Rozdział 4

680 34 1
                                    

  *oczami Laury*
 
   Wczoraj było nawet fajnie na plamie. Nakręciliśmy większe pół odcinka i dziś kręcimy reszte później od razu drugi. Przyznam, że przy takim serialu to trzeba się na pracować. Do domu wróciłam po 22.00. Byłam naprawdę zmęczona,a dziś mamy być na 14:30 bo reżyser ma jakąś sprawę na mieście i przesunął o godzinę i trzydzieści minut. Ciężko było mi grać razem z Austinem kiedy jesteśmy w takiej sytuacji....
Mam nadzieję, że nie było widać, że trochę odsuwałam się od niego. Kurde no... Nie umiałam inczej...
   Dzisiejsze przed południe postanowiłam spędzić z Van. Wybierzemy się na zakupy i później na plaże. Jest godzina 9:15, a ja o 10.00 mam być gotowa... Ciekawe jak zdąże...

***

-Laura! Patrz jaka słodka sukienka. Idealna dla ciebie.- Vanessa zachwyca się każdym ciuchem jaki spotka w sklepie, ale ta sukienka rzeczywiście była śliczna. Pudrowy róż, do kolan, bez ramiączek. To była ewidentnie sukienka na jakieś wesele czy imprezę. Oczywiście kupiłam ją.
  Po dwu godzinnych zakupach postanowiłyśmy zjeść coś w KFC. Ja zamówiłam kubełek skrzydełek i kruschera bo byłam bardzo głodna, gdyż nie zjadłam dużo śniadania. Van wzięła longera i cole. Rozmawiałyśmy głównie o tym co kupiłyśmy, ale też o chłopakach. Dowiedziałam się, że chłopak Van pobił się z takim jednym o nią i teraz ma spuchnięte policzko i złamaną ręke. Biedaczek...
Po zakupach rzuciłam wszystko na łóżko, przebrałam się i Van podwiozła mnie na plan. Wchodząc zobaczyłam jak Ross przytula się i całuje w czoło jakąś dziewczynę i czekaj czekaj... Och... To była Raini!!!! No nie jak ich zobaczyłam to łzy same napływały mi do oczu nie umiałam ich powstrzymać. Szybko pobiegłam do łazienki i zaczęłam cicho płakać. Po głowie chodziły mi myśli typu "Jak oni mogli mi to zrobić" "Dlaczego ?!" " Co ja takiego zrobiłam, że spotykają mnie takie rzeczy. ". Kiedy tak płakałam zastanawiałam się też dlaczego płacze przecież Raini i Ross to moi przyjaciele powinnam się cieszyć, że są razem i są szczęśliwi.
  Po pięciu minutach uspokoiłam się trochę i wyszłam z łazienki. Poszłam do mojej garderoby, rzuciłam torbe na fotel, a sama usiadłam na kanapie. Wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać snapa. Oczywiście dodałam kilka snapów, niech wiedzą, ze jestem na planie "A&A". Kiedy już miałam wychodzić z garderoby ktoś zapukał do drzwi. To była Raini...
-Hej piękna co tam? Czemu siedzisz tu tak sama, a nie przyjdziesz do nas?- Raini była bardzo szczęśliwa, no w sumie ja też bym była na jej miejscu.
-Tak jakoś wyszło chciałam troche odpocząć. Uwierz mi zakupy z Van są naprawdę męczące....- co jej miałam niby powiedzieć, że widziałam ją z Rossem i nie miałam ochoty im przeszkadzać i na to patrzeć...?
-Mhmm. -

  *oczami Rossa*

  Kiedy wszedłem do garderoby Laury, żeby zawołać ją i Raini do kosmetyczki zauważyłem, że z Laurą jest coś nie tak. Jestem jej przyjacielem i widzę, że coś ją gryzie, ale ona nie chcę nikomu powiedzieć. Zaproszę ją dziś do siebie wieczorem i spróbuje wyciągnąć z niej co ją gryzie.

***

  Po ciężkiej pracy wszyscy udaliśmy się do swoich garderob, ale ja zaraz i tak postanowiłem odwiedzić Laure, a przy okazji zaprosić ją na wieczór. Może powtórzy się scena z pocałunkiem kto wie...
-Hej Ross właśnie wychodziłam, bo wiesz mam zaraz autobus i nie chce się spoźnić.-kłamała poznałem to po niej tylko czemu... Mam wrażenie, że ona mnie unika. Co ja takiego zrobiłem?!
-Może cię podwiozę, ale najpierw wpadniesz do mnie troche pogadamy, oglądniemy jakiś film. Co ty na to?
-Przepraszam Ross, ale dziś nie dam rady, może w sobotę?
-Hmm.. Ok mi pasuje tylko tym razem nie ma wymówek.

Przypadek? Nie Sądzę...~Raura |book one|Donde viven las historias. Descúbrelo ahora