14.

276 18 0
                                    

- Chyba cię coś opętało dziecko! Jak mogłaś tak wyjść z domu?! - wrzasnęła Miranda kiedy weszłam przez próg. Byłam wściekła, złość o mało nie parowało z moich uszu. Kto wie czy nie robiłam się czerwona jak burak. Przez całą drogę ani słowem nie odzywałam się do Danny'ego. Zrobił mi na przekór. Czy ja w ogóle kiedykolwiek będę mogła kierować swoim życiem po tej śpiączce? Najwyraźniej moi znajomi, jak i Dan, nie planują przeznaczyć przyszłości w moje ręce. - Nawet nie wiesz jak się denerwowaliśmy. Najgorzej było kiedy po całej nocy poszukiwać, Matthew wrócił i powiedział, że cię nie znalazł. Straciliśmy całą nadzieję, a ty po prostu teraz tak wchodzisz i to jeszcze z jakimś nieznajomym? - utkwiła wzrok w Danny'm. Gwałtownie wbiłam wzrok w Dan'ie. Jak to możliwe, że go nie znali. Chłopak spojrzał na mnie porozumiewawczo i skierował się słowa do ciemnowłosej.

- Nie wmawiaj jej czegoś co jest nie prawdą. Wy za wszelką cenę chcecie ją odizolować od świata, od przyjaciół. Jeszcze pieprzycie jakieś kłamstwa o Hiszpanii. Dobrze wiecie, że kłamstwo ma krótkie nogi. Nie mogę pojąć jak można kogoś, kto jest bez świadomości tego co się zdarzyło dwa lata temu, okłamać.

- Nie za ostro? - wtrącił się Matthew.

- Absolutnie, dopiero się rozkręcam. - warknął Dan.

- Zgadzam się w stu procentach z Danny'm. Żądam wyjaśnień tu i teraz. - postawiłam na swoim. Miranda nie była zadowolona z tego, że wymagam wyjaśnień.

- Najlepiej będzie jak zaczniesz nowe życie. Nie warto patrzeć wstecz. - posłała mi łagodne spojrzenie. Pierwsze tego dnia.

- Nie!. - krzyknęłam. - Masz mi tu powiedzieć całą prawdę. Tu i teraz. Bo jeśli nie obiecuję wam nigdy więcej mnie nie zobaczycie. Znienawidzę was. Będę się was wyrzekać. Nie będziecie dla mnie istnieć. - Ciemnowłosa zamarła na moje słowa. Złapała się za serce i spojrzała w moje oczy. Jej spojrzenie było pełne smutku. Byłam przekonana, że to tylko gra. Moja twarz nie wyrażała żadnej emocji. Nie będę im ulegać. To chyba ja decyduję o swoim życiu. Miranda w końcu nie wytrzymała i opuściła korytarz. Zapadła cisza. W holu byłam tylko ja Dan i Matthew. Gdyby nie ja, sądzę, że pożarli by się jak psy.

- Dowiesz się wszystkiego, ale kiedy on odejdzie i obiecasz, że nie wrócisz ani do niego, ani do Kimberly. - powiedział stanowczo Matt. Może nie byłam pewna tego ruchu jednak to zrobiłam. Złapałam Danny'ego za rękę i mocno ścisnęłam. Odważyłam się spojrzeć na zdziwioną twarz Matt'a. Czułam, że Dan również był zaskoczony, jednak ja wiedziałam co robię. Ufałam mu i wiedziałam, że nawet jeśli będą kłamać on mi to wszystko sprostuje. Nie spodziewałam się tylko nagłej reakcji Matthew'a. Chłopak wściekł się i ruszył na Dan'a. Chwycił go za bluzę i wypchnął za drzwi. Darłam się na niego ale on nie słuchał, robił swoje. Kiedy zamknął drzwi spojrzał się na mnie. Chciałam jak najszybciej wybiec za chłopakiem ale Matt nie chciał mnie wypuścić. Wręcz przeciwnie, złapał mnie za biodra i podniósł. Biłam do po plecach ale on nieugięcie szedł do góry. W końcu otworzył drzwi mojego pokoju i położył mnie na łóżku. Zerwałam się na równe nogi jednak on złapał mnie za ręce. Nie patrzył na mnie tak jak wcześniej. Miałam dziwne przeczucie, że chciał mnie po prostu uderzyć.

- No dalej, wal! - krzyknęłam mu prosto w twarz. Chłopak przez chwilę się wahał, jednak ostatecznie przyłożył dłoń do mojego policzka i spojrzał niewinnym wzrokiem. Umilkłam na moment. Nie wiedziałam jak zareagować. Mimo tego, że miałam wolną rękę nie uderzyłam go. Bardziej bałam się tego dziwnego zachowania, niż wtedy kiedy był agresywny. Odwróciłam głowę, a on opuścił rękę i opuścił pomieszczenie zamykając je na klucz. Nie mogłam sama sobie wytłumaczyć czemu nie wykorzystałam okazji. Zmiękłam.

Remain A Mystery Where stories live. Discover now