Rozdział 11, Annie

78 5 0
                                    

"I wear my garment so it shows
Now you know" - Bon Iver, "Flume"


Następną lekcją, która na nas czekała była matematyka. Właściwie nie uważałam tej lekcji za jakąś bardzo złą, ale od kiedy przestałam słuchać i nic nie rozumiałam zamieniła się w piekło. Na dzisiejszej matematyce również nie uważałam. Ale tym razem miałam konkretny powód. Mianowicie chodziło o przestępstwa popełnione w miasteczku, w którym aktualnie mieszkamy. Kiedy przeczytałyśmy o tym w gazetce szkolnej, byłyśmy w wielkim szoku. Ciekawiło nas, kto i po co był zdolny do popełnienia tak skomplikowanej i okrutnej zbrodni. Zastanawiałam się, co oznacza regularność tego wszystkiego. I czy akademia ma coś z tym wspólnego skoro o tej samej godzinie, w tym samym czasie wyłączyli prąd? Oczywiście możliwe, że był to zwykły przypadek, ale jeśli działo się to już dłuższy czas, to coś musiało być na rzeczy.

Przez cały ten czas rozmyślania wpatrywałam się w okno zamiast notując zadania. Nie budzi wątpliwości to, że pani Baker to zauważyła, a dodatkowo jej się to nie spodobało. Oczywiście jakby tego wszystkiego było mało, wzięła mnie do odpowiedzi. Przyznam się, że kiedyś całkiem dobra z matmy, teraz nie umiałam kompletnie nic.
Kiedy usłyszałam pytanie, nerwowo strzykałam kośćmi u rąk.
-Yyy...no...tak...-zaczęłam się jąkać. Nagle jednak usłyszałam jak ktoś głośno wymawia liczbę 163. Pomyślałam, że to Hanna, ale ono siedziała tylko i rozmawiała z Su. Spojrzałam na nauczycielkę, która wciąż mnie obserwowała jakby nie usłyszała podpowiedzi. Nie wiedziałam czy jest ona prawidłowa, ale postanowiłam zaryzykować.

- Wynik wynosi 163?- zapytałam na wpół pytającym tonem po dłuższym czasie.
Kiedy nauczycielka usłyszała moją odpowiedź, o mało nie spadła z krzesła, ponieważ okazało się, że była to prawidłowa odpowiedź. Pewnie liczyła, że wstawi mi jedynkę.
Kiedy usiadłam w ławce zaczęłam się śmiać pod nosem, ale tak cicho, żeby nikt nie usłyszał. Zwykle jak się stresowałam lub udawało mi się coś na wzór tego zdarzenia, zaczynałam się śmiać.
Jednak podczas całej lekcji dalej nie mogłam się skupić. Ciągle słyszałam gadaniny ludzi w klasie. Najdziwniejsze było to, że kiedy patrzyłam na innych, ich usta się nie ruszały. Na początku naszła mnie myśl, że mogłam mieć schizofrenię. Przeraziłam się tym, bo wiedziałam z różnych nagrań internetowych, że nie było to przyjemne.
Nie mogłam właściwie skupić się na własnych rozmyślaniach. Jedyne co potrafiłam zrozumieć, to komentarze na temat czyjegoś ubioru i że Alie Georgy wygląda grubo w noszonej przez nią koszulce. Nie rozumiałam co się tutaj dzieje. Na szczęście kiedy zadzwonił dzwonek wszystko ustało. Przynajmniej na razie...

***

Po powrocie do pokoju nie mogłam uwierzyć w to, co się wydarzyło.
-Laski jest pewna sprawa...-zaczęłam niepewnie.
-Jaka?- spytała Hanna
Opowiedziałam im w skrócie co mi się przydarzyło. Właściwie z przerażeniem, w końcu nie mogłam tego logicznie wytłumaczyć.
- To nie wygląda dobrze...- stwierdziła Su- ja też muszę wam się do czegoś przyznać. Rozpoczęła swoje przemówienie, o tym co jej się przyśniło. W jej głosie również słyszałam niepewność.
- Oby dwie rzeczy wydają się niepokojące.- rzuciła Hanna.- Może to wszystko, co tutaj się wydarza jest ze sobą w pewien sposób powiązane?
- Możliwe, że tak. - powiedziałam- Ale co może się za tym kryć?
- Na pewno jakaś tajemnica! Wiecie tak jak w filmach czy książkach. - odpowiedziała Hanna.- Wydaje mi się, że ta szkoła skrywa jakiś sekret. Coś mi tu śmierdzi... I to nie chodzi o skarpetki Annie ani Su. Ciekawi mnie jedno. Dlaczego pan Douglas coraz bardziej na nas zwraca uwagę i coraz częściej nas obserwuje?
- Może nie tylko cała szkoła. A co jeśli całe miasto coś ukrywa?- spytała Su.- A jeśli chodzi o pana Douglasa, to mnie się podoba, że podziwia często mój wygląd!- dodała z szerokim uśmiechem.
- A co jeśli to zwykły przypadek i jednorazowa akcja? - spytałam z powątpieniem.- Musimy się jutro o tym przekonać. - stwierdziłam- Ale nie wiem czy tak naprawdę chcę się w to mieszać-dodałam ze strachem w głosie.
- No kochane...- rzekła Su- mamy sprawę do rozwikłania.

***

Zapaliłam lampkę nocną.
Nałożyłam na uszy słuchawki i do moich uszu doleciały mocne brzmienia muzyki. Mimo, że była przeciwieństwem klasycznych dźwięków, mogła łatwo mnie uspokoić bez względu na to, co się działo.
Spojrzałam na stertę kopert walających się na mojej szafce. Wszystkie listy były od rodziców. Myślą, że cała nasza sytuacja rodzinna jest w porządku i że wszyscy się kochają. Ale tak nie jest. W rzeczywistości, uważam, że są bandą kretynów, których nie stać na szczerą rozmowę z dzieckiem, a jedyne co potrafią to bicie swoich podopiecznych. Nawet dalej mam parę siniaków.
Zawsze wyglądało to tak, że kiedy miałam inne zdanie niż oni, twierdzili, że jestem kretynką. Kiedy tylko próbowałam żyć jak każdy inni, oni mi tą wolność odbierali. Nie zważali na to, że w dzieciństwie wypłakałam chyba tysiące łez. Tak naprawdę mięli mnie cholernie gdzieś. Nie przejmowali się moją dziecięcą psychiką. Nie martwili się jak to wpłynie na moje dorosłe życie.
Zawsze jednak znalazłam pocieszenie. Albo ono było w przyjaciołach albo w maskotce albo w piosenkach. Każdego dnia gdy czułam się poniżana, podśpiewywałam frazę "jestem kimś..." lub wiele innych piosenek, które dodawały mi sił do walki z przemocą w domu.

Jednak na tej stercie zauważyłam wyróżniającą się kopertę. Wiedziałam, że to od Briana, bo tylko on wpadł na pomysł wysyłania mi kopert z Kubusiem Puchatkiem.

"Droga Annie...
W naszym mieście zrobiło się bardzo nudno i nieciekawie odkąd wyjechałaś. Straciłem jedną z najbliższych mi osób. Ale nie chce być egoistą i nie będę próbował ściągać cię do naszego miasta. W końcu teraz masz święty spokój.
Ale do rzeczy. Opowiem ci teraz jak mniej więcej teraz wygląda moje życie.
Oczywiście kiedy już zniknęłaś, rolę ofiary na WF przejąłem ja. Teraz jedyne co tam robię to obrywanie za każdego z byle powodu. Teraz się tak zastanawiam czy warto było się z tobą przyjaźnić...
Jeśli chodzi o chór, to podobno pani Mannon się załamała i stwierdziła, że jedyną osobą potrafiącą śpiewać w tym zespole jest Su. Oczywiście tu muszę się zgodzić. Dodała, że nie jest w stanie pracować w takich warunkach. Na całe szczęście chór się nie rozpadł. Przynajmniej na razie.
A teraz zupełnie inny temat. Muszę ci powiedzieć, że poznałem ostatnio dosyć interesującego i bardzo sympatycznego chłopaka, który ma takie same upodobania seksualne. Teraz zastanawiam się, czy nie za szybko znalazłem sobie kolejnego kochanka? Chyba nie poznałem go jeszcze na tyle, żeby ocenić co do niego czuję... Ale on jest taki uroczy i jeszcze ma piękny nos! Po prostu dla mnie ideał. Nie jestem do końca pewien, co powinienem zrobić. Mogłabyś mi coś doradzić? A i koniecznie opisz co słychać u ciebie. Może sobie kogoś już znalazłaś?

XOXO, Brian"

Akademia NewromWhere stories live. Discover now