wprowadzenie.

956 55 5
                                    

Lotnisko w Londynie świeciło pustkami o tak wczesnej godzinie. Personel spokojnie wypełniał swoje obowiązki, a pasażerowie czekający na swoje odprawy zajmowali się wszystkim, poza bezczynnym siedzeniem i odliczaniem czasu do wyznaczonej godziny.

Młody mężczyzna ubrano w ciemne spodnie, trampki i koszulkę z logo jednego z wielu biur podróżniczych zajmował ostatnie krzesełko ustawione w rząd wzdłuż ściany pomalowanej w stonowany kolor. Wczesne wstawanie nie należało do jego codziennych rytuałów, a mocna kawa z lotniskowego barku nie potrafiła postawić go na nogi. Starał się nie zasypiać, ale jego powieki robiły się coraz cięższe. Mocna muzyka płynąca ze słuchawek zamiast pobudzać wprawiała go w błogi, wyciszający nastrój, który tylko nasilał brak dodatkowych godzin snu. Zamrugał parokrotnie oczami, prostując się. Nie mógł zasnąć, nie gdy zaczynało pojawiać się coraz więcej uczestników obozu młodzieżowego do Włoch.

Michael wiódł spokojne, czasem nudne życie barmana i kawalera mieszkającego w centrum miasta z psem, zamiast dziewczyny. W okresie wakacyjnym pracował jako opiekun obozów młodzieżowych w różnych miejscach na świecie. Skrzyżował dłonie na klatce piersiowej, zwilżając wargi i rozglądając się dookoła. Nie znalazł niczego, co mogłoby przyciągnąć jego uwagę, oprócz dziewczyny, która chyba nie wiedziała, gdzie się podziać. Miała taką samą koszulkę, co on tylko, że damską, kapelusz na głowie i walizkę. Biuro powiadomiło go, że na turnus, w którym był członkiem kadry opiekuńczej, było wyjątkowo dużo chętnych, dlatego tym razem to on dostał fuchę kierownika imprezy, przyjmując na swoje barki znacznie większą odpowiedzialność niż pozostała trójka opiekunów. Postanowił podejść i się przywitać, w dniu, w którym jego grupa wylatywała do Włoch nie było równoległej wycieczki do innego miejsca na świecie, więc był pewien, że dziewczyna musiała być jedną z uczestniczek, ewentualnie opiekunek. Była młoda, nie wyglądała na więcej niż dwadzieścia lat.

- Cześć. - uśmiechnął się, gdy znalazł się za plecami brunetki. Do jego nozdrzy wdarł się lekki, świeży zapach, który od razu przypadł mu do gustu. Zachichotał, gdy dziewczyna podskoczyła ze strachu w miejscu, a potem odwróciła się powoli w jego stronę. - Przepraszam, że cię wystraszyłem. - dodał, za nim zobaczył jej twarz.

- H-hej. - odpowiedziała speszona. Była na tyle niska, że na linii jej wzroku znalazła się klatka piersiowa chłopaka, a ściślej naszyjnik, z którym nigdy się nie rozstawał. Spojrzała w górę, odsłaniając bladą twarz pokrytą lekkim rumieńcem. - N-nic się nie stało. - dodała znowu się jąkając.

- Jesteś uczestniczką? - zapytał miło, wsuwając dłonie do kieszeni spodni. Miała wyjątkowo uroczą urodę, od razu mu się spodobała.

- Nie, jestem opiekunką. - wyjaśniła, uśmiechając się nerwowo.

- W takim razie miło mi, jestem Michael. - przedstawił się, wystawiając dłoń w jej kierunku. Chciał zrobić na niej dobre wrażenie.

- Red. - uścisnęła ją, mając nadzieje, że przez dalszą część rozmowy da radę się nie jąkać.

- Jak moje włosy. - zaśmiał się, aby rozluźnić atmosferę. - Tam mam swoje graty, może się przyłączysz? - dodał, wskazując za siebie.

- Chętnie. - zgodziła się i ruszyła powoli przed siebie ciągnąc za sobą walizkę.

- Może pomogę? - uniósł brew, chwytając rączkę bagażu w swoją dłoń.

- Um.. okay. - poprawiła włosy, aby ukryć swoje zakłopotanie i podreptała za chłopakiem w miejsce, w którym jeszcze pięć minut temu niemal zasypiał. - To mój pierwszy raz, mam nadzieje, że dzieciaki mnie polubią. - dodała, siadając na krzesełku po prawej stronie Michaela.

- Wystarczy, że ja już cię lubię. - puścił w jej stronę perskie oko i rozsiadł się wygodniej.

:::

Godzinę później mieli już komplet uczestników, a odprawa zaczynała się za kolejne pół. Michael wykorzystał okazję, że w miejscu, w którym się znajdowali nie było jeszcze takiego tłoku i wskoczył na krzesełko, aby się przywitać.

- Nigdy nie byłem dobry w takich przemowach, więc nie liczcie na profesjonalizm. - zaczął, rozglądając się po twarzach zgromadzonych tam dzieciaków. Byli to głównie szesnasto, czy siedemnastolatkowie - Mam nadzieje, że wszyscy będziemy się dobrze bawić, tam we Włoszech i że wrócimy, tu do pochmurnego Londynu w jednym kawałku. Nazywam się Michael, jestem kierownikiem tego obozu, a to Red, Luke oraz Jels, pozostali opiekunowie - ciągnął, przedstawiając siebie, brunetkę, z którą zdążył już lekko się poznać oraz pozostałą dwójkę, a w zasadzie parę, z którą już kiedyś miał przyjemność spędzić wakacje. Byli w porządku, nawet bardzo w porządku, dało się z nimi porozmawiać, pośmiać i nie tylko. - To by było na tyle, reszta spraw organizacyjnych, gdy będziemy już na miejscu. - dodał i zeskoczył z powrotem na ziemię.

- Który to już twój obóz? - zapytała Red, gdy usiadł z powrotem obok niej.

- Nie wiem, jeśli mam być szczery, to nie liczę - stwierdził, uśmiechając się lekko w stronę brunetki. - Pokażę ci Włochy od strony, której na pewno nie widziałaś. - obiecał, a ona mu uwierzyła.

~*~
Hej, cześć, heloł xoxo
Choć do wakacji jeszcze parę dni, to ja już je czuje, więc postanowiłam napisać short story o takiej właśnie tematyce. Co sądzicie? :v
Dajcie znać w komentarzach, bo za to was kocham, lmao + jak wypadł zwiastun?
Enjoy,

all the love, Red xx

vacation • cliffordWhere stories live. Discover now