Rozdział XXVI

4.1K 245 45
                                    

*Nami

Następnego dnia ponownie budzę się późno. Wczoraj rozmawiałam jeszcze długo z Leo o wszystkim; kilka razy udowadniał mi, że kocha tylko mnie, ale nie potrzebowałam tego. Ufam mu i wierzę, nie okłamałby mnie w takiej sprawie.

Spoglądam na chłopaka. Jeszcze śpi, więc wstaję cicho z łóżka, wybieram jakieś ciuchy i idę się ubrać. Tylko mój największy błąd to to, że nie zamykam drzwi, ponieważ kiedy jestem kompletnie naga, on wchodzi do łazienki i kładzie mi ręce na brzuchu. Od razu próbuję się zakryć, ale Leo mi to skutecznie uniemożliwia.

-Nie bój się-mówi ze śmiechem. Przyciąga mnie do siebie jeszcze bliżej. Całuje w policzek.-Jesteś śliczna, Misiu-szepcze mi do ucha, a ja się rumenie. On, widząc to, delikatnie się uśmiecha.

-A ja próbowałam cię nie obudzić-jęczę, zrezygnowana.

-Aż tak bardzo nie musisz się starać-ponownie szepcze, a później odwraca mnie w swoją stronę, ściąga bokserki i we mnie wchodzi. Cicho jęczę, ale zauważam pewną rzecz i odpycham go od siebie, a on ze mnie wychodzi.

-Nie masz kondoma, nie dojedziesz, przykro mi-mówię i się śmieję.

Leo do mnie podchodzi i łapie mnie za tyłek.

-To była najbardziej chamska rzecz, jaką mi zrobiłaś, Misiu-mówi.-A ja tak szybko się nie poddaję. Zaraz to dokończymy. A spróbuj się tylko ubrać.

Leo wychodzi z łazienki. Stoję tam teraz sama, delikatnie zdyszana. Jednak trochę we mnie był. Przeczesuję ręką poplątane włosy, a chłopaka wraca tylko tym razem ma kondoma w ręce. Tak, mogłam się tego spodziewać. Tak łatwo nie odpuści. Zakłada go na siebie i się do mnie przybliża, ale ja postanawiam go zaskoczyć, i obejmuję go jedną nogą w pasie, powodując, że Leo we mnie wchodzi. Chłopak jest zdziwiony, czyli mój pomysł przyniósł skutki. Jego zdziwienie nie trwa jednak długo, ponieważ czuję jak szybko się we mnie porusza i z mojego gardła wydobywa się cichy okrzyk. Kiedy chłopak dochodzi, nie pozwala mi tego zrobić i ze mnie wychodzi. Ściąga prezerwatywę i ją wyrzuca. Później ze śmiechem patrzy się na moją zdenerwowaną twarz.

-Ja takie pozycję wykorzystuję, a ty nawet mi dojść nie pozwolisz?-pytam, wściekła i zdyszana.

Leo się do mnie uśmiecha i podchodzi.

-Jesteś cudowna, zaraz dojdziesz-mówi, klęka, a później czuję jego język w sobie. Jestem zdziwiona tym uczuciem, zazwyczaj robi to z palcami. Oddycham głęboko. Nie potrzebuję dużo czasu, żeby dojść. Wraca do pozycji stojącej i się do mnie uśmiecha.-Cudowna-powtarza to, co wcześniej. Ubiera na siebie bokserki i wychodzi z łazienki, zastawiając mnie samą, w lekkim szoku. Teraz już muszę wziąć prysznic...

Kiedy spod niego wychodzę, ubieram się, ale nie maluję. Leo zdążył mnie już wykończyć. Wychodzę z łazienki i idę do chłopaka. Leży na łóżku; ma w ręce telefon. Kładę się obok niego.

-Gdzie idziemy?-pytam.

-Do łóżka-odpowiada, odkłada telefon i sadza mnie sobie na kolanach.-Nie jest ci gorąco?-pyta.

-No jest-przyznaję. Chłopak bez słowa ściąga mój podkoszulek.

-Od razu lepiej-mówi. Przewracam oczami.

-Mam ochotę na loda-mówię i kiedy słyszę śmiech Leo, orientuję się, jak to zabrzmiało.

-Ja też-przyznaje Leo. Sadza mnie teraz na łóżku i wstaje.-Zaraz pójdziemy, wezmę tylko prysznic.

Kiwam głową, a kiedy chłopak znika mi z oczu, ubieram ponownie podkoszulek. Czekam na Leo piętnaście minut, a później wychodzimy z hotelu i idziemy na lody. Ja chcę czekoladowego, ale Leo bierze śmietankowego, jednocześnie dając mi coś do zrozumienia. Okay, niech mu będzie. Później idziemy jeszcze na plażę. Tylko tym razem stramy się unikać pustych blondynek. Nie udaję nam się to w pełni, w końcu jakaś plastikowa dziwka nas zaczepia. Przynajmniej ta jest brunetką.

-Cześć-mówi.-Jestem Calani.

Boooże, zaczyna się.

-Gdzie Ken, Barbie?-pytam, nie pozwalając Leo odpowiedzieć.

-Co masz na myśli?-pyta.

Nie specialnie się nią przejmuję, tylko zaczynam nucić pod nosem.

-I'm Barbie Girl, in my Barbie World.

-Jesteś niegrzeczna-narzeka dziewczyna.

Nie przejmuję się tym jednak zbytnio i kontynuuję.

-Life is plastic, it's fantastic.

-Ty też powinnaś się więcej malować, może zniknęły by ci te blizny!-ciągnie dalej dziewczyna.

A ja postanawiam zakończyć trochę swoją piosenkę.

-COMEONE BARBIE, LET'S GO PARTY!-Zaczynam tańczyć. Słyszę śmiech Leo.

-Dziwka-mamrocze Calani i odchodzi.

Zaczynam się śmiać, a Leo do mnie dołącza.

-Tak już możesz załatwiać probelmy-mówi i całuje mnie w policzek.

Po całym dniu spędzonym na plaży i w morzu w końcu wracamy do hotelu. Przez drogę rozmawiam przez telefon z Chloe, Shavaną i mamą. Od tej ostatniej dowiaduję się, że ta cała jej dziewczyna się do niej wprowadza. No trudno.

Kiedy kończę już rozmowę z wszystkimi, jesteśmy całkiem blisko domu. Ale nagle podbiega do nas jakaś dziewczyna, jak na moje oko dwunastolatka, i mówi do mnie. Tak do mnie nie do Leo.

-Przepraszam, umiesz może grać w siatkówkę?-pyta. Ma okropnie radosny głos, od razu chcę mi się uśmiechać. I jeszcze propozycja grania w siatkówkę. Ah... cudownie!

-No tak, umiem, a co się stało?-pytam.

-Dobra, posłuchaj-zaczyna.-Takie dwie dziewczyny cały czas się ze mnie śmieją, że nie umiem grać, a jestem kapitanem szkolej drużyny. I chcę im udowodnić, że umiem grać, ale powiedziały, że mogą grać tylko dwa na dwa, a ja nie mam osoby do pary, więc... Proszę, zgódź się! Dadzą mi spokój!-Łapie mnie za rękę.-No proszę!

Kiwam głową i się śmieję.

-A więc prowadź-mówię. Dziewczyna podskakuje z radości i ciągnie mnie za rękę. Za nami idzie Leo.-Jak masz w ogóle na imię.

-Ricky-przyznaje.-A ty?

-Nami.

Ricky posyła mi uśmiech.

Idziemy na miejsce, a te dwie dziewczyny faktycznie okazują się niezłymi dziwkami. Ale z nimi oczywiście wygrywamy, a one zdenerwowane odchodzę. Ricky mnie przytula i podaje swój numer telefonu. Jednak pewnie nigdy się już nie zobaczymy.

Wracam z Leo do hotelu, a resztę wieczoru spędzamy na rozmowie i oglądaniu telewizji. Moje życie z koszmaru zmieniło się na idealne.

---

Okay! Napisałam go! Chyba średnio wyszedł... I krótki taki.

Jeśli chodzi o mnie to... Wiecie, nie chciałam Wam o tym mówić, ale cały czas piszecie "kiedy rozdział" i w ogóle, ale... Hello, I'm only human! Też mam prawo mieć gorszy okres w życiu. I chcę Wam to wyjaśnić. Moja Babcia umarła wczoraj wieczorem, a ja byłam z nią cholernie związana i teraz czuję się pusta. Przykro mi, nie chciałam się z Wami tym dzielić, ale... Powtarzam I'm only human.

Następny rozdział powinien być jutro, a w mediach macie My love.

Love Ya,

Klarissa xx

looking for me • l.dOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz