Rozdział XXI

4.7K 272 99
                                    


*Nami

Budzę się i czuję czyjeś ramiona zaciśnięte wokół mojej talii. Oczywiście pierwsza myśl, jaka pojawia się w mojej głowie to to, że jakimś cudem zgodziłam się na propozycję Tomka i teraz leżę w jego ramionach, więc szybko odpycham jego ręce i wyskakuję z łóżka. Rozglądam się po pomieszczeniu i orientuję się, że jestem w Anglii. I pomyliłam Leo z Tomkiem, a to jest chyba najgorsze.

Chłopak zdążył się obudzić, siada na łóżku i patrzy na mnie z szeroko otwartymi oczami.

-Wszystko w porządku, Misiu?-pyta. Widać, że jest zaniepokojony.

-Ja...-zaczynam.-Po prostu... N-nie wiedziałam, gdzie jestem i się przestraszyłam.-Rumienię się. Nagle wydaję mi się, że to nie ma najmniejszego sensu.

Chłopak wstaje z łóżka, podchodzi do mnie i bierze mnie za ręce.

-Ale już wszystko w porządku?-pyta.

Wciągam głośno powietrze. Dalej jestem trochę zdenerwowana. Przypominam sobie dotyk Tomka i od razu wyrywam swoje ręce z rąk Leo.

-Nami. To ja. Leo-mówi, nie próbuje jednak znowu mnie dotknąć.-Jesteś w Anglii. Nic ci nie grozi, Misiu.

Rozglądam się jeszcze raz po pokoju. Przypominam sobie moment, w którym to wróciłam, i to, że wczoraj byłam w szkolę razem z Shavaną i było w porządku. A później robi mi się wstyd, że robię takie sceny, że Leo jest moim chłopakiem i już pierwszego dnia mam jakieś problemy. Nie wiem, czy to naprawdę był dobry pomysł.

-Bo...-zaczynam, ale sama nie wiem teraz, jak się wytłumaczyć. Wstyd. Moje policzki robią się jeszcze bardziej czerwone.-Nie mówiłam ci o tym.

-To chyba najwyższa pora-zauważa.-Tak będzie łatwiej, Nami. Oczywiście nie naciskam.

Przełykam głośno ślinę.

-R-raz, jak Kacper mnie pobił i zmienił mi się głos t-to Tomek powiedział, że będzie mnie bronił, o ile b-będę jego dziwką-tłumaczę i czuję jedną łzę na policzku, ale szybko ją ścieram.

Widzę wymalowaną wściekłość na twarzy Leo, którą próbuje opanować.

-Mogę cię dotknąć?-pyta.-Nie przestraszysz się?

-M-możesz-mówię, choć nie jestem tego pewna, ale kiedy czuję ręce chłopaka na swoich biodrach, od razu robi mi się lepiej. Zaczynam mówić dalej.-I dziś rano pomyślałam, że się na to zgodziłam i... P-po prostu się przestraszyłam. I to jest ż-żałosne, przepraszam.

Chłopak mnie do siebie przytula i obejmuje moją głowę od tyłu. Wtulam się w niego z całej siły.

-To nie jest żałosne-szepcze w moje włosy.-Wszystko, co mówisz i czego się obawiasz jest uzasadnione, Misiu.

-Ale ja chcę być normalna-protestuję.

Leo trochę mnie od siebie odsuwa i patrzy mi w oczy.

-Jesteś. Ale inaczej, niż powinnaś.-Uśmiecha się.

Ja też delikatnie się uśmiecham. Dobrze, mogę być normalna inaczej, niż inni. Nagle słyszę dzwonek do drzwi.

-Pewnie Shavana albo tata-mówię.-Pójdę otworzyć.

-Ale ubierz się trochę. Shavana mnie skrzywdzi.-Leo się śmieje. Przyznaję mu rację i ubieram na siebie krótkie spodenki.

Schodzę na dół, otwieram drzwi i widzę i Shavanę i tatę. Witam się z nimi. I orientuję się, że znowu spałam do 10am. No kurde. Wracam do góry i idę do swojego pokoju. Leo siedzi na łóżku.

looking for me • l.dOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz