4.

1K 65 6
                                    

–Ann

Razem z Remuskiem, to znaczy Remusem, odrabialiśmy lekcje w bibliotece. Nagle wleciała Lily (którą bardzo lubię) i zakomunikowała, że mamy sprawdziań z Numerologii, nie w piątek, ale we wtorek! Jak trzeba być okrutnym by tak je przekładać kilka dni przed! Czeka nas bardzo dużo nauki... Jednak ona w ich towarzystwie, staje się nawet przyjemna.
Wspólnie wybraliśmy się na lunch i powędrowaliśmy w kierunku naszego dormitorium. Zastaliśmy tam Blacka i Pottera. Zechcieli zagrać w 'prawda czy wyzwanie' więc nie pozostało nam nic innego, jak się na to zgodzić. W końcu to nic strasznego...

–Alex

Weszłam do pokoju i zauważyłam huncwotów, Ann i Rudowłosą. Chcieli zagrać w wyzwania czy prawdę, czy coś w tym stylu, więc się zgodziłam, co mi szkodzi?
Pierwszy był Syriusz, który powiedział Ann by wypiła eliksir wielosokowy (które jak wiemy są gorsze niż smarki trolla, ochyda!).
Rozłoszczona Ann zamieniona w Snape'a dała Syriuszowi, żeby tańczył Macarene przez minute z (strasznie kwaśnym) lizakiem w buzi. Zrobił to z głupkowatą miną i powiedział Remusowi by wyrecytował jakiś krótki wierszyk z trzema łamiszczękami w ustach. Było to strasznie śmieszne! Nawet Smarkeus (Ann) się śmiał!
Potem James musiał udawać małpe przez trzydzieści sekund z różową peruką na głowie. Po chwili Potter popatrzył się na mnie złowieszczo. Już wiedziałam, że ma mnie na celowniku. Chciałam wybrać prawdę, ale pomyślałam, że skoro wszyscy robili wyzwania, to ja nie mogę być gorsza, i tu właśnie popełniłam błąd.
Rogacz, jak gdyby nigdy nic powiedział:
–O, dla ciebie to muszę wymyślić coś hardkorowego, albo po prostu chorego, co wybierasz?
–No wiesz, daj sobie spokój Potter.
–No dobra, nie będę taki... Więc, pocałuj Syriusza!!!
Wtedy poczułam nagły ucisk w żołądku.
Zarumieniłam się strasznie, przez co wyglądałam jak burak.
Podeszłam niepewnie do (widocznie zadowolonego) Syriusza.
Pocałowałam i wróciłam na swoje miejsce jeszcze bardziej zarumieniona niż przedtem (jeśli to w ogóle możliwe).
Speszona całą sytuacją wybrałam za mój cel Evans.
–No dobrze Lilka, w takim razie, ty pocałuj Jamesa!
Lily zkierowała na mnie mroźne spojrzenie.
–Nigdy w życiu! No wiesz ty co? Od ciebie to się nie spodziewałam takiego wyzwania Alex.
–No widzisz, takie życie, cóż poradzić?–odpowiedziałam zadowolona z siebie–ale musisz!
–Zabije cię!–zagroziła i powędrowała najwolniej jak się dało, w stronę Rogacza.
–Dzięki Alex.–mrugnął do mnie James.
...i w tym momencie uświadomiłam sobie, że przez niego całowałam się z Łapą, a on dzięki mnie ma to, co chciał. Ja to czasami naprawdę durna jestem... Nie, żeby pocałunki z Syriuszem nie sprawiały mi przyjemności, ale tak na oczach wszystkich, i to jeszcze jak nie wiedzą, że jesteśmy parą?
Właściwie, to wcale nie jesteśmy parą...

Wszyscy oprucz (jamesa, który schował się za firanką i podsłuchiwał)
opuścili pokój wspólny. Alex została jednak na swoim miejscu przy kominku, tak samo jak i Syriusz. Nie wiedząc o obecności Rogacza przytulili się do siebie i wpatrywali się w tańczące wesoło płomyki ognia. Dziewczyna złączyła ich wargi w namiętnym pocałunku. Chłopak objął ją w tali. Gryfonka bawiąc się jego włosami zachichotała pod nosem.
Po pewnej chwili leżenia na sofie, Syriusz spostrzegł, że dziewczyna zasneła. Wstał ostrożnie. W tym momencie James obserwujący całą sytuację z ukrycia pobiegł cichutko do swojego pokoju. Łapa wziął Alex na ręce i zaniósł do łóżka. Przykrył ją kocem, pocałował w policzek i odszedł cichutko.
Myślał, że pozostałe dziewczyny śpią, jednak Joanne (najlepsza przyjaciółka Alison, tak tej Alison!) obserwowała go zdziwiona. Była zaskoczona jego zachowaniem. W końcu pierwszy raz w życiu zauważyła, by Syriusz Black był tak czuły i troskliwy! Oczywiście postanowiła jutro o wszystkim 'donieść' Alison, która zachowuje się tak, jakby Black był jej chłopakiem...

–Ranek.

