22. Samolubna Suka

346 13 4
                                    


*oczami Laury*

Pierwszy tydzień szkoły za sobą. Dopiero tydzień... Nauczyciele już zasypują nas kartkówkami. W końcu to ostatnia klasa co się dziwić. Dziwnie będzie mi się rozstać z tym miejscem. Przeżyłam tu wiele naprawdę wspaniałych, ale i zabawnych chwil. Teraz jestem, w klasie z moim chłopakiem, więc mam nadzieję, że ten ostatni rok będzie najlepszy.
-Halo! Ziemia do Laury!- przed twarzą rękami machała mi Raini.
-Ja ci tu historię życia opowiadam, a ty co?- próbowała się nie śmiać, ale niestety nie wyszło jej to zbyt.
- Przepraszam- wzięłam łyka kawy ze Starbucks'a - kontynuuj.- dodałam opierając się łokciami na stoliku.
-No więc... Calum chce mnie zabrać na weekend do Paryża. Rozumiesz?! Ale się ciszę.- opowiadała machając przy tym rękami w każdą stronę. Kątem oka widziałam, że ludzie, patrzą na nas jak na wariatki.
-Super! Szkoda, że u mnie nie jest tak kolorowo...- powiedziałam bawiąc się rurką w napoju.
-Co się stało? Opowaiadaj! - popatrzyłam na przyjaciółkę i widziałam w jej oczach troskę i zmartwienie.
-Niby nic takiego, ale jednak...- zaczęłam.
-No opowiadaj! Nie trzymaj mnie już tyle w tej niewiedzy.- powiedziała zdesperowana.
-Dobrze już.- westchnęłam.- Ross zapisał się do szkolnej drużyny i pojechałam z nim na pierwszy trening. Kiedy wchodziliśmy na boisku stała Maia w skąpym stroju cheerleaderki i pomponami w ręce. Najlepsze jest to, że ona się nie uczy w tej szkole, ale jej tatuś jest dyrektorem, więc ona jest kapitanem cheerleaderek. Fajnie nie? - powiedziałam i bezradnie opadłam na stół.
-Ej piękna. Nie martw się. Ross świata poza tobą nie widzi.- pocieszała mnie moja najwspanialsza przyjaciółka.
-Raz już prawie mnie zdradził. Ona jest nieobliczalna Raini.- powiedziałam ze łzami w oczach na samą myśl o tamtym czasie.
- Nie myśl o tym Lau. On naprawdę cię kocha i drugi raz nie popełni tego samego błędu.- powiedziała wstając od stolika na co obdarzyłam ją zdziwionym spojrzeniem.
-Wstawaj. Chłopaki czekają na nas na parkingu. - podała mi moją torebkę. Teraz dopiero przypomniałam sobie, że Ross i Cal mieli przyjechać po nas i mieliśmy jechać całą czwórką na basen. Trzeba jakoś wykorzystać tą sobotę.

Wychodząc z lokalu udałyśmy się w stronę białego porshe, w którym siedzieli już Ross i Calum. Razem z Raini zajęłyśmy miejsca z tyłu i Ross odjechał z parkingu.
-No kobitki tęskniłyście za nami?- zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha Calum.
-Bardzo.- zachichotałam.
  Resztę drogi śpiewaliśmy przypadkowe piosenki z radia i rozmawialiśmy o szkole.

   - Dobra jesteśmy.- oznajmił Ross kiedy wyłączył silnik.- Cal pójdziecie do kasy i obierzecie dla nas zegarki? My z Laurą zaraz przyjdziemy.- dodał. Spojrzałam w kierunku Raini, która wysłała mi współczującą minę. Dam radę jestem silna! Prawda?
-Kochanie...-zaczął podnosząc mój podbródek tak,żebym mogła spojrzeć w jego oczy. Szczerze bałam się tam spojrzeć.- Co się dzieje? - zapytał dalej trzymając moją głowę.
-Nic się nie dzieje...- mruknęłam ledwo słyszalnie.
-Nie kłam.- powiedział ostrzej.- Przecież widzę, że coś jest nie tak. Chodzi o Maie i moje treningi?- zapytał, a ja spuściłam głowę na dół.- Spójrz na mnie.- dodał tym swoim słodkim opiekuńczym głosem. Zrobiłam co kazał. Dopiero teraz zauważyłam, że jestem samolubną suką. Robię jakieś fochy i użalam się nad sobą sprawiając przy tym wszystkim ból, nieszczęście.
-Przepraszam.- powiedziałam przez łzy i wtuliłam się w tors blondyna. Mocno odwzajemnił uścisk.
-Nie przepraszaj. Nie masz za co.- mruknął w moje włosy. Mylił się.
-Kocham cię Ross. Ja po prostu się boje. Tak wiele już przeszliśmy, dlaczego ona nie może dać nam spokoju?- zaszlochałam w tors chłopaka.
-Też cię kocham Laura pamiętaj o tym. Obiecuje, że Maia nigdy nie stanie między nami. Jesteś od niej tysiąc razy lepsza. - masował pocieszająco moje plecy.
-Dziękuje. - powiedziałam i złożyłam na jego ustach krótki pocałunek.
-Dobra wytrzyj łezki i chodźmy już się przebrać.- szepnął mi na ucho i pogładził kciukiem miejsca mokre od łez. Pociągnęłam nosem i złapałam chłopaka za rękę kierując się w stronę wejścia.

   *oczami Rossa*

   Odbierając swoje zegarki od przyjaciół udaliśmy się do szatni. Ja i Calum do męskiej, a Laura i Raini do damskiej.
  -Martwi mnie zachowanie Laury.- mruknąłem do przyjaciela kiedy stanęliśmy przy swoich szafkach.
-Mnie też. Widać, że coś ją męczy, ale ona nie chcę się przyznać.- odpowiedział.- Myślisz, że chodzi jej o Maie? - dodał już trochę ciszej.
-Ba! Ja jestem tego pewny.- zaśmiałem się bez humoru.- Nie wiem już co mam robić, żeby w końcu zrozumiała, że kocham tylko ją. Nigdy bym jej nie skrzywdził.- powiedziałem siadając i przebierając twarz dłońmi.
-Hej stary! Będzie dobrze zobaczysz. Ona ma ciężki okres. Przejdzie jej.- pocieszał mnie rudy.
-Dziena bro.- poklepałem go po ramieniu.
-Dla ciebie wszystko bracie, a teraz rusz ten swój seksi tyłek i przebierz się.- rzucił we mnie moimi spodenkami do kąpieli.

   Przebrani czekaliśmy na dziewczyny w jacuzzi.  Po pięciu minutach czekania pojawiły się nasze kobiety. Laura miała na sobie rażąco żółty dwu częściowy strój kąpielowy, a Raini jednoczęściowy czarny z różowymi paskami po bokach. Wyglądały seksownie nie powiem.
-No nareszcie! Ileż można czekać!- krzyknął oburzony Cal na co wszyscy zachichitaliśmy.
-Jesteśmy dziewczynami musisz nam wybaczyć.- tłumaczyła się moja dziewczyna.
-Rozważę twoją propozycję, ale teraz chodźcie tu do nas.- pokazał ręką na jacuzzi całe dla nas.
   Raini usiadła obok Caluma, a Lau przy mnie. Objąłem ją ramieniem i przytuliłem jeszcze bliżej siebie.  Brunetka wtuliła się we mnie i przymknęła oczy.
    Po godzinnym moczeniu się w jazzuzi, z trudem wyciągnęliśmy dziewczyny do zwykłego basenu. Kiedy jednak nam się udało razem z Calumem wpadliśmy na wspaniały pomysł. Podbiegliśmy do naszych kobiet stojących na brzegu basenu i wzięliśmy je na ręce. Nie obyło się bez ich krzyków i pisków no i oczywiście przekleństw skierowanych w naszą stronę. My pozostaliśmy nieugięci i wrzuciliśmy je do wody zaraz za nimi wyskakując.
-Nienawidzę cię! Ugh...- pisnęła Laura kiedy się wynurzyła.
-Nie prawda ty mnie kochasz.- mruknąłem rozbawiony i przywarłem swoimi ustami do jej.
                                                    To było wspaniałe popołudnie.

Przypadek? Nie Sądzę...~Raura |book one|Where stories live. Discover now