Rozdział 3

295 26 3
                                    

AXEL

– O. Mój. Boże! Chelsea?! Wyjdź z mojego łóżka!

– Co? Mila, to nie twoje łóżko... O mój Boże, Mila, to NIE twoje łóżko!

Zerwałem się z kanapy, kiedy usłyszałem krzyki dobiegające z mojej sypialni. Rozejrzałem się po salonie, próbując zmusić do pracy mój nie wybudzony ze snu umysł.

I co ja w ogóle robię w salonie?

O.

Oooo.

Przypominam sobie.

Moje podpite sąsiadki zasnęły na kanapie, a ja zaniosłem je do mojego łóżka. Muszę nauczyć się być bezczelnym dla bezbronnych kobiet. Zazwyczaj bycie miłym prowadzi do samych kłopotów. Jak na przykład ósma na zegarze, zdezorientowane sąsiadki w moim pokoju i fakt, że praktycznie już jestem spóźniony do pracy.

Zaje–kurwa–biście wręcz.

Nigdy nie spóźniłem się do pracy. Przenigdy. Z natury wolę przyjść wcześniej niż się spóźnić. Klnąc pod nosem zgarnąłem ze stołu komórkę i wybrałem numer Daniela. Z komórką przy uchu skierowałem się do kuchni, o mały włos nie przewracając się o koc, który spadł, kiedy w pośpiechu podnosiłem się z łóżka.

– Człowieku odbierz do cholery. – Popędzałem włączając ekspres do kawy.

– Co chcesz?

Westchnąłem słysząc zaspany głos mojego przyjaciela. Po co ja się w ogóle łudziłem, że ten palant jest już w drodze? Prawdopodobnie i tak się spóźni bardziej niż spóźniony ja.

– Zgaduję, że nie jesteś w pracy? – Uwielbiam ten moment, w którym zaspane umysły przetwarzają, co się do nich mówi. Wtedy praktycznie słychać, jak trybiki w mózgu trafiają na swoje miejsce.

Pod warunkiem, że tym zaspanym umysłem nie jestem ja.

– O... o kurwa, człowieku! – Humor poprawił mi się od razu, kiedy usłyszałem po drugiej stronie głośny huk, kiedy Daniel porządnie w coś przypieprzył. – Dlaczego mnie wcześniej nie obudziłeś?! Kurde, ale boli - zajęczał.

– Sam dopiero wstałem. Masz numer do Toma, zadzwoń do niego i uprzedź o spóźnieniu. – Nie mogłem się powstrzymać od zadania kolejnego pytania. – Jak ma się moja dziewczyna?

– Jest wiecznie napalona. Człowieku, nie jestem w stanie wygonić jej z mojego łóżka.

Zmarszczyłem brwi, wyciągając trzy kubki z szafki znajdującej się nad blatem.

– Moja kobieta potrafi się zachować – fuknąłem. – Nie próbuj wzbudzić we mnie zazdrości. Już i tak za nią tęsknię.

– Dać ci ją do telefonu? – zapytał uprzejmie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że mój przyjaciel jest uprzejmy. On po prostu tego nie potrafi.

– Może bym i chciał, ale wątpię żeby ona chciała ze mną porozmawiać po tym wszystkim, co jej zrobiłem.

– Chcieć by chciała, pytanie tylko czy cokolwiek byś zrozumiał - wymamrotał pod nosem.

Jak na zawołanie usłyszałem głośne szczekanie mojej suczki. Miałem ochotę mówić do telefonu jak do dziecka. Szybko się opanowałem. Daniel w życiu nie pozwoliłby mi o tym zapomnieć. Z resztą ja na jego miejscu też nie. Co nie zmienia faktu, że moje serce rozdzierało się z tęsknoty za moją kobietą.

– Dzisiaj ją od ciebie zabiorę. I jak zobaczę, że spadł jej z głowy choćby jeden...

– Nie żebym coś sugerował ale chłopie, to bydle wiecznie na coś wpada. Powinieneś ją trzymać na łańcuchu. No i co się tak na mnie patrzysz? Tak, o tobie mówię podły psie. – Jeśli do tej pory do tego nie doszliście, Sophie nie do końca dogaduje się z Danielem. – Curtis? Ona tak dziwnie na mnie patrzy.

WickedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz