RAZ DWA TRZY, DZIŚ PRZYJACIELA STRACISZ TY!

37 4 0
                                    

RAZ DWA TRZY, DZIŚ PRZYJACIELA STRACISZ TY!

- Felix, wstawaj!
Sandman przetarł oczy i spojrzał przed siebie. Nad nim stał jego przyszły przyrodni brat - Brad.
- Jeszcze pięć minut. - Odwrócił się na drugi bok i przykrył się mocniej kołdrą.
- O nie mój drogi! Jest już jedenasta! - Brad zaczął ciągnąć za jego kołdrę.
- Dobra już wstaję! - Usiadł na łóżku i przeczesał dłonią swoje blond włosy. Spojrzał z wyrzutem na winowajcę jego niewyspania. - Zadowolony?
- Tak. - Uśmiechnął się szeroko i pokazał mu język. - Masz pół godziny na przebranie, zaraz idziemy do przedszkola. - Kiedy to powiedział wyszedł z pokoju, zostawiając Felix'a samego.
- Dlaczego ja? - Spojrzał w sufit.
Niestety nie otrzymał żadnej odpowiedzi.
Westchnął i wstał z łóżka. Wiedział, że teraz kiedy jest w ostatniej klasie szkoły średniej musi wszędzie się zgłaszać by zdobyć punkty do uczelni. Ale jego przyszły brat przeszedł samego siebie - w każdej wolnej chwili zamiast odpoczywać, jeździł to do przedszkola, to do jakiegoś ośrodka by pomóc dziecią i zdobyć kilka punktów za każdą wizytę. Felix był przekonany, że Brad'owi nie robi tego tylko dla siebie. Wiedział, że jego rodzinny geniusz konkuruje z Charlie i Spencer w zdobyciu jak największej ilości punktów i pokazaniu innym, że są zerem.
Podszedł do szafy i wyjął z niej potrzebne ubrania. Następnie wszedł do swojej własnej łazienki - był to jeden z plusów mieszkania w domu swojej przyszłej, nowej rodziny.
Spojrzał w lustro. Miał wory pod oczami, po tym jak w domu Oscar'a zgasły światła razem z Brad'em i resztą wrócił do domu. Kiedy Oscar wrócił do nich z łazienki był jakiś dziwny, miał inny wyraz twarzy. Spojrzał w jego stronę. Felix był pewien, że coś się stało. W jego oczach wyczuł s t r a c h.
Chciał z nim pogadać, ale przy chłopak nie było sensu, od razu chcieli by wiedzieć o co chodzi.
Umył zęby i przegrał się w czarne spodnie i koszulę w czarno-czerwone kraty.
Przeczesał swoje włosy i założył na nie Full Cap, w weekendy nie dbał zbytnio o ułożenie swoich włosów i ubierał na nie czapki.
Gotowy zszedł na dół, przy wejściu czekał już na niego lekko zdenerwowany Brad, który co sekundę sprawdzał czas w swoim zegarku na ręce.
- Spóźnimy się. - Powiedział z udawanym  wyrzutem, kiedy Felix zakładał swoje Vans'y.
- Weź już wyjdź. - Otworzył drzwi i popchnął go na podwórko.
- Cześć. - Parę metrów od nich stał Oscar. - Felix, możemy pogadać? - Spojrzał na znacząco Brad'a. - W cztery oczy.
Felix zaciągnął przyjaciela kilka kroków dalej, Brad poszedł zamknąć drzwi.
- O co chodzi? - Spytał patrząc mu w oczy, nadal widział w nich nie tego Oscar'a co znał.
- Wychodzicie gdzieś? - Zaczął zmieniać temat.
- Tak. Trochę się spieszę. - Odparł, kopiąc rogiem buta dół w ziemi. - Może spotkamy się wieczorem. Pogadamy jedząc dobrą pizzę jak co tydzień. - Uśmiechnął się i poklepał go po ramieniu.
- Dziś nie mogę. - Spojrzał w dół.
- Jak to?!?! Dziś sobota, od kiedy się przyjaźnimy każdy sobotni wieczór spędzamy razem, oglądając jakieś horrory lub grając w gry.
- Umówiłem się z Grace.
- No tak, dziewczyna ważniejsza niż kumple. Super. - Miał dość, chciał pogadać z Oscar'em. Musiał mu powiedzieć o swoim s e k r e c i e. Nie mógł już dłużej tego przed nim ukrywać.
- Felix, nie chodzi o to. Zawsze będę o tobie pamiętał, ale muszę też poukładać swoje życie. Przecież całe życie nie będziemy kawlerami.
- Chłopie mamy dopiero osiemnaście lat! A ty już myślisz o przyszłości, która będzie za kilka lat. Powiedz po prostu, że ona omotała cię wokół palca i ja już się nie liczę. Przyjaciół ma się do kiedy oni się nie zakochają. - Odchylił głowę do tyłu i ścisnął mocno dłonie w pięści. Był wściekły miał ochotę coś rozwalić.
- Sandman, to nie tak, nie rozumiesz... - Felix, jednak nie chciał go więcej słuchać i mu przerwał.
- Chodźmy! - Złapał Brad'a mocno za ramię i minął bez słowa Oscar'a.

***

- Oto wasz nowy opiekun Felix! - Dzieci zaczęły klaskać.
Sandman czuł się trochę dziwnie, wręcz niezręcznie. Nie wiedział co zrobić, nie że się bał dzieci, po prostu nie lubiał przebywać z dziećmi, bo co chwilę plakały. Miał z tym doświadczenie, kiedy jako siedmioletni chłopczyk zajmował się swoim kuzynem, który co chwilę wybuchał płaczem, kiedy to Felix chciał się z nim bawić.
Wyrwał się z zamyślenia i zobaczył, że w środku budynku nikogo nie było, wszyscy bawili się na dworzu.
- Ej. - Ktoś pociągnął go za jego koszulę, spojrzał w dół. - Fajna czapka, mogę przymierzyć? - Przy nim stała malutka dziewczynka o kasztanowych włosach, związanych w warkocza. Kucnął.
- Nie powinnaś bawić się z resztą i Brad'em?
- Wolę ciebie. Rosie. - Wyciągnęła przed siebie rękę. Felix odrobine się zdziwił. - Nie gryzę, mam tylko sześć lat.
- Strasznie lubisz gadać. - Uśmiechnął się, ściskając jej małą, drobną dłoń.
- To mogę tą czapkę? - Nie czekając na jego odpowiedź ściągnęła mu ją z głowy i założyła na swoją. - Jak wyglądam? - Przyjechała rękoma po swojej błękitnej sukience.
- Pięknie. Ale teraz oddaj.
- Oddam, jeśli weźmiesz mnie na barana.
Westchnął, pochylił się i pozwolił jej usiąść na swoje braki.
- To gdzie idziemy? - Spytał, kiedy wyszli z budynku i skierowali się na plac zabaw, z którego było słychać krzyki bawiących się dzieci.
- Na chustkę. Kocham się bujać! - Ożywiła się ciągnąć go lekko za włosy.
Nagle zaczął dzwonić jego telefon, postawił Rosie na ziemi.
- Zaraz wracam. - Dziewczyna posmutniała, kucnął, aby móc jej spojrzeć prosto w oczy. - Tylko sprawdzę kto się do mnie dobija i idziemy na huśtawkę.
- Obiecujesz? - Spytała patrząc na niego  oczami biednego pieska.
- Tak, a po za tym masz coś co należy do mnie. - Dźgnął ją lekko w żebro. Rosie zaśmiała się.
Stanął i odszedł od dziewczynki, stanął na rogu przedszkola. Oparł się o ścianę i odblokował telefon.
Miał pięć nieodebranych połączeń od Oscar'a. "Niech ma za swoje, nasza przyjaźń powinna być ważniejsza biz jakaś laska!" - Zauważył, że ma trzy wiadomości. Otworzył je. Były one od Oscar'a.
" Wiem, jestem ostatnim kretynem, ale może jednak masz czas na dzisiejszy wieczór?"
"Błagam Felix odpisz, muszę z tobą o czymś pogadać. To mega ważne."
" Odbierz ten głupi telefon, jesteśmy przyjaciółmi i musimy się wspierać, a ja potrzebuję twojej pomocy.
Od tego zależy moje życie."

Miał odpisać koledze, ale otrzymał nową wiadomość. Otworzył ją nie patrząc na nadawcę. Wiadomość była następująca:

" Nie chcesz mu wybaczyć?
Jesteś bardzo wściekły, że jesteś numerem drugim?
Ciekawie, jakby Oscar, zareagował, gdyby dowiedział się dlaczego tak naprawdę pomogłeś mu pozbyć się Ali, nieprawdaż?
Bądź grzecznym chłopcem i uważaj komu ufasz.
                                                    A."

Pretty Little Secrets | 5SOS TV TFC BaMWhere stories live. Discover now