–Merlinie, Syriusz jest taki
słodki!–Alex usłyszała głos Ann. Podniosła głowę.
–O co chodzi?–zapytała podejrzliwie.
–Joanne nam powiedziała!
–Co?
–No wiesz Alex, nie mogłam zasnąć i nagle do pokoju wszedł Syriusz, z tobą śpiącą mu na rękach. Jak on dostał się do sypialni dziewczyn? Udałam, że śpię i widziałam jak kładzie cię do łóżka i całuję w policzek. To było takie urocze!–zawiadomiła Joanne. Lubiła Alex, mimo iż Alison jej nie lubi (od czasu tej pamiętnej 'randki').

–Czwartkowe popołudnie

–Hej Alex, masz jakieś plany na dzisiejsze popołudnie?–zagadał Syriusz.
–Nie, ale może poczytam jakąś książkę z biblioteki.
–Aha, czyli nic ciekawego. Chcesz się ze mną spotkać, tak o 15:00?
–W porządku, a gdzie?
–Gdzie chcesz...
–a gdzie ty chcesz?
–tam gdzie ty...
–czyli?
–no wybierz coś...
–no dobra, to może pokój życzeń?
–świetnie!
–to do zobaczenia!
–na razie!–krzyknął Black i zniknął za zakrętem.

Alex idzie do pokoju życzeń. W ręce trzyma swoją torbę z książką, jakimiś eliksirami i pustymi fiolkami na próbki w razie wypadku.
Weszła do pokoju. Przybrał on tym razem formę salonu z kominkiem.
Nagle z fotela wyskoczył Black.
–Hej!–krzyknął
–Hej.
–Co tam masz?
–Tu? Torbę.–powiedziała szatynka, po czym ją odłożyła na stolik.
–Mamy chwilę dla siebie. Nikt nam nie przeszkodzi. Nawet gdy ktoś będzie potrzebował czegoś trafi do innej sali przez te same wrota pokazujące się w różnych miejscach zamku.
Łapa uklęknął wziął Gryfonkę za rękę i zapytał:
–Alexandro Scott, czy zechciałabyś zostać moją dziewczyną?
Alex zarumieniła się, uśmiechając się  szeroko i pokazując swoje białe zęby.
–Tak!–powiedziała po czym przytuliła swojego chłopaka.
–Kocham cię.
–Ja ciebie też kotku, odparł Black zbliżając się do swojej dziewczyny.
Zaczęli się całować.
Alex zepchneła zadowolonego tym pomysłem Syriusza na sofę. Położyła się na niego. Ani na chwilę nie przerywali pocałunku. Dziewczyna bawiła się jego włosami, a on trzymał ją w tali. Choć oboje już kiedyś się całowali, jeszcze nigdy z nikim nie czuli się tak wspaniale. Pragnęli się nawzajem. Nie mogli się od siebie oderwać. Alex jednak przerwała pocałunek.

–O czym teraz myślisz?–zapytał Syriusz zaskakując Alex.
–O tobie! O tym jaki jesteś wspaniały...–szepnęła mu do ucha Alex uwodzicielsko-a ty?
–O twoich pięknych oczach, włosach. O tobie.–odpowiedział uroczo huncwot.
Nie wiadomo jak, lecz zanim zdążyli mrugnąć, już zrobiło się późno. Oboje pobiegli na kolacje, szybko zjedli i wymkneli się z wielkiej sali i wrócili do pokoju życzeń. Do dormitorium wrócili dopiero o drugiej w nocy.
Oczywiście mogli pójść tak późno spać, bo jutro mieli wolne (jakieś święto). Teraz ją olśniło! Dlatego z piątku (czyli jutra) sprawdzian przełożyli na wtorek! Prof. od Numerologii, zwracam honor!
Mimo iż wrócili tak późno nie byli śpiący. Weszli do pokoju huncwotów, a tam Potter, Glizdogon, Luniak, Lily, Ann i Joanne.
Nudziło im się, nic nie robili tylko rozmawiali ze sobą.
–No wkońcu gołąbeczki, gdzieście byli co?–zapytał drwiąco James
–Martwiliśmy się o was.–powiedziała Lily–przynajmniej ja...–dodała po chwili.
–Oj nie ważne, chyba nic się nam nie stało, nie?
–Już wiem!–krzyknęła Ann–Byliście na randce!
Para spojrzała na siebie porozumiewawczo.
–Może byliśmy, a może nie.–odpowiedział Syriusz tajemniczo.
W sumie to i tak wszyscy się domyślili, ale tak właśnie miało być. Alex to już nie przeszkadzało, w końcu są już parą.
–No to gramy w wyzwania?–zapytał Łapa wyciągając butelkę piwa kręgowego, którą zwędził.
–Ktoś się napije?
–Z wielką chęcią!–odpowiedział James. Lily nie chciała wypić ani kropelki trunku, który Black trzymał w ręce, ale z chęcią przyłączyła się do gry.
–Ja zaczynam!–krzyknęła Ann
–Ej no, ja chciałem!–powiedział Potter
–Trudno ona była pierwsza, takie zasady Rogasiu!–zwróciła się do niego Alex.

Dawne Czasy / Huncwoci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz