Rozdział 3 - Dzyn,dzyn

159 10 0
                                    

Dzyn, Dzyn

- Kochani, dziękuje wam za uwagę i do zobaczenia po weekendzie majowym

Spakowałam swoją torbę i miałam już opuszczać klasę kiedy usłyszałam

- Panno Hardman

- Tak? - Odwróciłam się, przede mną stał pan Jackson 

- Jako jedyna z klasy nie oddałaś mi deklaracji wyboru przedmiotów dodatkowych na następny rok szkolny

- Kompletnie o tym zapomniałam, przepraszam przyniosę po przerwie, obiecuje

- Dobrze, ale jest też jeszcze jedna sprawa która mnie nie pokoi, chodzi o twoje oceny z matematyki. Masz dwie 3 i jedną 4 to ci bardzo obniża średnią

- Wiem, ja się poprawie obiecuje

- Mam nadzieje bo z takimi ocenami będziesz mogła zapomnieć o Harvardzie

- Ja nie zamierzam tam aplikować

- Czemu? myślałem, że chcesz iść w ślady ojca

- Chce, tylko, że myślałam o czymś dalej jak np. Stanford

- Rozumiem, zawsze możesz się wybrać do pedagoga szkolnego on chętnie ci pomoże.

- Pomyśle o tym, a teraz muszę już iść, czekają na mnie w domu bo wyjeżdżamy dzisiaj do Hamptons

- Dobrze, nie zatrzymuje cie dłużej, miłego weekendu

- Dziękuje na wzajem

Wybiegłam ze szkoły jak by się paliło, jestem już taka spóźniona. Próbowałam złapać taksówkę lecz jak na złość żadna nie chciała się zatrzymać. Boże oni mnie zabiją lub co gorsza dostane godzinny wykład na temat punktualności. Ok, co robić myśl Liv, myśl! Wiem metro. 

Zbiegłam po schodach ruchomych przepychając się po między ludźmi. Co jakiś czas słyszałam jakiś nie wybredny komentarz kierowany w moją stronę, ale w tym momencie nie obchodziło mnie to wcale.Kiedy wsiadłam do wagoniku droga dłużyła mi się nie miłosiernie, czy to metro nie może jechać szybciej. 

Minuty mijały 2, 5, 8

Nareszcie moja stacja, biegłam ile sił w nogach. Kiedy do biegłam do kamienicy zobaczyłam jak portier pakuje nasze walizki do samochodu taty, ale chwila, czekaj co tam robi Nathan

- No nareszcie - usłyszałam krzyk taty - ile można na ciebie czekać?

- Przepraszam, ale pan Jackson mnie zatrzymał, a potem nie mogłam złapać taksówki i musiałam jechać metrem

- Metrem! - krzyknęła Victoria - ty dziewczyno zwariowałaś? ty wiesz ile tam jest bakterii 

- A poza tym jest tam nie bezpiecznie - dodał mój ojciec - ale mniejsza o to ważne, że możemy już ruszać, a był bym zapomniał pamiętasz Nathana?

- Część Olivia

- Oczywiście, że pamiętam. Cześć

- Nathan jedzie z nami bo mamy pare spraw do skończenia, a jak wiemy czas to pieniądz więc nie warto go tracić. Dobra ruszamy

Wsiedliśmy do samochodu, mój tata na miejscu kierowcy a Victoria koło niego. Ja i Nathan zajęliśmy tył. Powiem szczerze, że byłam lekko zakłopotana jego obecnością dlatego też wyjęłam szybko swojego ipoda i włożyłam słuchawki do uszów, a następnie zatraciłam się w zmieniających się widokach za oknem.  


Mimo BarierWhere stories live. Discover now