Rozdział 8

654 34 16
                                    

MILA

Wyobrażacie sobie jak krępujące jest stanie ze spadającymi portkami za facetem, którego chciało się przed chwilą pocałować i słyszeć głośne zawodzenie jego narzeczonej z pokoju obok? Nie wiecie? No to wam powiem. Kurewsko krępujące! Tak krępujące, że przyłapanie na seksie w podziemiach centrum handlowego to mały pikuś. Skąd mi się to wzięło do cholery?

Nie ważne.

Istotne jest to, że zakochuję się w facecie, który kogoś ma. Moje życie jest totalnie do dupy.

Wbijam sztylety w plecy Axela i dokładnie zauważam moment, w którym jego ramiona opadają i niechętnie, powolnym krokiem wychodzi z łazienki.Zapewne do swojej narzeczonej. Po sekundzie jednak wraca z powrotem, wytyka mnie palcem i mówi:

-Nie ruszaj się stąd - po czym znowu znika.

Wzdycham z irytacji.

Czy on sobie żartuje? Przed chwilą był w stanie zdradzić ze mną swoją narzeczoną - tak, dla mnie pocałunek jest swoistą formą zdrady - czy... Chwila. Moment. Czy on wiedział, że chcę go pocałować? W mojej głowie wyglądało to tak, jakbym przebiegała autostradę z ustami wygiętymi w dzióbek i transparentem "POCAŁUJ MNIE AXEL!" dyndającym jak flaga przyczepiona do kijka. Ale w rzeczywistości prawdopodobnie przybliżyłam swoje usta do ust Axela o jakieś pół milimetra. Jak tak teraz o tym pomyślę, to pewnie nie zdążył się zorientować o co chodzić. Cóż w każdym bądź razie jeśli on tego nie zauważył po reakcji jego narzeczonej śmiem stwierdzić, że na pewno wiedziała co się tu święci. Do diabła, dlaczego kobiety muszą być tak cholernie spostrzegawcze?!

Nagle do głowy przychodzi mi jedna myśl.

A jeśli... a jeśli ona będzie chciała spuścić mi łomot? Co prawda jestem pyskata, ale jeśli dochodzi do rękoczynów odwracam się na pięcie i machając rękami nad głową z głośnym okrzykiem przerażenia spierdzielam gdzie pieprz rośnie. Na swoje usprawiedliwienie powiem tylko, że nie jestem odporna na ból. Przeżywam jak dziecko, kiedy istnieje ryzyko, że ugryzie mnie komar. Co dopiero bójka? A narzeczona Axela jest ode mnie wyższa. Nie miałabym żadnych szans.

Jaki z tego morał Mila?

Zbieram swoje manatki i wychodzę. Teraz

Podciągam wyżej gaciochy i podchodzę do wyjścia z łazienki. Wychylam głowę, rozglądam się w lewo i w prawo i decyduję, że teren jest czysty. Niepewnie wychodzę na ciemny korytarz. Kiedy moje oczy przyzwyczajają się do ciemności natychmiast zauważam Axela tulącego do siebie narzeczoną. Stoją w salonie. Kobieta wciąż cicho chlipie, a Axel mocno ją tuli i buja na boki. W pewnym momencie zniża głowę, mówi coś szeptem i całuje w czoło. Czuję ukłucie zazdrości i zdaję sobie sprawę, że jestem jak cholerny intruz. Momentalnie robię się zła. Nie na Axela czy na jego narzeczoną, tylko na siebie. Nienawidzę uczucia zazdrości. Sprawia, że robię się wkurzona i bezradna.

Weź się w garść Mila!

Zaciskając mocno szczękę wznawiam swój marsz w stronę drzwi wyjściowych - cichutko i na paluszkach.

I po omacku.

Poważnie w tych egipskich ciemnościach praktycznie nic nie widać. I nie pomaga, że nie ma tutaj żadnego okna. W sensie w korytarzu. Pomalutku tracę nadzieję, że uda mi się wyjść niezauważoną, kiedy kilka metrów dalej dostrzegam to. Klamkę połyskującą w świetle księżyca sączącego się przez okno jednego z pokoi.

W myślach tańczę mój autorski taniec radości, po czym pewniejszym krokiem ruszam w stronę drzwi. I właśnie w tym momencie czarny jak smoła cień przebiega tuż przede mną. Co robię? Zachowuję się jak na kobietę przystało i oczywiście wrzeszczę.

WickedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz