ZNAWCZYNI LAKIERÓW SIĘ ZNALAZŁA...

28 6 11
                                    

ZNAWCZYNI LAKIERÓW SIĘ ZNALAZŁA...

- Fuck! - Przewróciła się na drugi bok.
Po chwili jakiś dźwięk znowu dobiegał z dołu. "Chcę tylko się wyspać przed jutrzejszym wieczorem. Czy ja tak dużo wymagam?" - Hanna przetarła dłońmi oczy. To właśnie dziś kończy siedemnaście lat, nie mogła doczekać się tego dnia - to właśnie od dzisiejszego dnia, Oscar lub tata nauczy ją prowadzić samochód. Usiadła i przeczesała dłonią swoje potargane i poplątane włosy. Spojrzała na lusterko wiszące na ścianie. Na prawym policzku miała czerwony ślad od poduszki. Ziewnęła raz jeszcze i wyszła z pokoju. Kiedy otworzyła drzwi od swojej sypialni, od razu przywitał ją jej piesek - Dot.
Kucnęła i przywitała się ze zwierzęciem, głaszcząc je po grzbiecie.
Ziewnęła głośno i zeszła do kuchni.
Jak przeczuwała w kuchni był jej brat Oscar. Miał na sobie proste, porwanie na kolanach, białe jeansy i długą, niebieską podkoszulkę. Chyba niedawno wstał, jego blond włosy były ułożone we wszystkie strony, kompletny nie ład.
- Dzięki, że dałeś mi się wsypać! - Krzyknęła, ponieważ zauważyła, że w uszach miał swoje czerwone słuchawki.
Oscar przestał mieszać drewnianą łyżeczką w patelni, ściągnął słuchawki i odwrócił się do Hanny.
- Hej. - Schylił się i wyciągnął coś z dolnej szafki. Wyciągnięta rzecz miał za plecami i podszedł do siostry z wielkim uśmiechem na ustach. - Najlepszego siostra! - Wyciągnął za pleców zapakowany w ozdobny, w neonowo zielonym kolorze pudełko.
Hanna przytuliła go z całej siły.
- Nie musiałeś nic kupować.
- Tak, jasne. Później byś się nie odzywała. - Pocałował ją we włosy.
Odsunęła się od niego, Oscar patrzył na jej prezent. Swoim równo upiłowanym paznokciem zerwała papier. Otworzyła pudełko.
W środku były najnowsze buty od Miu Miu. Były to czarne, na małym koturnie butki. Marzyła o nich, kiedy zobaczyła je pierwszy raz na wystawie.
- Dziękuję! Dziękuję! - Ścisnęła go jeszcze raz tylko, że mocniej.
Nagle poczuła zapach spalenizny.
- Czujesz? - Spytała?
Oscar wziął głęboki wdech i otworzył szeroko oczy.
- Twoje śniadanie!
Pobiegł szybko do patelni, lecz niestety było już za późno, ze śniadania  zostały tylko spalone okruchy.
Złapał się za głowę.
- A wstałem tak wcześnie, by kupić wszystkie składniki i zrobić śniadanie.
Hanna zaśmiała się.
- Jako solenizantka zapraszam cię na śniadanie w galerii.
Brat odwrócił się do niej.
- Ale to ja stawiam.
Hanna uśmiechnęła się chytrze.
- Jak tam sobie chcesz.

***

- Może ten? - Oscar wskazał na bordowy lakier.
- Nie będzie pasować do mojej sukienki na bal. - Hanna skrzywiła usta.
Po wspólnie zjedzonym śniadaniu - sałatka warzywna z sosem śmietankowo ziołowym - postanowili pójść na ostatnie zakupy przed balem, który miał już się odbyć za niecały tydzień.
- Masz już garnitur? - Spytała, przeglądając perfumy.
- Ten co miałem w tamtym roku. - Wzruszył ramionami, przeglądając lakiery. Nie mógł uwierzyć własnym oczom jak duża była paleta kolorów lakierów do paznokci.
- Faceci, dopóki nie śmierdzi i nie jest zbyt porwana nosicie do końca. - Mruknęła pod nosem.
- Oscar? - Usłyszeli za sobą wysoki głos.
Za nimi stała średniego wzrostu blondynka. Miała takie same, kremowe vansy co Hanna.
Co za suka!
- Han, to Grace. Grace, to moja siostra Hanna. - Oscar przedstawił je sobie.
- Miło mi. - Grace uśmiechnęła się pokazując swoje zbyt białe zęby. "Pewnie wybielała" - pomyślała z goryczą Hanna.
Zapadła między nimi głupia cisza.
- To co kupujecie? - Spytała Grace, chowając dłonie do tylnych kieszeni spodni.
- Wybieramy lakier do paznokci na bal. - Odparł dumnie Oscar, jakby było się czym chwalić.
Grace podeszła do stoiska z lakierami.
- Bordowy jest najlepszy.
- Mówiłem jej! - Oscar ucieszył się, że dziewczyna popiera jego zdanie.
Hanna jednak udała, kiedy nikt nie widział, że wymiotuje.
Jej brat i Grace byli pogrążeni w rozmowie na temat lakierów do paznokci.
Zachowali się jakby wcale obok nich nie było Hanny.
Wyjęła swój telefon.
- Dzwoni koleżanka, zaraz wracam. - Wymyśliła wymówkę i oddaliła sie od nich.
Jednak oni nie zauważyli jej odejścia.
Z telefonem przy uchu podeszła do stołu ze szminkami.
Schowała telefon do kieszeni spodni l zaczęła szukać odpowiedniego koloru, pasującego do jej sukni na bal.
- To jego dziewczyna? - Hanna odwróciła się za nią stał kumpel z drużyny jej brata - Calum. Wskazał na gadających nieopodal Oscara i Grace.
- Tylko znajoma.- Odparła, nie czekając na jego reakcje odwróciła się do niego plecami i przeglądałam szminki.
- Widzę, że jesteś wściekła, wiedząc, że Oscar ma dziewczynę i tym samym jesteś na drugim miejscu. - Stanął obok niej.
- Wcale nie jestem wściekła! - Powiedziała, to dość głośno, że przechodni stojący przy nich odwrócili się  w nich stronę ze zdziwieniem wypiasanym na swoich twarzach.
- Twoja pulsująca na szyi żyłka mówi co  innego. Ta jest ładna. - Podał jej do ręki szminkę o mocno czerwonym odcieniu.
Położyła ją na miejsce.
- Nie będzie mi pasować do kreacji. - Wyjaśniła mu swoje zachowanie.  - A po za tym nie mogę jej kupić, bo nie wzięłam pieniędzy.
- To nie problem.- Usłyszała po chwili. Calum wziął szminkę i poszedł w stronę kasy. Hanna mogła mu uciec, miała dość jego towarzystwa, jednak coś kazało jej zostać i czekać na niego.
Po chwili wrócił. Dał jej zapakowaną w ozdobną torebeczkę szminkę.
- Nie mogę tego przyjąć. - Odparła.
- Weź i nie marudź. Potraktuj to jako prezent urodzinowy od mnie. - Uśmiechnął się. - Ta szminka będzie świetnie wyglądać na twoich ustach. - Podszedł do niej bliżej.
Hanna wstrzymała oddech.
Calum z niewyraźnym wyrazem twarzy poprawił jej kosmyk włosów. Następnie nachylił się i złożył na jej ustach soczysty pocałunek.
Po chwili odsunął się od niej.
- Muszę lecieć. To miłych urodzin.
Dał jej torebkę i ruszył w stronę wyjścia.
Kiedy odszedł dotknęła lekko ust. Nadal czuła dotyk jego warg. Jej usta paliły, potrzebowały jego ust.
- Idziemy. - Jak na zawołanie za nią pojawił się Oscar.
- Ttttak.... Yyyy...jasne. - Zająkała się. Zachowanie Caluma lekko wyrwało ją z równowagi.
- Wszytko w porządku? - Oscar zaczął się lekko o nią martwić.
- Tak, idziemy.
Przeczesała dłonią swoje włosy i ruszyli w stronę wyjścia.
Nagle zadzwonił jej telefon. Wyciągnęła go z kieszeni spodni. Wpisując hasło, modliła się aby ta wiadomość nie była od Caluma.
Jednak po jego przeczytaniu, żałował, że nie wolała jednak od niego.
Wiadomość była następująca:

"Hanna dobranie odpowiedniego koloru lakieru nie jest chyba twoimi największym zmartwieniem, co nie?
Żartujesz!
Serio?
To spoko powiem twojemu bratu jak ostatnio zaszalalas z jego kolegą...
A."

Hej, wróciłam. Ktoś tęsknił czy mam już tego nie pisać?
Rozdziały będą co 2 tyg w piątki lub soboty, zależy jak będzie z wena :3

Miłego wieczoru

Jessica

xoxo

Pretty Little Secrets | 5SOS TV TFC BaMHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin