Rozdział 2

1K 62 6
                                    

Dziękuję za gwiazdki. Ten rozdział dedykuję MG221100 której dziękuję za motywację. Zapraszam do czytania jej książek.

Tobias
Wchodzę do jej pokoju i serce mi się kraja, kiedy widzę moją kochaną Tris, poprzypinaną rurkami do całej aparatury. Kiedy śpi, wygląda jak ta mała, bezbronna altruistka, która przeszła do nieustraszoności żeby stać się silną i odważną dziewczyną.
Siadam przy jej łóżku i czekam aż się obudzi. Po drugiej stronie siada Chris. Oboje wiemy że gdyby zabrakło Tris, ani ona, ani ja, nie mielibyśmy dla kogo i po co żyć.

Tris
Budzę się i przypomina mi się wszystko co się zdarzyło. Caleb patrzący jak wyręczam go w śmiertelnym zadaniu, serum śmierci, David czekający na mnie w środku, serum pamięci, strzały, ból, moja mama mówiąca żebym walczyła, bo mam dla kogo żyć. To wszystko wydaje mi się takie odległe.
Próbuję otworzyć oczy, ale od razu je zamykam bo razi mnie światło. Ponawiam próbę. Widzę Tobiasa nachylającego się nade mną.
- Tobias - jęknęłam - Gdzie ja jestem? Udało się?
- Jesteś w skrzydle szpitalnym. Straciłaś dużo krwi. Lekarz powiedział że miałaś dużo szczęścia bo kula trafiła o cal od tętnicy. I tak. Wszystko poza tym że poszłaś za Caleba i prawie mnie zostawiłaś udało się
- Obudziła się? - do pokoju wszedł lekarz.
- Tak - sama odpowiedziałam.
- To możemy odłączyć cię od aparatury - podszedł, zaczął wyłączać różne urządzenia i wyjmować igły z mojego ciała - miałaś szczęście. Jeszcze nikt nie przeżył przejścia przez serum śmierci a potem postrzału. Ale widzę że chyba nie jesteś człowiekiem albo masz nad ludzkie moce.
- Nie panie doktorze. Jestem po prostu silna i wytrzymała, a żadne serum na mnie nie działa więc to też.
Tobias zaczął się śmiać.
- Doktorze. Ile będzie musiała jeszcze tu leżeć?
- Jeden dzień. Jutro damy wam wypis i jesteście wolni.
- Dziękujemy - lekarz wyszedł a on dodał - Mam wielkie szczęście że to ty jesteś dziewczyną mojego życia.
- Wiesz że cię kocham Tobias?
- Wiem. Ja ciebie też. Ale obiecaj, że już nigdy mnie nie opuścisz.
- Obiecuję.
Zbliżył się do mnie i nasze wargi się zetknęły.
- Ekhem - przerwała nam Christina.
- Chris? - zawołałam, kiedy odkleiłam się od Cztery.
- Dam wam chwilę. Przynieść ci coś kochanie?
- Poproszę wodę.
- Dobrze.
I wyszedł z pomieszczenia, a ja odwróciłam się w stronę przyjaciółki.
- Nie zauważyłam cię.
- Jeśli myślałaś że nie będę przy tobie kiedy się obudzisz to się grubo myliłaś!!! - zawołała z udawanym oburzeniem.
Obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Zdziwiłabym się gdyby cię tu nie było.
- Ale mnie nie zauważyłaś. Oczywiście. Tobias ważniejszy od przyjaciółki. Miłości nie przebiję. - kontynuowała tym samym tonem.
- Ciebie też kocham. Ale w inny sposób.
- Wiem - zmieniła ton i uśmiechnęła się.
Następuje chwila milczenia.
- Właśnie!!! - przerywam ciszę, a Christina aż podskakuje - Co się teraz dzieje w Agencji Bezpieczeństwa Genetycznego i w Chicago?
- Tutaj chętni Wierni przywracają w odpowiedni sposób ludziom pamięć. Nasze miasto już nie jest eksperymentem, ale przywrócony zostanie system frakcyjny. Każdy będzie mógł być w jakiej frakcji będzie chciał. Nie będzie wyrzucania z frakcji podczas okresu próbnego. Chętni mogą wyjechać z miasta dokąd chcą. A co do nas, to Evelyn stała się przerażająco miła i pogodziła się z Tobiasem. Moim zdaniem nie wróży to nic dobrego, bo albo ma jakiś plan, albo rzeczywiście po 18 latach zaczął jej działać instynkt macierzyński. Przyjechała tu z nami. A, i Peter podczas naszej misji sam wymazał sobie pamięć.
- Co?!
- Po prostu. Jego mózg chyba zaczął działać bo miał wyrzuty sumienia i chciał zapomnieć o tym co zrobił. Więc zabrał Cztery serum pamięci i je sobie wstrzyknął.
- Trochę to do niego nie podobne.
- Racja. Ale na szczęście już nic nie da się zmienić i nic nie pamięta.
- Mówicie o Peterze? - do pokoju wszedł Tobias.
- Tak. Chris żartuje, czy on serio sam chciał wymazać sobie pamięć?
- Ona nie żartuje. Choć tak to brzmi.
- Ponoć miał wyrzuty sumienia i uświadomił sobie ile złego zrobił.
- Też w to nie wierzę. Kto jak kto, ale nie on. Proszę, twoja woda.
- Dzięki. A co z twoją matką?
- Jest porażająco miła. Narazie się z nią pogodziłem, ale myślę że to długo nie potrwa. Chyba coś knuje, ale jeszcze nie wiem co.
- Wie już o powrocie systemu frakcyjnego?
- Nie.
- Jak się dowie to raczej skończy się ta jej miłość. Będzie się chciała na nas zemścić, bo to nasza zasługa.
- Czy są chociaż minimalne szanse na to że kiedyś zaznamy spokoju?
- Myślę że jakieś są. Ale są jak jeden do dziesięciu milionów.
- To spore.
- Jak na nas, to tak.

***

Hej!!! Mam nadzieję że się podobało. Proszę o gwiazdki i komentarze dla motywacji. Następny rozdział pojawi się jeszcze w tym tygodniu. Myślę że przed niedzielą.

Niezgodna - Inny (nie)koniecWhere stories live. Discover now