Rozdział 8

451 46 10
                                    

Tobias
Wracam do domu i widzę moją ukochaną siedzącą przy stole i piszącą coś.
- Hej - mówię w drzwiach.
- Hejka. Masz jakiś pomysł na nowy program szkolenia dla nowicjuszy?
- Nie.
- A ja chyba mam - mówi po chwili milczenia. - Ubieraj znowu te buty.
- Po co?
- Idziemy na salę treningową.
- Ok.
Kiedy jesteśmy już na miejscu, ona podchodzi do worka bokserskiego i zaczyna walić z całej siły. Pamiętam kiedy ćwiczyła w nocy. Tylko wtedy worek prawie się nie ruszał. Teraz, za każdym uderzeniem odlatuje na co najmniej pół metra.
- Kiedy ostatnio waliłaś w ten worek, on ledwo drgnął. A teraz? Znowu ćwiczyłaś po nocach?
- Nic nie ćwiczyłam poza ratowaniem miasta i włarzeniem w serum śmierci. No może jeszcze trochę biłam się z ludźmi erudycji i twojej matki - mówi sarkastycznym tonem - Idziemy na ring?
- Ok.
Podchodzimy do miejsca na którym tyle osób straciło przytomność, a nawet zostalo wylanych do bezfrakcyjnych.
- Tylko nie zrób mi krzywdy.
- Postaram się.
Wchodzimy na podwyższenie z przeciwnych jego stron i odrazu stajemy w odpowiednich pozycjach.
- Trzy.. Dwa..- odliczam - Jeden.. START!
Teraz Tris się zbliża i zaczyna atak. Próbuje uderzyć mnie w szyję - jestem z niej dumny bo to ja ją tego nauczyłem - ale ja skutecznie blokuję cios lewą ręką. Natychmiast walę prawą ręką w jej brzuch - przynajmniej próbuję bo od razu spuszcza ręce akurat w miejsce mojego celu.
- Myślałeś że mnie przechytrzysz? Jak tak to się myliłeś. Za dużo walczyłam przez ostatni rok, żeby przegrać z chłopczykiem który boi się uderzyć swoją narzeczoną.

Tris
Po dziesięciu minutach walki Tobias staje i opiera ręce o kolana.
- Możemy kończyć? - pyta sapiąc - trochę się zmęczyłem.
- Właśnie widzę. Dyszysz jakbyś przebiegł maraton.
- Walka z tobą jest trudniejsza od przebiegnięcia maratonu.
- Oj nie wydaje mi się.
Mówię schodząc z ringu.
- Właśnie. Zapomniałam że miałam cię spytać o pomysły na program szkoleniowy.
- Mam jeden.
- To dawaj.
- Więcej gier. Takich jak walka o flagę.
- Dobre to. Tylko znasz jakieś fajne gry nieustraszonych które nadawały by się dla nowicjuszy?
- Na przykład przerobiona gra w zadania. W oryginalną możemy zagrać dzisiaj w nocy ze znajomymi.
- O co w niej chodzi?
- Jak wyjdziemy ze wszystkimi w to się dowiesz. Chodź. Pójdziemy do nich.
Dziesięć minut później jesteśmy obok mieszkania Uriaha i Zekea. Pukamy. Od razu ktoś podbiega i otwiera drzwi. Jest to Uriah. Ten sam Uriah, co przed wyjazdem do Agencji. Ten wesoły Uriah z tym jego wiecznym radosnym blaskiem w oku.
- Hej! Co tam!? - woła widząc nas.
- Hej! Możemy wejść? - pyta od razu Tobias.
- Jeszcze się pytasz? No pewnie!
Wchodzimy do ich mieszkania.
- Zeke! Tris i Tobias przyszli!
Po schodach zbiega przyjaciel Cztery. Podchodzi do mojego narzeczonego i witają się w ich męski sposób.
- No co jest? - pyta Zeke.
- Chcecie iść zagrać z nami dzisiaj wieczorem w zadania?
- No pewnie! Myślisz że przepuściłbym taką akcję?! Uriah, a ty idziesz?
- Jasne! Będzie mega. Mam już kilka zadań dla was!
- To super.
- A kto jeszcze będzie?
- Jeszcze nie wiemy. Do was pierwszych przyszliśmy.
- To idziemy z wami po następnych.
- OK.
Wychodzimy z ich dużego mieszkania i idziemy do Christiny. Zastajemy tam ją siedzącą z Matthews.
- Hej! Idziecie grać z nami w zadania?
- Pewnie! Weźmiemy tylko nasz zapas alkoholu!
- Przyda się!
Pięć minut później idziemy do Reszty naszych przyjaciół, którzy traktują to wyjście jako super okazję do zagrania w najlepszą grę nieustraszonych i chyba tylko ja i Christina nie wiemy o co w niej chodzi. Wszyscy zabierają ze sobą dużo alkocholu. Wskakujemy do pociągu i Tobias zaczyna mówić.
- Dla tych co nie znają tej zajebistej gry, wytłumaczę o co chodzi. Dajemy sobie nawzajem zadania. Wykonujący, przed zrobieniem tego co ma zrobić, pije pięć łyków alkoholu. Kto nie zrobi tego co miał musi wypić całą butelkę alkoholu na raz. Do zadań mogą zgłaszać się chętni. Na przykład moim pierwszym zadaniem było zrobienie sobie tatuażu. To zaczynamy!
Pierwszy na ochotnika zgłasza się Zeje, który musi zrobić coś co chce zrobić od bardzo dawna ale się boi. Na początku nie wiem o co chodzi, dopóki nie podchodzi on do Shauny i nie wyznaje jej miłości.
Następny jest Tobias. Dostaje odemnie zadanie. Musi skoczyć z nami na tyrolce z budynku Hancoka.

Hej! Przepraszam że nie pisałam ale nie miałam weny i czasu. Mam duży ogród o który trzeba dbać, a na dodatek miałam dużo nauki.
Jeśli rozdział Ci się spodobał zostaw po sobie jakiś znak. To naprawdę bardzo motywuje. 😉

Niezgodna - Inny (nie)koniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz