeszcze raz. Wiem, że on nie rzuca słów na wiatr.

Insane |ZM|Where stories live. Discover now