Gwiazda Północna

45 3 0
                                    

Minęło dwanaście tygodni i Dalii urósł brzuch. Aeron był bardzo szczęśliwy z tego powodu.
— Będzie zdrowy i silny — mówił.
— Będzie smokiem jak ty, panie mężu — odpowiadała Corbray'ówna.
Tego dnia jednak przyszedł list od lorda Wymana Manderly. Odpiął papier od nogi kruka i odczytał.
"Lordzie Starbringer wiem, że jesteś przeciwnikiem Bękarta z Dreadfort. Ja też nim jestem i chciałbym ci powiedzieć, że łączę z tobą pewne plany. Wczoraj wróciłem z Winterfell i wysłałem Davosa Seaworth na Skagos. Jestem lojalny Starkom i tylko oni mieli nade mną władzę. Wojna się rozpoczęła, lordzie - Ramsay zabił ojca i koronował się na lorda Winterfell i całej Północy. W Białym Porcie mam piętnaście tysięcy zbrojnych i dziesięć konnicy, jeśli się do mnie przyłączysz będziemy mieli trzydzieści. Howland Reed obiecał wesprzeć nas tysiącem wyspiarzy uzbrojonych w trójzęby. Północ nie zaakceptuje bastarda jako władcę, gdy zobaczą, że lordowie walczą, ruszą z nami. Musimy jednak czekać na Rickona. Bez Starka nie wygramy.
Z wyrazami najwyższego szacunku
Lord Białego Portu - Wyman Manderly"
Aeron ucieszył się. Nie będzie musiał sam stawiać czoła potędze Boltonów.
Wtedy przyleciał kolejny kruk. Odpiął od jego łapki list i rozpieczętował go.
"Szanowny lordzie Starbringer,
Ja Stannis Baratheon proszę cię o pomoc. Wszyscy mówią, że umarłem, ale to kłamstwo Ramsaya. Żyję i jestem na wolności, a konkretnie w Hardhome. Jeśli mógłbyś, przyślij po mnie statek, lub gońca konnego. Inaczej chyba tam sczeznę.
Z łaski Starych Bogów, Siedmiu i R'hllora król Andalów, Rhoynarów i Pierwszych Ludzi - Stannis I Baratheon, syn lorda Końca Burzy Steffona Baratheona."
Aeron oniemiał. Nie spodziewał się takiego obrotu zdarzeń. Zastanowił się i postanowił spełnić prośbę Baratheona. Szybko poszedł do komnaty maestera Thybalda. Starzec siedział przy biurku i coś pisał.
— Napisz do Wymana Manderly, że zgadzam się na jego propozycję — polecił lord twierdzy Northernstar.
Mężczyzna obrócił się i kiwnął głową na znak zgody.
Tamten wyszedł i podążył cicho do koszar, do dowódcy zbrojnych.
— Ser Eddardzie, wyślij niewielki statek z załogą nie większą niż dziesięciu łuczników do Hardhome. Czeka tam na nich ważna osoba, niech przywiozą ją do mnie — rozkazał.
— Oczywiście milordzie — Zasalutował rycerz.
Starbringer wyszedł z komnaty, to był wyjątkowo pracowity dzień. Nie mógł wiedzieć, że ktoś inny pokrzyżuje mu plany.

Wichry Zimy /poprawki w trakcie/Where stories live. Discover now