6- Strach

8.6K 585 97
                                    

Rozpalona Marinette, chciała, lecz nie potrafiła oprzeć się namiętnym pocałunkom Chata. Przeklinała w tym momencie, te jego pociągającą osobowość. Czuła, że jest nie fair w stosunku do osoby, która zajmuje całe jej serce, że zdradza Adriena! Pomimo tego, że nie łączył ich żaden bliższy stosunek to i tak czuła się z tym źle. Przezwyciężyła swoje pragnienie i odkleiła blondyna od jej ust. Jej spojrzenie było niczym skrzywdzonego dziecka, któremu zabrało się cukierka. Po chwili jej wyraz twarzy, wydawał się lekko przestraszony. Adrien zląkł się. Czyżby ją skrzywdził? Był zbyt natarczywy? Bał się, że teraz będzie u niej totalnie skreślony. 'A myślałem, że to będzie romantyczne' pomyślał. Po chwili głębokiej ciszy, odezwał się z gorzkim uśmiechem:

-Eem, Przepraszam Cie. Wiem, nie powinienem, ale nie mogłem się oprzeć. Wybacz księżniczko -podniósł się i już miał odejść, gdy poczuł, że coś ściska mu dłoń.

Biedronka bez namysłu złapała go za rękę. Nie chciała, żeby odchodził. Nie chciała, żeby ją teraz zostawiał. Potrzebowała jego bliskości, ale nie chciała tego przyznać jemu i nawet samej sobie. Gdy zorientowała się co robi, puściła dłoń kocura i zawstydzona, z wielkim rumieńcem, opuściła wzrok. Bała się cokolwiek powiedzieć, nie wiedziała jak się do tego zabrać. Nie chciała robić mu zbędnej nadziei, ale tak potrzebowała czyjejś bliskości.

-To nie jesteś Ty -powiedziała cicho po dłuższej chwili -To nie Ciebie kocham

Chatowi zrobiło się duszno, jakby się dusił. Obawiał się tych słów tak bardzo. Nie chciał więcej słuchać, nie chciał się ranić, ale jego ciekawość wygrała.

-A więc kim on jest? Dlaczego to właśnie on?

-To znajomy, nie powiem Ci jak się nazywa. Sama nie wiem czemu -urwała -po prostu skradł moje serce, gdy pewnego razu uratował mnie, a raczej coś mojego. Jest bardzo uprzejmy, miły, można na nim polegać, troszczy się o innych ludzi.. i jest bardzo przystojny

-Ja wiele razy Cię uratowałem Biedronko -powiedział gorzko

-Wybacz Chat, nie chcę robić Ci nadziei -zaczęła i postanowiła powiedzieć wszystko, co leży jej na sercu -nie wiedzieć czemu, pragnę Twojej bliskości, ale to nie jest miłość. To czyste pożądanie, które muszę zwalczyć, dla dobra nas obu

Po tych słowach, podniosła się z murku i wysyłając bolesny uśmiech w stronę chłopaka cofnęła się o kilka kroków. Obawiała się, że blondyn znowu mógłby wykorzystać jakąś okazję, a ona oddałaby się rozkoszy, a tak bardzo pragnęła tego uniknąć. Co jeśli odebrałby jej odwzajemnione pocałunki za oznakę miłości?

-Nie chcę robić Ci nadziei -powtórzyła -nie chcę Cię ranić i zwodzić.

Czarny Kot podszedł do Biedronki, złapał ją za rękę i patrząc na nią tym swoim przenikającym wzrokiem, powiedział:

-Nie zranisz mnie, nie zwiedziesz. Wiem na co się piszę. Daj mi chociaż jakąś szansę, daj mi szansę udowodnić Ci, że jestem Ciebie wart

Słysząc to, Marinette zrozumiała, jak bardzo jest on w niej zakochany. Zrozumiała też, jak bardzo boli go fakt, że kocha kogoś innego. Nie znała go od tej wrażliwej strony, nawet nie wiedziała, że zna on jakiekolwiek, głębsze uczucia. Nie wiedziała co powiedzieć, chciała zapaść się pod ziemię i mieć chwilę, żeby zastanowić się i poukładać sobie wszystko do kupy. Usłyszała pikanie pierścienia Chata, a po chwili swoich kolczyków. 'Już czas wracać' szepnęła zakłopotana. Wyrwała rękę z uścisku kocura i złapała za swoje jojo. Wiedziała, że robi źle, uciekając od tego problemu.. on przecież nie zniknie, jednak to było najlepsze, co mogła teraz zrobić. Nie chciała pod wpływem chwili i zdenerwowania powiedzieć coś nieprawidłowego. To było najlepsze wyjście z sytuacji. Odwróciła się ostatni raz w stronę chłopaka, spojrzała w jego zielone, oszałamiające oczy i usłyszała ostatnie słowa Chata:

-Obiecuję Ci, że się we mnie zakochasz księżniczko.

Zaczepiła swoje jojo o najbliższy słup i szybko zniknęła z pola widzenia chłopaka. On długo się nie zastanawiając, złapał za swój kocikij i skacząc po dachach ruszył w stronę domu. Marinette, już jako prawdziwa ona, rzuciła się na łóżko i patrzyła błagalnym wzrokiem na siedzącą na jej rękach Tikki. Kwami wiedziała jaki ma problem, ale nie wiedziała jak ma jej pomóc. Nie zna dokładnie uczuć dziewczyny.

-Nie sądzisz, że Czarny Kot jest dobrą osobą? -odezwał się stworek

-Ależ sądzę! I w tym właśnie problem. Tak jak wcześniej nie widziałam w nim nikogo dla mnie ważnego, tak od ostatniego czasu, dużo się w tej sprawie zmieniło. Zaczęłam go rozumieć Tikki, nawet go polubiłam. A co najgorsze -urwała -chyba zaczynam coś do niego czuć..


No i rozdział 6! Wybaczcie, że jest jakoś wyjątkowo krótki, ale postaram się nadrobić to następnym rozdziałem! Po prostu uznałam, że jest to wystarczająca treść jak na to, może chce potrzymać was w lekkiej niepewności? Kto wie haha.
Dziękuje wam, za taki odzew! A no i nie wyciągajcie pochopnych wniosków o Mari przez ten rozdział:(

70 GWIAZDEK +30 KOMENTARZY- NEXT!!

PS. ZAPRASZAMY NA OFICJALNA GRUPĘ MIRACULUM LADYBUG! 
https://www.facebook.com/groups/996058347134092/

Miraculum: Biedronka i Czarny Kot OdkrycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz