*14. Po ciemności nastała jasność*

4.2K 269 20
                                    

*Angela*

Po ciemnności nastała jasność, byłam zdziwiona... Czy ja...? Czy ja umarłam? Zastanawiałam się nad tym, do momentu, gdy pojawiły się anioły, wszystkie, które kiedyś widziałam, niektórym nawet pomogłam, coś mnie oświeciło. Zaczęłam się im przyglądać, ale nie mogłam odszukać tego chłopca, to znaczy, że żyje, tak?

- Czy... Czy ja nie żyje?- zapytałam cicho.
- Tak... - odpowiedziała dziewczyna, pamiętam ją, pomogłam jej, ale widocznie i tak umarła.
- Czyli jestem aniołem?- zapytałam jeszcze ciszej.
- Jeżeli cię nie uratują to tak...- odpowiedział Antony, który właśnie się pojawił.
Od razu się do biego przytuliłam i szepnęłam "boję się", on mi tylko odpowiedział " nie ma czego, może jeszcze przeżyjesz" na te słowa rozpłakałam się.

- A co jeśli przeżyję? Ja tego właśnie się boję...- powiedziałam odsuwając się od chłopaka.
- Tego też nie powinnaś się bać... Tylko przestań...- w tym momencie wszystkie anioły spojrzały na moje nadgarstki.
- Mówi osoba, która też to robiła...- powiedziałam głośniej niż chciałam.
- Jakbym mógł cofnąć czas... Nie zrobiłbym tego...- szepnął i mocno mnie przytulił, potem dołączyło się do nas reszta aniołów. Czułam się akceptowana, kochana... W pewnym sensie nie chciałam przeżyć, bałam się tego...
Staliśmy tak wtuleni w siebie, kiedy nagle wszystko znowu stało się jasne, a zaraz po chwili ciemne. Byłam sama, nie mogłam się ruszyć, ani otworzyć oczu, a bardzo tego chciałam. Słyszałam głosy, ale nie mogłam reagować... Czyli co? Uratowali mnie?

*Leondre*

Kiedy lekarz wyszedł, jego mina... Bałem się najgorszego, spojrzałem na Charliego, uśmiechnął się słabo. On też się bał, widziałem to...
Podszedł do nas i zaczął:

- Rodzina Agneli?
- ... I przyjaciele...- dodała zapłakana mama dziewczyny.
- Dobrze... Musieliśmy ją reanimować, trwało to dość długo...- zatrzymał się, a ja myślałem, że zaraz zemdleje.- było ciężko, robiliśmy co mogliśmy, chcieliśmy już odpuścić, ale wtedy funkcje życiowe dziewczyny wróciły... To cud! Jakieś anioły musiały ją chronić... Nie wiemy kiedy się obudzi i czy w ogóle tak się stanie, na razie jest w śpiączce...- dokończył, a my odetchneliśmy z ulgą.
- Mogę do niej wejść?- palnąłem, nie za bardzo myśląc nad tym co powiedziałem.
- Jeżeli jej mama się zgodzi to możesz, ale tylko na chwilę.- powiedział i poszedł, a ja spojrzałem pytająco na mamę mojej przyjaciółki.
- Dobrze idź...- uśmiechnęła się, zrobiłem to samo.

Wszedłem do sali, podszedłem do łóżka, leżała bez ruchu, podłączona do różnych urządzeń. Była taka krucha...

- Hej Angela! Wiesz co?... Tęskniłem za tobą, ale wolałbym dalej tęsknić niż spotkać cię tu... Angela ja serio nie wiem za co jesteś na mnie zła, ale przepraszam, okey? Przepraszam! Mogę cię przeprosić za wszystko co tylko chcesz, tylko, do jasnej cholery, wybacz mi i obudź się!- po tych słowach opadłem na krzesło. Siedziałem tam chwilę, ale pielęgniarka kazała mi wyjść. Dałem Angeli buziaka w policzek i wykonałem polecenie.

- Leo, jedziemy do domu... Nie ma sensu tu siedzieć, to i tak nie pomoże.- powiedziała do mnie mama Angeli.
- Okey... - odpowiedziałem i we troje poszliśmy do samochodu.

*Angela*

Leżałam, ciągle się zastanawiałam jak ja mam się do cholery ruszyć!!! Myślałam nad tym gdy nagle usłyszałam głos... Znałam go, chyba, ale nie miałam pojęcia kim była osoba wypowiadająca te słowa. Na 100% był to chłopak, przepraszał mnie za coś, nie wiem o co mu chodziło... Jestem na niego obrażona? Czyli go znam? Nic nie pamiętam! Poza aniołami oczywiście... Dziwne jest to uczucie...
Starałam się słuchać to czego mówi chłopak, nie mówił dużo... Chwile później jakaś kobieta kazała mu wyjść... On pocałowal mnie w policzek i... Czekajcie, co? Pocałował mnie? Czyli, że byliśmy blisko, czy jak? Nie wiem co mam myśleć...

A co jeśli się nie obudzę... W sumie wiem jak to jest nie żyć...
Gorzej będzie jeśli się obudzę i nie będę nic pamiętać. Jak ja to przeżyje? Przecież nawet nie pamiętam czemu jestem tu gdzie jestem i w ogóle nic! Nawet nie pamiętam mojej przyjaciółki, albo przyjaciela... O ile takich mam...

Cały czas czułam obecność Antoniego. Potrafiłam z nim rozmawiać w myślach, nie wiem jak, ale dawałam radę. Może to dlatego nie zwariowałam?

"Anioł" |L.D| //ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz