Rozdział 10, Hanna

82 6 0
                                    

Ta lekcja ciągnęła się w nieskończoność. Pan Douglas gadał coś o Imperium Rzymskim, czy coś w ten deseń. Spojrzałam za okno. Tam nie było ciekawiej. Jakaś starsza klasa miała WF i biegali dookoła szkoły. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda! Z mojego wielkiego zafascynowania widokiem za oknem wyrwał mnie głos Rachel, rudowłosej dziewczyny z którą siedziała Ann.
- Hej, Hanna! - zawołała mnie, więc odwróciłam się do tyłu. - Chcecie kupić gazetkę szkolną? To teoretycznie jedyny sposób, jeżeli chcesz wiedzieć co się dzieje w kraju i na świecie.
Postanowiłam że kupię gazetę, chociaż nie interesowały mnie wiadomości z zewnątrz. Nienawidziłam Londynu, a jeszcze bardziej tego miasta, Newrom. Zapłaciłam 3 funty i wzięłam gazetę. Lekcja wcale nie stała się ciekawsza w ciągu tej minuty, ale przynajmniej mogłam popatrzeć się na Logana. Gdy wczoraj zauważył mój wzrok, uśmiechnął się, i powrócił do rozmowy z przyjacielem, Tylerem. Jestem pewna że każda laska w tej klasie chciałaby być wtedy na moim miejscu. Ale później chłopak już na mnie nie patrzył. Olewał mnie przez cały czas, chociaż wiedział że mu się przypatruję. Jak gdyby nic się nie zdarzyło. Bo w sumie nic się nie zdarzyło. Dla niego to norma. Pewnie co noc wycina kawały jakiemuś z nauczycieli, a chętnych dziewczyn na pewno mu nie brakuje. Dzisiaj też nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi. Było mi szkoda, ponieważ mogłabym zrobić wszystko, żeby jeszcze raz obdarzył mnie tym pięknym uśmiechem.

Postanowiłam porozmawiać z Su, która przez cały czas melancholijnie bazgrała coś w swoim zeszycie. Jej dzisiejsze zachowanie zaczęło mnie trochę niepokoić. Gdy ja rano leżałam na ziemi próbując do końca się obudzić i wreszcie wstać, Suzie wstała bez słowa (a raczej jęku) i od razu udała się do łazienki. To było dość dziwne, bo miała największe problemy ze wstawaniem z naszej trójki, ale postanowiłam nie roztrząsać tematu. Lecz teraz gdy tak na nią patrzyłam, coś było nie tak. Podrapałam się po prawym nadgarstku który nagle zaczął mnie bardzo swędzić.
- Su, wszystko w porządku? - zapytałam, ale ona nie odpowiedziała.
Miała bardzo podkrążone oczy, jakby nie spała przynajmniej od tygodnia. Postanowiłam zajrzeć do jej zeszytu. Spojrzałam tam, lecz nie rozumiałam co Su właśnie nabazgroliła. To był jakiś okrąg, podzielony na dwanaście równych części. W każdym fragmencie był jakiś znak, coś na wzór symbolu. Od razu domyśliłam się co to jest. Znaki zodiaku. Nie wiedziałam skąd to w ogóle przyszło mi na myśl, bo nigdy wcześniej nie widziałam tego symbolu. Moja intuicja mówiła mi że się nie mylę.
Pan Douglas, który opowiadał o starożytnym Rzymie przechadzał się po klasie. Gdy stanął za mną, zimny dreszcz przebiegł mi po plecach.
- Bardzo ładnie. - Powiedział.
Głos Pana Douglasa najwyraźniej wystraszył Su i to mocno, gdyż nagle podskoczyła na swoim krześle, a jej mina mówiła sama za siebie. Wyglądała jakby właśnie wybudziła się z jakiegoś naprawdę przerażającego koszmaru.
- Bbb... Bardzo przepraszam - wymamrotała Suzie. Wszystkie oczy były zwrócone w naszą stronę, każdy się na nas patrzył. Nawet Logan. A ja nawet w takiej sytuacji nie potrafiłam zachować powagi.
- Bardzo ładnie rysujesz Susan. Może zapiszesz się na kółko plastyczne? - W jego głosie nie było ani krztyny ironii, a jego piękne oczy były bardzo poważne - Przykro mi, ale ten rysunek nie ma związku z Oktawianem Augustem. - rzekł i zabrał kartkę ze szkicem Su, zrobił z niej małą kulkę i wyrzucił do kosza na śmieci.- A teraz powróćmy do tematu.
Spojrzałam na przyjaciółkę. Chyba nie czuła się za dobrze.
- Suzie, wszytko gra? - Pokiwała głową bez przekonania.
W tej chwili zadzwonił dzwonek na przerwę.


***


Gdy już wszystkie nałożyliśmy sobie wybrane jedzenie, zajęłyśmy miejsca na końcu stołówki, jak najdalej od stołu nauczycieli.

- Su, czemu to narysowałaś? - zapytałam
- Nie mam pojęcia. To wyszło tak samo z siebie. Nawet nie chciałam tego rysować.
- A co ty w ogóle narysowałaś? - zapytała zbita z tropu Ann, która przecież nie zobaczyła rysunku.
- Krąg ze znakami zodiaku. - Odpowiedziała Su przeżuwając swojego hamburgera.
Odwróciłam wzrok w stronę stołu z nauczycielami. Pan Douglas uważnie nas obserwował. Gdy zauważył mój wzrok, zaczął pogawędkę z panią z biologii. Jakbym go na czymś przyłapała, jak on nas na lekcjach. Zaczęłam jeść moje naleśniki z dżemem i bitą śmietaną.
- Co wystaje ci z torby? - Zapytała Annie wskazując na moją torebkę.
- Ach, to nic takiego. Tylko gazeta którą kupiłam od Rachel.
- Mogę ją zobaczyć? - zapytała nad wyraz zainteresowana Suzie.
- Jasne, trzymaj. - Rzekłam podając jej pogniecione już kartki papieru.
Su przypatrywała się okładce i zaczęła czytać na głos.
- "Wczoraj, czyli 23 września doszło do tajemniczej śmierci nastolatki, Riley Wall. Około godziny 20:00 zostały znalezione zwłoki dziewczyny. Ciało było zmasakrowane. Wiadomo że Riley była podduszana kilka razy zanim zmarła. Zgon spowodowały liczne rany kłute  i ciosy zadane tępym narzędziem. Po przeprowadzeniu sekcji zwłok, został odkryty brak pewnej części ciała,a mianowicie wątroby. To już trzecie morderstwo, gdzie ofiary miały takie same obrażenia. Za każdym razem brakowało pewnej części ciała. Wszystkie morderstwa miały miejsce w odstępie dokładnie jednego miesiąca. Czy mamy do czynienia z seryjnym mordercą?"- Skończyła Suzie.
- Coś mi tu nie pasuję. - powiedziałam.
- Masz rację. Światło w akademii zgasło o godzinie 20:00.
- Ta dziewczyna, Ashley mówiła że dzieje się tak dokładnie co miesiąc.
- No to dziewczyny, mamy mały problem. - Powiedziała Ann dramatycznym głosem.

Akademia NewromWhere stories live. Discover now