Rozdział XIISUMy

1.3K 100 31
                                    

   Rozpoczął się tydzień SUMów. Egzaminatorzy przybyli dzień przed terminem egzaminów. Rogacz chciał pójść na aurora, więc denerwował się lekko, co było do niego niepodobne. James spotkał raz Lily na korytarzu... Kiedy ktoś w jej obecności wspominał o egzaminie wstrząsały nią dreszcze. Pierwszym egzaminem jaki mieli pisać była teoria z Obrony przed Czarną Magią. Nic prostszego... Dobry początek...

Tak więc 12 czerwca o godzinie 9.00 bieżącego roku James Potter, Syriusz Black, Peter Petigrew oraz Remus Lupin zasiedli do teoretycznego egzaminu. Rogacz wypisał wszystko co wiedział... Zostało mu trochę czasu. Odruchowo poczochrał sobie włosy. Wziął kawałek pergaminu, i zaczął rysować znicza. Wyszedł mu całkiem ładnie jak na jego zdolności. Na skrawku pergaminu napisał inicjały swojej wybranki L.E.

-Proszę odłożyć pióra! – zaskrzeczał profesor Flitwick – Ty też Stebbins! Proszę pozostać na miejscach zaraz zbiorę wasze pergaminy! Accio!

Ponad setka rolek, w tym Jamesa wzbiła się w gorę i ruszyła w stronę małego profesora Flitwicka, którego zwaliły z nóg. Uczniowie siedzący w pierwszych ławkach zerwali się na nogi i podnieśli profesora.

-Dziękuję... dziękuję...-wysapał profesor Flitwick – No, jesteście wszyscy wolni!

James pospiesznie zmazał inicjały Lily Evans.

Huncwoci zebrali się wokół Jamesa i ruszyli na błonia. Mają jeszcze pół dnia do praktycznego egzaminu.

-Podobało ci się pytanie dziesiąte, Luniaczku? – zapytał Syriusz kiedy znaleźli się w Sali wejściowej.

-Bardzo! – powiedział żywo Lupin - ,,Podaj pięć oznak, po których można rozpoznać wilkołaka''. Wspaniałe pytanie.

-I co myślisz, że wymieniłeś wszystkie?- zapytał z udawanym przejęciem James.

-Chyba tak – odrzekł Lupin próbując przecisnąć się przez tłum w drzwiach frontowych. - ,,Pierwsze siedzi na moim krześle. Druga: nosi moje ubrania. Trzecia: nazywa się Remus Lupin...''

Jedynie Glizdogon się nie roześmiał.

-Podałem kształt pyska, wygląd źrenic, włochaty ogon, ale nic więcej nie mogłem wymyślić... - powiedział z niepokojem.

-No nie, Glizdogonie, ale z ciebie tępak! – rzucił James niecierpliwym tonem – przecież co miesiąc włóczysz się z wilkołakiem...

-Nie wrzeszcz tak... - przerwał mu Lupin.

Chłopcy za namową Jamesa usiedli pod wielkim drzewem. Rogacz mógł spokojnie zerkać na Lily, odpoczywającą po drugiej stronie jeziora.

-No, ten cały egzamin to bułka z masłem – Syriusz zaczął przeglądać kartkę z pytaniami – zdziwiłbym się, gdybym nie dostał W.

-Ja też – powiedział James i wyciągnął znicza, którego chował w kieszeni.

-Skąd go masz?

-Zwędziłem – odparł zdawkowo James, który po swoim ostatnim meczu ze Ślizgonami schował skrzydlatą piłeczkę w kieszeni szaty.

Rogacz zaczął bawić się zniczem. Puszczał go i łapał. Zrobił kilka widowiskowych chwytów. Szkoda, że nie zwróciło to uwagi rudowłosej dziewczyny, tylko Glizdogona, który po każdym widowiskowym chwycie Rogacza wydawał z siebie zduszony okrzyk i bił brawo. Przynajmniej jeden zwraca uwagę na jego umiejętności...

Lunatyk wyjął książkę i pogrążył się w lekturze.

-Może byś już przestał, co? – odezwał się w końcu Syriusz, kiedy James złapał znicza w wyjątkowo widowiskowy sposób i Glizdogon krzyknął z podziwu – Bo Glizdogon posika się z wrażenia.

Mecz o wszystko - James & Lily    [zamknięte]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz