13.

272 19 0
                                    

Świetnie rozumiałam się z Danny'm. Był przemiły i zabawny. Przy nim i Kimberly naprawdę czułam się swobodnie i bezpiecznie. Dawali mi spokój i cierpliwość. Nie byłam zdenerwowana tak jak w tamtym domu. Najwyraźniej lepiej było kiedy nie przebywałam z moją rodziną.

- Mógłbyś mi powiedzieć za co dokładnie mnie przepraszałeś? - zapytałam przez drogę do sklepu.

- Tak, jasne. - skinął głową i nabrał głośno powietrza do ust. Odetchnął głęboko i zaczął mówić. - Po tym jak zaczęło się z tobą dziać coś dziwnego nie potrafiłem ci pomóc. Po prostu odsunąłem się od was. Widziałem jak wszyscy chcieli ci jakoś ulżyć, ale ja tego nie umiałem. Nie umiałem powiedzieć ci, że jest dobrze wiedząc, że to ciebie nie opuści. Zrobiłem coś czego nie powinien zrobić przyjaciel.

- Nadal czegoś nie rozumiem. Co się ze mną takiego działo? Kim powiedziała mi tylko tyle, że szalałam. Nie podała mi konkretnego przykładu. - spojrzałam się na chłopaka, który szedł ze spuszczoną głową.

- Tam jest sklep, chodźmy. - pokazał pacem i zamilkł. Przez te parędziesiąt metrów do drzwi budynku, miałam nadzieję, że coś odpowie. Myliłam się. Danny milczał jak grób i unikał mojego dociekliwego spojrzenia. W końcu tuż przed drzwiami sklepu zatrzymałam się i czekałam w milczeniu, aż mi odpowie. - Nie chcę o tym mówić, Jess. - powiedział otwierając drzwi. Mimo tego, że chciałam go zmusić do wyznania, poszłam za nim. Udawałam, że mam to gdzieś jednak od środka zżerała mnie ciekawość. Szłam w ciszy, aż do momentu kiedy on sam czegoś nie powie. I mnie i jego ta cisza zabijała. Parę razy chciałam odpuścić i zapytać się o to jeszcze raz, jednak czekałam aż do samego końca. Przed drzwiami do klatki oboje zatrzymaliśmy się i patrzeliśmy na siebie. - Nie patrz tak na mnie. - powiedział poważnie.

- Będę się tak patrzeć dopóki się nie dowiem. - wyprostowałam się i czekałam nieugięcie na jego ruch.

- Nie każ mi tego mówić. - posłałam mu groźne spojrzenia. Chłopak rozejrzał się i nagle utkwił spojrzenie w jednym punkcie. Spojrzałam w tą samą stronę co on i zobaczyłam zielone auto, które stało po drugiej stronie ulicy. Gdy oboje wbiliśmy wzrok w przyciemnionych szybach samochodu, auto ruszyło i zniknęło z pola naszego widzenia. Dan zrobił się blady jak ściana.

- Wszystko okej? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha. - dotknęłam jego czoła.

- Lepiej będzie jeśli wrócisz do domu. - Chłopak cały czas nie odrywał wzroku od drogi prowadzącej do centrum.

- Zamówię ci taksówkę.

- Ale..

- Nie ma ale. - chłopak pospiesznie wyjął telefon z kieszeni i wbił jakiś numer. Nie wiedziałam co się dzieję. Nie rozumiałam jego postępowania. Przecież jeszcze niedawno bronił mnie przed Matt'em, który siłą chciał mnie tam zabrać, a teraz sam każe mi się tam wybrać.

Remain A Mystery Where stories live. Discover now