Rozdział 5, Hanna

135 8 0
                                    

"Ilekroć byłem wśród ludzi, wracałem mniejszy."

- Seneka Młodszy

No to laski, opowiadajcie. - Zawołałam, gdy Suzie wyszła z łazienki.
- Ale co? Dzisiaj w sumie nie się takiego nie działo, nie licząc tego naszego zachowania na Wf-ie. - Stwierdziła Annie.
- Tak, biegłyśmy jak szalone! Nawet się nie zmęczyłam, a w dodatku nawet się nie starałam.
- Su, co właściwie stało się przed twoim upadkiem? - Zapytałam.
- Nie wiem dokładnie. Graliśmy w tego kosza, i coś mi się po prostu przywidziało.
- Ale co? - Dopytywała się Annie.
- Jakąś dziewczynę... A właściwie to nie ważne. Gdy spojrzałam tam jeszcze raz, jej już nie było. Hmmm... Może dlatego że mój mózg ją sobie wymyślił?
- No dobrze, a takim razie... Wpadł ktoś wam w oko?
Spojrzałam na Annie. Na jej twarzy natychmiast pojawiły się wielkie rumieńce, i spuściła głowę w dół. Najważniej bardzo interesowała ją nasza podłoga. Su natomiast lekko się uśmiechnęła.
- Na razie nikt. Ale musicie przyznać, że mamy w klasie całkiem niezłych przystojniaczków, no nie? Hanna, widziałam że tobie się ktoś spodobał.
Gdy to usłyszałam, myślałam że zaraz zapadnę się pod ziemię. Aż tak bardzo było to wydać?
- No nie wiem... - Coś mnie hamowało przed powiedzeniem tego. Dobrze wiedziałem, że nie ma na tym świecie osób godniejszych mojego zaufania, niż własnie Su i Ann, ale chyba nie w tym rzecz. Nie poznałam jego charakteru. Pozory mylą. Ale te oczy... Tak niebieskie, że można by było się w nich utopić.... Stop! - Musicie przyznać, że Logan jest niczego sobie.
- No całkiem całkiem. Nie martw się, będzie twój. Jak każdy. - Pocieszyła mnie Su.
Gdy Annie to usłyszała, wybuchnęła takim śmiechem, jakiego nigdy nie słyszałam. Ja i Suzie spojrzałyśmy się na siebie, i również zaczęliśmy się chichrać jak oszalałe.

***

Gdy weszłam do łazienki od razu spojrzałam w lustro. Moim oczom ukazało się szczupłe ciało. Byłam najniższa ze swoich przyjaciółek, ale nie o wiele. Patrzyłam dużymi, szarymi oczami na swoje odbicie. Zaczęłam zmywać lekki makijaż i rozpuściłam warkocz. Teraz ciemnobrązowe, falowane włosy opadały mi do ramion. Wzięłam prysznic, i przebrałam się w piżamę. Wyszłam z łazienki i położyłam się do łóżka. Nagle naszła mnie potrzeba skorzystania z toalety. Jak mogłam o tym zapomnieć? Wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Zobaczyłam chyba najgorszą rzecz w moim życiu. Papier toaletowy się skończył! "Chusteczki" - pomyślałam. Musiałam gdzieś zgubić swoją paczkę. Dziewczyny już dawno spały. Poszłam się kąpać jako ostatnia. Nie chciałam ich budzić w takiej sprawie, zwłaszcza że wyglądały przeuroczo jak sobie chrapały.
Jedynym wyjściem było pójść do pana Richarda. Powiedział, że jest zawsze do naszych usług o każdej porze dnia i nocy. "Ciekawe czy w takiej sprawie też mi pomoże." - pomyślałam ubierając szlafrok i wyszłam z pokoju.
Gdy byłam w połowie drogi na parter, ktoś w oddali zawołał: "już ja was dopadnę!", i w tym momencie zza rogu wybiegł Logan z jakimś kolegą. Biegli wprost na mnie śmiejąc się. Logan chwycił mnie za rękę, i wyszeptał "Szybko! Musimy się schować. Potem wyjaśnię." Byłam zbyt oszołomiona by się z nim spierać. Po prostu pobiegam za nim. Kolega Logana podbiegł w prawo, a my w lewo. Wbiegliśmy do komórki z sprzętami woźnego. Chłopak usiadł na podłodze i przyłożył palec do ust. Cały czas się uśmiechał.
W mojej głowie był wielki zamęt. Myśli krążyły jak szalone. Co mam powiedzieć? Co mam zrobić? Boże, jaki on jest piękny! Czemu spotkałam akurat go? Czemu nie kogokolwiek innego? Czemu teraz? Czemu teraz gdy jestem nie umalowana? W piżamie? Wyglądam okropnie! Jak jakaś czarownica! Zniechęcę go tylko do siebie! Powinnam się odezwać? A może nic nie robić?
Siedzieliśmy w ciszy przez około 5 minut dla pewności że nikt nas nie goni. Czułam na sobie jego spojrzenie, ale ja każdym razem gdy na niego spoglądałam, jego piękne oczy były zwrócone ku górze.
- Więc właściwie, to czemu tu siedzę? - zabrałam głos jako pierwsza
- Masz na imię Hanna, prawda? - Kiwnęłam głową - chodzimy razem do klasy. Nie powiesz nikomu? - Kiwnęłam głową, tym razem w drugą stronę. - Chcieliśmy zrobić kawał staremu Richardowi. I prawie by się nam udało, gdyby Tyler posmarował klejem rękę Richarda, a nie moją. Richard się obudził, ale był cały w kleju. Tak jak ja. Tyler pomógł mi się uwolnić, i uciekliśmy. - Prawie nie słuchałam co on mówi. Jego głos mnie zahipnotyzował. Myślałam że zaraz zemdleję.
Zauważył że mu się przypatruje, wiec powiedział:
- Jesteście tu nowe? Większości z nas chodziła tu również do gimnazjum. Ale niektórzy tak jak wy przyszli dopiero do liceum. - W dalszym ciągu milczałam. Nie chciałam palnąć jakiegoś głupstwa. On dalej próbował nawiązać rozmowę. - Ludzie w większości są tu bardzo sympatyczni. - Cały czas się uśmiechał, jakby wszystko dookoła go bawiło.
- Hej, powiem Ci coś. Wiesz dlaczego choinka nie jest głodna? Bo jodła!
Gdy to usłyszałam zaczęłam się śmiać, ale po cichu. Dalej ktoś mógł nas znaleźć. Chłopak widząc moje rozbawienie próbował kontynuować rozmowę.  Prosił bym opowiedziała mu coś o sobie, więc zaczęłam niepewnie:
- Ogólnie to... - nie wiedziałam co powiedzieć.
- To może ja zacznę... - ucieszyłam się że mi przerwał. Nie byłam zbyt dobra w zawieraniu nowych znajomości i w przekonywaniu ludzi do siebie.
- Nazywam się Logan Wright, co już pewnie wiesz. Ogólnie to mieszkam w  Birmingham. Rodzice wysłali mnie tu żebym był "dobrze wychowanym młodym człowiekiem" - ostatnie cztery słowa wypowiedział z udawanym akcentem, co mnie rozśmieszyło. - tak jak chyba wszystkich tutaj. Heloł, szkoła dla... jak to było? Aha, bogatych i dobrze wychowanych dzieci pochodzących z dobrych i arystokrackich rodzin. - teraz twoja kolej.
-Eeee.... no.... więc.... - spojrzałam na Logana. Jego mina była niezwykle poważna, ale i tak wiedziałam że to tylko udawana reakcja, ale postanowiłam jednak wydusić z siebie coś więcej niż takie jęki. - Pochodzę z Polski... - zaczęłam.
- Z Polski? - powtórzył zdziwiony chłopak.
- Tak, z Polski. To taki kraj w środkowej Euro-
- Wiem, co to Polska. - powiedział stanowczym tonem przerywając mi, lecz po chwili się uśmiechnął - No dobrze, już ci nie przerywam.
- A więc. Przyjechałam do Wielkiej Brytanii jak miałam 8 lub 9 lat, nie pamiętam dokładnie. Z resztą moje przyjaciółki, Annie i Susan też. Powinieneś je kojarzyć, chodzimy razem o klasy... W każdym razie poznałyśmy się w 'międzynarodowej szkole', i szybko zostałyśmy przyjaciółkami, jako jedyne polki w tym przedziale wiekowym.
- Jak to jest przeprowadzić się do innego kraju? Ja praktycznie całe życie spędziłem w Birmingham albo Newrom...
- No wiesz, na początku nie było zbyt łatwo. Nie znałam nikogo, nie znałam języka... Moje ukochane przyjaciółki zostały w Polsce. Ale jak widać dałam radę, i ... Przeżyłam!
- Jak jest w Polsce? Chodzi mi no... w sumie o wszystko!
- Bardzo ładnie. To śliczny kraj. Co roku jeżdżę tam na wakacje żeby odwiedzić dziadków, i naprawdę, za każdym razem żal mi  stamtąd wyjeżdżać.... Te góry, lasy, polskie morze.... Cudownie...
- A jak ludzie? - chłopak widocznie się tym zainteresował.
-Cudowni! - odpowiedziałam jednym słowem. Jak zawsze bardzo rozmowna ja.
- No, ja na przykład kiedyś słyszałem że polki są na prawdę piękne, i teraz - spojrzał na mnie - mogę to w stu procentach potwierdzić.
Wbiłam wzrok w podłogę i oblałam się rumieńcem. Z jednej strony było mi miło to słyszeć i cieszyłam się. W końcu to Logan. Z drugiej jednak strony czułam się źle z tym komplementem. To było miłe, ale świadomość że ten chłopak zasypuje wszystkie dziewczyny w szkole takimi komplementami była nie do zniesienia. On nigdy nie będzie adorował jednej dziewczyny, bo po co komu jedna jak można mieć pięć? Bawi się i tyle...
Z tą myślą wstałam i oznajmiłam, że na mnie pora. Stwierdziłam, że lepiej nie iść już to Pana Richarda. Chłopak przypomniał mi wtedy że przecież są jeszcze toalety ogólnodostępne. Na śmierć o nich zapomniałam. Jedna z nich znajdowała się nawet na naszym piętrze.

- Odprowadzę cię do pokoju. Wolę mieć pewność że tam dotrzesz.
Szłam obok niego i nie mogłam wydusić z siebie ani jednego sensownego słowa. On był taki piękny. Doprowadził mnie pod same drzwi. Rzucił coś ma pożegnanie, uśmiechnął się i odszedł. Nawet nie wiedziałam co do mnie powiedział. Gdy spojrzałam w jego oczy, odleciałam. Teraz już wiem że bardzo głęboko wpadłam. Weszłam do pokoju, tym razem z rolką papieru toaletowego. Dziewczyny nadal spały. Poszłam załatwić swoją potrzebę i położyłam się do łóżka. Sprawdziłam godzinę na telefonie. Minęło zaledwie pół godziny, a ja zdążyłam na dobre zadurzyć się w nowo poznanym chłopaku. Leżałam w łóżku i myślałam tylko o jednym. W sumie o dwóch rzeczach. O jego oczach. Morskich, jak ocean. I o jego uśmiechu. Pięknym i idealnym, jak u jakiegoś anioła. To były moje ostatnie myśli przed zaśnięciem.

Akademia NewromWhere stories live. Discover now