16- Łzy pełne cierpienia

Zacznij od początku
                                    

-Chemia

-Oj tak -odpowiedział i pocałował ją w szyję. - Między nami jest sporo chemii.

-Głupek! - krzyknęła i oderwała go od siebie. - Mam na myśli przedmiot szkolny.

Jej wzrok gdzieś uciekł. Była zawstydzona, a na jej twarz wkradł się lekki uśmiech.

-Jesteś w niej dobry? Potrzebuję pomocy.

Marinette leżała pod nim, patrząc w kierunku biurka. Między nimi była spora odległość, spowodowana rękoma czarnowłosej, które miały tworzyć coś w rodzaju muru. 'Jest taka urocza, gdy się powstrzymuje' pomyślał Adrien, widząc jak jego luba, próbuje zakryć własne pożądanie. Zastanawiał się, czy na pewno potrzebowała pomocy, czy może nie chciała pozwolić, by te sprawy zaszły za daleko. Nie przejmując się niczym, złapał jej dłonie i przybił mocno do łóżka. Mari była w szoku, nie przeszło jej nawet przez myśl, że mógłby to zignorować. Nie mogła się wyrwać, był od niej zdecydowanie silniejszy. Nachylił się nad lekko zdezorientowaną dziewczyną i oddał na jej ustach jeden, krótki pocałunek, po czym podniósł się i powiedział z uśmiechem:

-Chętnie Cie poratuję. Jestem z niej dobry.

Pomógł jej wstać i oboje zasiedli do książek. Chat liczył, że wytłumaczenie Mari wszystkiego, pójdzie gładko i sprawnie, jednak chemia naprawdę kiepsko wchodziła jej do głowy. Chłopak przygotował dla nich listę zadań, które mieli zrobić. Marinette szło zadziwiająco dobrze, aż sama się sobie dziwiła. Gdy blondyn kończył ostatni przykład, usłyszał podniecony krzyk czarnowłosej:

-Skończyłam! Ha! Udało mi się przed Tobą

-Co? - powiedział zaskoczony. - Daj sprawdzić!

-Ależ proszę bardzo - rzekła z dumą, podając mu kartkę.

Mari patrzyła, jak Chat przegląda jej odpowiedzi. Nagle, jego kwaśna mina zniknęła, a na jego miejscu pojawił się szczery uśmiech.

-Źle. W ostatnim powinno być 42%. No i po co się tak śpieszyłaś ciumciaku? - powiedział, udając nadąsanego. - Już myślałem, że zasłużyłaś na nagrodę

-A nie zasłużyłam? - wyszeptała wstydliwie Mari.

Jej twarz znowu oblał ten sam, uroczy rumieniec co wcześniej. 'Cholera, czy ona musi być taka słodka?' zaklął w myślach i schodząc ze swojego krzesła, przyciągnął do siebie, siedzącą obok, dziewczynę. Złapał mocno za jej pośladki i wyszeptał do ucha:

-Zasłużyłaś

W kilka sekund wylądowali na podłodze. Chat był delikatny i czuły. Dbał by każda, widoczna część jej ciała, została przez niego zaznaczona soczystym całusem. Nagle, włożył głowę pod koszulkę Mari i zaczął przygryzać jej brzuch. Dziewczyna bardzo się zdziwiła jego posunięciem, ale nie miała zamiaru mu przeszkadzać. Czuła jak kotek pod t-shirtem przenosi się coraz wyżej. Pocałował jej w jedną z piersi, znajdującą się w białym biustonoszu. Podniósł się lekko i zauważył, że jego luba z zawstydzeniem mu się przygląda. Patrzył na nią tym swoim szarmanckim wzrokiem. Nie czekając długo, wyszedł spod jej koszulki i przytrzymując jej ręce nad głową, zaczął ją ponownie, namiętnie całować. Mari czuła, jakby coś w niego wstąpiło. Nie dawał jej ani sekundy wytchnienia. Raz po raz zmieniał miejsce pocałunków. Usta, szyja, uszy, piersi, ramiona. Wszystko dokładnie muskał i przygryzał. Pragnął jej, jak nigdy wcześniej. Uniósł się nad nią i spojrzał jej prosto w oczy. Jego wzrok był inny.. pewny siebie, spokojny, agresywny, pusty, wręcz kamienny. Wszystko w jednym. Już gdzieś taki widziała... była tego pewna
Przypomniało jej się ostatnie spotkanie z przyjacielem, kiedy to obronił ją on przed natrętnym wilkiem. Jego oczy były takie same, takie niekontrolowane. Jego ruchy także się do kogoś upodobniały. Takie zwinne, sprawne... Ten refleks. Ta wiedza. Skąd jej znajomy mógłby wiedzieć o chusteczkach czy problemach z chłopcem w szarym lateksie? Czyż to nie było podejrzane? Wróciła pamięcią do tamtego wieczoru, kiedy to ten sam blondyn nazwał ją ciumciakiem. 'To niemożliwe' pomyślała. Poczuła jak łzy się w niej kotłują, chcą z niej ulecieć. Poznała wargi chłopaka, jednak nic z tym nie zrobiła. Leżała w bezruchu, zaskoczona, zdezorientowana, niepewna. Z jej oczu wydobywały się słone krople rozpaczy. Jej serce zaczęło ją boleć, poczuła ucisk w klatce piersiowej. 'To niemożliwe' powtórzyła w myślach. Przestraszony drżeniem dziewczyny blondyn, oderwał się od niej i spojrzał prosto w jej szklane, pełne łez oczy. Czarnowłosa wracała do tych wielu pięknych wspomnień, ich pocałunków, nocnych rozmów. Mogła mu się wygadać, on ją rozumiał, nie oceniał. Mówił jej jak o bardzo ją kocha. Czemu pod swoją normalną postacią także próbował się do niej zbliżyć? Czemu nia tak mieszał? Czy chciał się tylko zabawić. 'To było zwykłe kłamstwo, wszystko to fałsz!' krzyczała w duchu. Chat zauważył jak jego luba otwiera usta, coraz więcej słonej wody spływało po jej policzkach. Nie mogła przestać płakać. Załkała i zaczęła się wyrywać z uścisku chłopaka. Puścił ją bez pytania i patrzył jak szybko się spod niego odsuwa. Przetarła łzy i powiedziała, pełnym bólu głosem, którego blondyn nie zapomni do końca życia:

-Adrien?

Chłopak nic nie mówił. Był zaskoczony, załamany. Jakimś cudem się domyśliła.. tylko czemu płacze? Czemu rozpacza? Mari widziała jego pełne cierpienia oczy. Tego, co działo się w jego sercu, nie da się opisać. Wysunął do niej rękę, chcąc ją dotknąć, objąć, pogłaskać. Odsunęła się jeszcze bardziej, nie dając mu możliwości, aby się do niej zbliżył.

-Nie dotykaj mnie! - krzyknęła, dusząc się płaczem.

'Boi się mnie' pomyślał, roniąc pierwszą łzę.

Wiem, że jestem pewnie strasznym polsatem, ale to na tyle:( Jednakże! Jeśli się ładnie wykażecie aktywnością, to może nawet dzisiaj dodam nexta ♥

125 GWIAZDEK +40 KOMENTARZY =NEXT

PS. Przypominam, że niedługo zmieniam okładkę (tak żebyście nie byli zdziwieni)

 Przypominam, że niedługo zmieniam okładkę (tak żebyście nie byli zdziwieni)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Miraculum: Biedronka i Czarny Kot OdkrycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz