KTOŚ TU JEST BARDZO NIEGRZECZNY...

91 8 4
                                    

KTOŚ TU JEST BARDZO NIEGRZECZNY...

- Ari? - Z dołu było słychać głos jej mamy.
- Już idę! - Aria przeciągnęła się na łóżku, na którym do tej pory leżała, wyłączyła telewizor i zeszła na dół po drewnianych schodach do kuchni, w której czekała już na nią rodzicielka. Tak jak Ari miała czarne włosy, które niedawno ścieła, bo uważała, że są już zbyt długie. Jej mama, kiedy nie była w pracy nie patrzyła jak się ubiera, nie brała zbytniej na to uwagi i przeważnie chodziła w dresie. Swoje włosy spieła w niedbałym kok i nie podkreśliła swoich pięknych, ciemnnych oczy makijażem. Na jej twarzy można już było zauważyć kilka zmarszczek.
- Siadaj. - Kazała usiąść córce obok siebie przy wielkim stole, który dostali w spadku bo dziadku.
- Coś się stało? - Spytała z troską, kładąc swój telefon na stole.
- Pojutrze ma urodziny Oscar, kupiłaś mu już coś?
Aria kompletnie zapomniała o urodzinach brata cała sprawa z Ali sprawiła, że zapomniała o tym najważniejszym dniu. Spojrzała przepraszającym wzrokiem na mamę.
- Czyli ty też nic nie kupiłaś. - Ari zauważyła, że ma na kolanach swoją torbę, zaczęła w niej grzebać, aż w końcu znalazła to czego szukała - portfel. Wyciągnęła z niego kilka banknotów i podała je córce.
- Jedź i mu coś kup. - Dała jej też kluczyki od swojego samochodu.
- Ale ja nie mam prawa jazdy, zapomniałaś?
- Aż tak tutaj policja nie jeździ, jedź szybko.
Popchnęła córkę do wyjścia.
Aria lekko westchneła i pojechała do centrum handlowego.

***

- Co mogę mu kupić? - Zapytała przez telefon Spencer, z którą rozmawiała przez telefon.
- A bo ja wiem. Może kup mu... - Przyjaciółka zaczęła się zastanawiać. - Kup mu jakiś ładny perfum i jakąś oryginalną bluzę, napewno mu się spodoba.
- Aria? - Usłyszała za sobą jakiś męski głos, odwróciła się, za nią stał brat Hanny - Oscar.
- Oddzwonię za chwilę. Pa. - Rozłączyła się. - O, hey, nie wiedziałam cię. - Uśmiechnęła się słabo do chłopaka.
Zmierzyła go od stóp do głowy, Oscar miał na sobie białą bluzę na długi rękaw i do tego dobrał czarne, porwane na kolanach spodnie. Na stopach miał czarne vansy.
- Rzadko tutaj jestem. - Uśmiechnął się krzywo i podrapał się po karku. - Kupujesz dla Oscara? - Wskazał na perfum, który miała w ręku.
Spojrzała na perfum i od razu położyła go na miejsce.
- Tak, tylko kompletnie nie wiem, który.
- Mogę ci pomóc. - Zaproponował, dziewczyna spojrzała na niego. - Ale jeśli nie chcesz, to okey. I tak muszę też kupić coś Hannie.
- Już wybrałeś jej jakiś? - Rozmowa między nimi była dość dziwna, ale Oscar wydawał się jej ostatnią deską ratunku, przyjaźnił się blisko z jej bratem i wiedział jaki ma gust.
- Ten sklep to istny labirynt, dużo jest świetnych perfumów, ale dla siostry muszę wygrać tej najlepszy.
- Polecam Coco Chanel, ona wprost je uwielbia. - Uśmiechnęła się do niego.
- A, no na pewno nazwa mi dużo mówi. - Zaśmiał się.
- Chodź. Zaprowadzi cię tam, jeśli ty pomożesz mi z prezentem dla brata. - Oscar zgodził się na umowę i Ari wzięła go za rękę, lekko się rumieniąc i zaciągnęła go do odpowiedniego stoiska.

***

- Ta bardziej pasuje. - Wzięła i przełożyła mu jedną z bluzek.
- Serio? - Spojrzał na nią niepewnie.
- Nie denerwuj mnie. - Wypchneła go do przymierzalni.
Czekając na niego, zaczęła przeglądać inne bluzy.
- I jak? - Odwróciła się i zobaczyła, że Oscar wychodzi z przymierzalni, obciągając bluzkę i tym samym zobaczyła kawałek jego klaty. Zarumieniła się lekko.
- Świetnie. - Wzięła do góry kciuk.
- To teraz ja ci coś wybiorę, czekaj chwilę.
Zniknął za kurtyną. Po chwili wyszedł przebrany i wziął ją za rękę i zaprowadził do działu żeńskiego. On stanął po jednej strony, ona po drugiej. Podczas szukania ich palce sie stykneły.
Spojrzeli na siebie, uśmiechnęła się lekko do niego, on jednak odwrócił wzrok.

***

- Nigdy więcej zakupów. - Oscar oparł się o oparcie krzesła.
- Fajnie było. - Aria wzięła łyk swojego cappuccino.
Kiedy już obeszli wszystkie sklepy, na koniec postanowili usiąść przy kawiarence. Ari przypomniała się ich kłótnia z Alison, kiedy siedziały tutaj w piątkę razem przed wielką imprezą roku, na której Ali została pośmiewiskiem.
- Jesteś? - Oscar wyrwał ją z zamyślenia.
- Co? Tak, tak, jestem. - Mrugneła parę razy oczami, nie wiedziała dlaczego, ale czuła się jakby znała Oscara całe życie, świetnie z nim robiło jej się zakupy, on doradzał jej, ona mu.
Nagle zadzwonił jego telefon.
- Przepraszam, to pilne. - Odebrał telefon, Aria zaczęła patrzeć na ludzi wokół, nie chciał aby Oscar pomyślał, że przysłuchuje się jego rozmowie.
- Sorry, muszę lecieć. - Wstał z krzesła. - Dziękuję za pomoc w wybraniu perfumu. - Nachylił się do niej i dał jej buziaka w policzek i sobie poszedł.
Montgomery uśmiechneła się i dotknęła dłonią policzka, na którym czuła dziwne mrowienie. Nie wiedziała dlaczego ale było jej trochę smutno, że Oscar musiał już iść, a tak świetnie im się razem rozmawiało...
Z rozmyślenia wyrwał ją dźwięki z telefonu, świadczący o nowej a wiadomości. Otworzyła ją i wstrzymała oddech.

" Oj Ari, Ari... Bardzo nie ładnie jest podrywać chłopaka swojej przyjaciółki - nawet jeśli to jej były...
Ciekawe co by powiedziała twoja świniula?
                                                    A."

Pretty Little Secrets | 5SOS TV TFC BaMWhere stories live. Discover now